Gradient 5.0

Gradient 5.0

Gradient wprowadził na rynek niewielkie monitory o niespotykanej linii wzorniczej i brzmieniu szytym na miarę

  • Data: 2014-07-09

Przez pewien czas produkty marki Gradient nie były dostępne w naszym kraju. Obecnie ten pochodzący z Finlandii producent znów ma oficjalnego dystrybutora na terenie Polski – została nim firma Moje Audio z Wrocławia. To z pewnością dobra wiadomość dla miłośników tych nietypowych kolumn o oryginalnym brzmieniu. Katalog fińskiej marki nie poraża bogactwem oferty, ale znajduje się w nim kilka wyjątkowych konstrukcji, które zdążyły się już zapisać na kartach historii audio. Wystarczy wymienić Gradient Revolution, które są sprzedawane od lat w praktycznie niezmienionej formie i wciąż znajdują nowych nabywców. Miałem okazję wielokrotnie zetknąć się z tymi kolumnami i faktycznie muszę stwierdzić, że pochlebne opinie o nich nie są przesadzone. Wyposażone w dipolową sekcję basową i współosiowy lub – jak kto woli – koncentryczny układ głośnikowy odtwarzający tony wysokie i średnie, charakteryzują się świetną stereofonią oraz dużą odpornością na interakcję z pomieszczeniem. Taki układ głośnikowy, jakim dysponują kolumny Revolution, zwłaszcza w sekcji basowej, jest w stanie łatwiej dopasować się do akustyki pomieszczenia, bo poniekąd pokój jest wykorzystywany w taki sposób, jakby sam był komorą akustyczną, jaką zwykle tworzy skrzynia kolumny.

Naturalnie w katalogu można znaleźć także futurystycznie prezentujące się zestawy głośnikowe, np. Helsinki 1.5, również wyposażone w dipolową sekcję niskotonową i nietypową obudowę w kształcie stojaka, która pełni funkcję platformy nośnej dla głośników i odgrody dla sporego woofera, a nie jak to najczęściej bywa komory akustycznej.

Polski dystrybutor dostarczył do testów najnowsze dwudrożne monitory o rzadko spotykanej estetyce i oryginalnym projekcie.

Nietypowa konstrukcja

Niewielkie monitory Gradient 5.0 nie są typowymi konstrukcjami, jakich mnóstwo zalega na sklepowych półkach. Wyposażono je bowiem w koaksjalny przetwornik współpracujący z membraną bierną, mającą za zadanie wzmocnić dźwięk w paśmie basu, a więc pełni dokładnie taką samą funkcję, jak tunel bas-refleksu, ale bez jego typowych wad. Tego typu rozwiązanie stosuje również amerykańska firma Definitive Technology, a nawet Thiel i kilka innych. Jest to jednak wciąż rzadko spotykany układ wzmacniania basu i tylko nieliczni producenci decydują się na tego typu rozwiązanie, bo jest droższe i wymaga większej wiedzy oraz bazy doświadczalnej. Uważam, że dobrze zestrojony tunel bas-refleksu też radzi sobie całkiem nieźle i jest w stanie wykorzystać więcej energii bez strat, ale niewiele jest kolumn na rynku, które mają idealnie zestrojony tunel rezonansowy. Zwykle jest on dobierany przypadkowo, zwłaszcza w najtańszych systemach głośnikowych. Po prostu ma działać i tyle, a to, że buczy i dudni, to już inna sprawa. Strojenie membrany biernej wymaga więcej nakładów i wiedzy, ale efekty, jakie można dzięki temu uzyskać, mogą być bardzo zadowalające. Cenię sobie tych nielicznych konstruktorów, którzy nie wybierają najprostszych rozwiązań, a chcą czymś odróżnić swoje konstrukcje od innych propozycji dostępnych na rynku. A przecież nie od dziś wiadomo, że bas-refleks nie jest najlepszym rozwiązaniem, tak więc Gradient jest w tym technologicznym boju o krok przed konkurencją podążającą utartymi ścieżkami.

Te niewielkie skrzynki wykonano także dość niestandardowo, bo przy użyciu kilku rodzajów materiałów i z zastosowaniem rozwiązań mających na celu redukcję wibracji. Obudowę w większości wykonano z płyt MDF, jedynie boczne ścianki są z wielowarstwowej sklejki, więc najbardziej podatne na wibracje sekcje są i tak już usztywnione. Ale jakby tego było mało, konstruktorzy zdecydowali się połączyć te obydwie płaszczyzny od wewnątrz metalowym prętem działającym na takiej samej zasadzie, jak popularna rozpórka mocowana w samochodach na kielichach amortyzatorów. Rozwiązanie proste, ale skuteczne i znacznie zwiększające sztywność, bo boczne ścianki sprawiają wrażenie, jakby wykonano je co najmniej z granitu, a nie drewna. Aby podnieść wrażenia estetyczne, na boczne ścianki przyklejono zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz naturalny fornir pokryty bezbarwnym lakierem półmatowym. Wnętrze skrzyni jest obficie tłumione zbitką z wełny syntetycznej, a sama komora idealnie szczelna. Na tylnej ściance znalazła się wspomniana membrana bierna, a z przodu ukryty pod czarnym płótnem akustycznym przetwornik koaksjalny, łączący w sobie dwa głośniki – 25mm aluminiową kopułkę odtwarzającą tony wysokie, z którą współpracuje 176mm stożek zbudowany z plecionki włókna szklanego, przypominający swoją żółtą barwą kewlar. Koncentryczny przetwornik ma wiele zalet i jest zdolny budować wyraźną i dobrze zorganizowaną przestrzeń. Kolumnę Gradient 5.0 można postawić zarówno w pionie, jak i poziomie, może ona pracować w systemie stereo lub jako głośnik centralny w kinie domowym – możliwości jest sporo, więc każdy dostosuje te kolumny do własnych potrzeb. Co ciekawe, Gradient nie przejmuje się specjalnymi płytkami do zwrotnicy, a wszystkie wchodzące w jej skład elementy montuje do dolnej ścianki oraz łączy bezpośrednio za pomocą spoin lutowniczych bez udziału ścieżek. Wszystkie elementy są wysokiej jakości – powietrzne cewki i foliowe kondensatory. Punkt podziału przez filtry ustalono przy częstotliwości 2800Hz, a więc bez ekstremy typowej dla np. włoskiego producenta Chario, u którego częstotliwości podziału oscylują czasami o cały 1kHz niżej. Tam jednak stosuje się inne głośniki i inną filozofię strojenia, więc gdybanie która firma robi to lepiej, nie ma sensu, bo i tak liczy się brzmienie, a nie tylko i wyłącznie dane techniczne.

Wytworne

Gradient 5.0 brzmią z taką manierą, jakby były stworzone z myślą o pracy w sypialni królowej Anglii. Zakres wysokich tonów został w ich przypadku ujęty w wyjątkowo eleganckim i wysublimowanym stylu. Konstruktorzy z Gradienta znowu pokazali przeciwnikom metalowych kopułek, zaprzeczając jednocześnie powszechnym stereotypom, że tego typu przetwornik wysokotonowy może zagrać równie subtelnie i delikatnie jak odpowiednik wykonany z jedwabiu i innych tekstyliów. Prawda jest taka, że na brzmienie metalowego głośnika największy wpływ ma filtracja za pomocą zwrotnicy dzielącej pasmo częstotliwości. Gradient po mistrzowsku zestroił aluminiową 25mm kopułkę współpracującą ze stożkiem z włókien szklanych. Jednak w tym przypadku producent wykonał kawał dobrej roboty, bo kopułka wysokotonowa w pełni oddaje się temu, co powinna robić, a więc odtwarzaniu wszelkich niuansów zapisanych w muzyce, bez nadmiernej ingerencji w materiał zrealizowany w studiu. W ostateczności otrzymujemy dźwięk wolny od nienaturalnych naleciałości związanych z rezonansami i podbarwieniami. Ten głośnik został płynnie zintegrowany ze stożkiem odtwarzającym tony średnie i bas, przez co otrzymujemy homogeniczny dźwięk. Niedawno swoją premierę miał najnowszy krążek grupy, której chyba nikomu nie muszę przedstawiać, chodzi o Pet Shop Boys i ich najnowszy album "Electric". Pokusa odsłuchu tej płyty za pośrednictwem Gradient 5.0 była spora, więc postanowiłem jej ulec i nawet nie zauważyłem, kiedy dobrnąłem do końca tej znakomitej płyty. Fińskie zespoły głośnikowe, odtwarzając muzykę z iście skandynawskim spokojem, dokładnie kreśliły przede mną wszystkie przestrzenne niuanse, a na tej płycie pojawia się ich wiele, tak więc mogłem bez wysiłku wnikać w fantastyczne elektroniczne pejzaże brzmieniowe okraszone mnóstwem detali. Mój ulubiony utwór, a mianowicie "Fluorescent", znakomicie oddaje klimat jaki dominuje praktycznie na całej płycie – subtelne drugoplanowe dźwięki połączono tutaj z monumentalnym brzmieniem tła, będącego czymś w rodzaju platformy, na której Chris Lowe i Neil Tennat poukładali poszczególne syntezatorowe dźwięki. Całość prezentuje się tak, że zapiera dech w piersiach! Kolumny Gradient 5.0, mimo że nie mają tak imponującej dynamiki w skali makro, bo rozciągnięcie dynamicznej skali najlepiej wychodzi sporym kolumnom podłogowym, to pewne niedostatki związane z naturalną przypadłością niewielkich monitorów nadrabiają obfitą przestrzenią, wypełniającą pokój po same ściany. Dlatego jeśli poszukujecie silnych emocji związanych z trójwymiarowością brzmienia i dobitną interpretacją przestrzenną z kolumn podstawkowych, to model 5.0 do pokoju o powierzchni nieprzekraczającej 20 metrów kwadratowych może okazać się najlepszym wyborem.

Skandynawska siła

Muszę podkreślić, że te niewielkie monitory wyposażone w układ rezonansowy z bierną membraną potrafią miło zaskoczyć masą i głębią basu. Niskie tony praktycznie odzywają się tylko wtedy, kiedy coś jest w tym zakresie zarejestrowane na płycie. Podczas sesji odsłuchowej najniższe składowe okazały się być różnorodne i trzymały kontur oraz właściwy timing. Słuchając kontrabasu towarzyszącego Patricii Barber, nie brakowało rozciągnięcia w dół i przede wszystkim właściwego tempa. Naturalnie większe kolumny podłogowe nadadzą temu instrumentowi jeszcze większej potęgi i głębi, ale mimo wszystko na tle konkurencyjnych monitorów model 5.0 wyróżnia się charakternym basem. Na przestrzeni ostatnich kilku lat miałem styczność zarówno z kolumnami, jak i elektroniką produkowaną w różnych skandynawskich krajach. Oprócz norweskiej elektroniki marki Hegel w pamięć mocno zapadły mi też fińskie kolumny marki Amphion, bo miałem okazję przyjrzeć się z bliska i posłuchać kilka modeli tego producenta. Teraz do tego grona doszły małe monitory 5.0 znanej i cenionej na całym świecie marki Gradient. Zarówno Amphion, jak i Gradient produkują swoje kolumny od początku do końca na miejscu w Finlandii, jest to o tyle ważne, bo pozwala w pełni kontrolować jakość produktów nie tylko pod względem dokładności montażu poszczególnych podzespołów, ale też użytych materiałów, które mimo że droższe od chińskich odpowiedników, trzymają ściśle określone normy.

Werdykt: Gradient 5.0

★★★★★ Wielka kultura brzmienia, świetna integracja głośników, atrakcyjna cena w stosunku do możliwości. To oryginalne kolumny dla wyrobionych słuchaczy