KEF R300

KEF R300

Szukacie kolumn podstawkowych wysokiej klasy oferujących znakomitą scenę? Model KEF R300 może spełnić Wasze oczekiwania

  • Data: 2013-03-15

Odnoszę wrażenie, iż zainteresowanie flagowymi produktami producentów sprzętu audio jest stosunkowo niewielkie. Owszem, szum wokół nich na wystawach czy różnego rodzaju eventach jest zazwyczaj duży, ale gdy przychodzi do faktycznego robienia zakupów, są one całkowicie pomijane w rozważaniach i odsłuchach, bo przecież: ?kogo na to stać??. Moim zdaniem jest to błędne podejście do sprawy. W przemyśle samochodowym, dla przykładu, często mówi się, że to, co możemy zobaczyć w najnowszym modelu Mercedesa klasy S, za pięć lat pojawi się w modelach podstawowych. Właśnie od tego są topowe produkty będące efektem poszukiwań coraz nowszych technologii i rozwiązań, które z czasem przestaną być elitarne i trafią do produktów masowych.

Wiele firm z branży audio również stosuje taką strategię, a jedną z nich jest KEF, który ostatnio wydaje się wracać do wielkiej formy. Nawet jeśli obecnie nie produkuje tak wybitnych kolumn, jak choćby oryginalne 107-ki, które stały się zaczynem wielu kolejnych modeli (i kilku imitacji), to jednak odnoszę wrażenie, że firma obrała w ostatnim czasie zdecydowanie dobry kierunek rozwoju i twardo się go trzyma. Najpierw pojawiły się ogromne potwory w postaci modelu Muon, w ślad za którym poszedł nieco mniejszy, ale bardziej elegancki Blade (zrecenzowany na naszej stronie - http://www.hfc.com.pl/artykuly/97/). Oczywiście cena tych kolumn, wynosząca circa 100.000zł, przekracza możliwości finansowe większości z nas, niemniej wszyscy możemy pośrednio skorzystać z ich powstania, ponieważ część rozwiązań opracowanych specjalnie dla nich już trafiła do kolumn z serii R. Seria ta składa się z dziewięciu modeli, a ulokowana jest mniej więcej w środku oferty KEF-a, powyżej serii Q, ale poniżej serii referencyjnej, a ceny poszczególnych modeli mieszczą się w przedziale od ok. 3 do 15 tys. złotych. Konkurencja w tym przedziale cenowym jest ogromna, co sprawiło, że inżynierowie KEF-a byli zmuszeni dać z siebie wszystko, by ich nowe ?dzieci? wzbudziły zainteresowanie potencjalnych klientów. Seria składa się z dwóch modeli podstawkowych, trzech podłogowych, dwóch głośników centralnych, jednego dipola efektowego i jednego subwoofera, co, jak się wydaje, powinno zaspokoić każdą potrzebę potencjalnego klienta. Problemem nie powinno być też sprostanie wymogom estetycznym ? producent oferuje swoje kolumny w wielu rodzajach wykończeń. Dostępne są zestawy pokryte naturalnym fornirem, do wyboru jest palisander i orzech, oraz eleganckie wykończenia błyszczącym lakierem ? białym lub czarnym.

Testowany model, R300, jest większym spośród dwóch podstawkowców. Ma przede wszystkim większą obudowę niż młodszy brat ? R100, plus dodatkowy przetwornik niskotonowy. Główny przetwornik to najbardziej oczywiste ?pokrewieństwo? z referencyjnymi Blade?ami. To niejako znak firmowy KEF-a ? przetwornik Uni-Q, składający się z 125mm aluminiowej membrany przetwornika średniotonowego oraz centralnie umieszczonej 25mm aluminiowej kopułki wysokotonowej. Punkt podziału zwrotnicy między tymi przetwornikami ustawiono dość wysoko, na 2,8kHz, a tweeter wyposażono dodatkowo w także jedno z niedawno wprowadzonych rozwiązań KEF-a ? falowód nazwany Tangerine (mandarynka, od kształtu tegoż falowodu), wspierający odpowiednią dyspersję fal dźwiękowych. Poniżej Uni-Q umieszczono 165mm przetwornik niskotonowy z aluminiową membraną oraz cewką nawiniętą aluminiowym drutem ? zapewnia to głośnikowi odpowiednią lekkość i szybkość odpowiedzi. Przetwornik może się wydawać nieco mniejszy niż jest w rzeczywistości, a to za sprawą srebrnego pierścienia, który zakrywa zawieszenie głośnika. To raczej niespotykane rozwiązanie, ale nie jest ono podyktowane wyłącznie względami estetycznymi. Choć zawieszenie głośnika odgrywa oczywiście integralną rolę w jego pracy, może jednocześnie sprawiać pewne problemy, dodając do dźwięku niechciane artefakty, wibracje oraz informacje przesunięte w fazie w stosunku do ruchu membrany głośnika. Pierścień zakrywający zawieszenie, taki jakiego użyto w R300, powinien zminimalizować wymienione negatywne efekty, czego skutkiem powinien być czystszy bas. Wykończenie stoi na wysokim poziomie, choć ja osobiście wolałbym, żeby kolumny były jeszcze nieco bardziej błyszczące, a słoje w przypadku naturalnej okleiny trochę wyraźniejsze ? R300, w moich oczach, wyglądają nieco ?plastikowo?. Sama obudowa jest jednakże bardzo solidna i dobrze wykonana, począwszy od precyzyjnych wycięć na przetworniki na froncie, po ładnie wyprofilowany wylot portu bas-refleksu z tyłu. W kolumnach zainstalowano podwójne gniazda głośnikowe umożliwiające wykorzystanie bi-wiringu lub bi-ampingu do osobnego napędzania przetwornika Uni-Q i basowego. Zamiast tradycyjnych zworek zastosowano tu inne rozwiązanie ? dwa pokrętła, umieszczone między parami gniazd głośnikowych, umożliwiają zwieranie lub rozwieranie gniazd lewego i prawego kanału. To sprytne, jakże proste rozwiązanie likwiduje konieczność używania dodatkowych blaszek/kawałków kabla. Proszę jednak pamiętać, by dokładnie sprawdzić, czy aby na pewno pokrętła są ustawione w pozycji ?rozwarte?, zanim podłączycie dwa wzmacniacze w bi-ampingu. Niestety nie ma żadnego rodzaju wskaźnika pokazującego faktyczne aktualne ustawienie zworek, a w razie pomyłki ryzykujecie spaleniem wzmacniaczy!

Jakość brzmienia

Gdy miałem już pewność, że R300 są wygrzane, zadbałem o to, by odpowiednio spoczywały na masywnych podstawkach Atacama SL600. Reszta systemu składała się z mojego wzmacniacza Naim SuperNait oraz odtwarzacza Naim CD5XS/Flatcap XS i źródła analogowego w postaci gramofonu Michell GyroDec z ramieniem SME309, wkładką Ortofon Cadenza Red oraz przedwzmacniacza gramofonowego Anatek MC1.

Od pierwszych chwil odsłuchu R300 zrobiły na mnie ogromne wrażenie, grając zdecydowanie większym, potężniejszym dźwiękiem, niż oczekiwałem po kolumnach o tych gabarytach. Te stosunkowo niewielkie głośniki naprawdę zaskakują wielkością reprodukowanego dźwięku i potęgą dołu pasma. Jednakże po nieco dłuższym odsłuchu uznałem, że ów imponujący dół pasma był nieco... cóż, zbyt potężny, nieco dudniący. Mój pokój odsłuchowy wcale nie jest taki mały i bez problemu grały w nim niejedne kolumny firmy PMC z linią transmisyjną, gdy tymczasem maluchy KEF-a sprawiały, że bas wzbudzał się zdecydowanie bardziej niż w przypadku którychkolwiek większych podłogówek PMC. Szybko przypomniałem sobie, że ten sam problem miałem kiedyś z innymi testowanymi KEF-ami, postanowiłem więc przejrzeć kartony w poszukiwaniu piankowych zatyczek bas-refleksów, które poprzednio rozwiązały problem. Okazało się, że nowe KEF-y są dostarczane z dwuczęściowymi zatyczkami bas-refleksu. Stosując całą zatyczkę, blokuje się port całkowicie, ale można także wyjąć środkową część zatyczki i w ten sposób zatkać jedynie część wylotu. Po całkowitym zatkaniu bas-refleksu brzmienie testowanych kolumn zrobiło się dość dziwne i to nie tylko w zakresie basu, skończyłem więc na opcji z zatkaniem jedynie części portu, a ponadto odsunąłem kolumny nieco dalej zarówno od ściany tylnej, jak i bocznych.

Zająłem ponownie miejsce odsłuchowe i... uznałem, że jest zdecydowanie lepiej, mogłem więc spokojnie oddać się słuchaniu.

Po tym procesie ?dostrajania? kolumn do mojego pokoju R300 pokazały nowe, znacznie żwawsze oblicze. Bas nadal schodził dość nisko, był dobrze wypełniony, ale teraz także dobrze kontrolowany i nad wyraz barwny. Spotykam się z tym dość często ? kolumny strojone tak, by schodziły jak najniżej, tracą jednocześnie na detaliczności i konturowości basu, nie potrafią też tak dobrze podawać rytmu. Tym bardziej mogłem być zadowolony z tego, co po opisanych zabiegach udało mi się z R300 wycisnąć. Solowa gitara basowa z alternatywnej wersji ?Diamonds on the Soles of her Shoes? Paula Simona, odtworzona z płyty CD wydanej z okazji 25. rocznicy ukazania się ?Graceland?, została pokazana po prostu wybornie, z odpowiednim tempem, mocą i niskim, potężnym zejściem. Nie było śladów przeciągania poszczególnych dźwięków czy artefaktów pochodzących z pudła gitary, a każdy dźwięk był wyraźnie, czysto oddany w czasie całej piosenki. Wokale zabrzmiały nawet jeszcze lepiej ? postać Paula Simona była precyzyjnie umiejscowiona pośrodku sceny, a jego głos brzmiał nadzwyczaj żywo, emocjonalnie i niezwykle plastycznie. Co zadziwiające, te maluchy potrafiły wykreować przestrzenną, dużą scenę na całą szerokość mojego pokoju. Na dodatek była to niezwykle stabilna, precyzyjna scena, na której bez trudu można było wskazać lokalizację każdego instrumentu. Świetnym przykładem była stara ?recenzencka? płyta winylowa The Eagles ?Hell Freezes Over? ? sposób, w jaki R300 rozmieściły obrazy panów Henleya, Schmita, Freya, Walsha i Feldera na szerokość w moim pokoju, był nadzwyczajny, ale także odpowiednie umieszczenie ich w głębi sceny było bardzo akuratne. To element, na którym niektóre głośniki się wykładają ? jeśli źródła pozorne umieszczone są zbyt głęboko na scenie, słuchacz ma wrażenie, iż dźwięk dochodzi z głębokiego tunelu, z drugiej strony, a jeśli są one za bardzo wypchnięte do przodu, ma się wrażenie, iż wydziera się na nas wkurzony sierżant! KEF-y zachowują odpowiedni balans, umieszczając źródła pozorne dokładnie tam, gdzie powinny się znajdować. Instrumenty towarzyszące zostały pokazane nieco głębiej niż pierwszy plan, na którym rozgrywała się główna ?akcja?. Kolejną cechą tej prezentacji była znakomita spójność średnicy i wysokich tonów, która pozwalała swobodnie przekazywać ekspresję wokalistów i muzyków. Instrumenty akustyczne, jak choćby gitary, wiolonczele czy kontrabasy, brzmiały naprawdę pięknie, z odpowiednim udziałem pudła, grając mocnym, nasyconym dźwiękiem. Równie dobrze wypadła muzyka elektroniczna ? ?Don?t You Want Me? ? z albumu ?Love and Dancing? kapeli League Unlimited Orchestra. Bas z syntezatora był szybki, konturowy i najwyraźniej przejście do takiego, żywego, dynamicznego grania nie stanowiło dla R300 najmniejszego problemu.

Kolejnym elementem prezentacji testowanych kolumn, który wybitnie przypadł mi do gustu, był ich sposób prezentacji wysokich tonów. Wielokrotnie na przestrzeni lat mówiło się o słabych stronach metalowych kopułek, ale moim zdaniem często zarzuty te były nie do końca usprawiedliwione. Faktem natomiast jest, że do poziomu cenowego rzędu 5 tys. złotych producenci muszą zwykle iść na pewne kompromisy, a ?ofiarami? tychże często padają właśnie głośniki wysokotonowe. Owa kwestia nie dotyczy jednakowoż serii R KEF-a, a więc i R300. Testowane kolumny oferują znacznie lepszą górę pasma niż jakiekolwiek inne kolumny z tego przedziału cenowego, jakie znam ? słodką, gładką, a jednocześnie bardzo detaliczną. Niektóre kolumny potrafią imponować czystością wysokich tonów, która jednakże w przypadku słabszych nagrań staje się zbyt agresywna i męcząca. W przypadku R300 nawet te nieco słabsze nagrania brzmiały przynajmniej poprawnie, nigdy nie przeradzając się w męczące, przykre doświadczenie.

Struny skrzypiec pięknie ?płakały?, ale bez ?skrzeczenia?, blachy fantastycznie, czyściutko wybrzmiewały, a niektóre wysokie tony pojawiające się w ?Czarodziejskim flecie? sprawiały, że na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się szeroki uśmiech. Nawet kilka starych, kupionych na wyprzedażach garażowych winyli nie zdołało wytrącić R300 z równowagi ? zagrały te płyty z takim samym spokojem, godnością, jak najlepsze tłoczenia. Oczywiście nie było mowy o ukrywaniu trzasków, nieuniknionych zważywszy na stan tych płyt, ale nigdy nie rujnowały one przyjemności obcowania ze znakomitą muzyką. Podstawową cechą tych kolumn jest bardzo muzykalny, energetyczny sposób przekazu i nic nie jest im w stanie przeszkodzić, by tak właśnie brzmiała odtwarzana przez nie muzyka.

Podsumowanie

Muszę przyznać, że zawsze miałem pewną słabość do kolumn KEF-a i to mimo że jeden czy dwa modele słuchane w przeszłości grały nieco zbyt ofensywnym, jak na mój gust, dźwiękiem. Na szczęście nowe R300 oferują bardzo dynamiczny, bezpośredni dźwięk. Łatwo wychwycić wpływ DNA potężnych Blade?ów, choćby poprzez wyrafinowanie i czystość brzmienia, której tym maluchom większość konkurentów w podobnej cenie może tylko pozazdrościć. Wydaje mi się także, że przetwornik Uni-Q właśnie w serii R wykorzystuje pełnię swoich możliwości, nie tylko w zakresie znakomitej integracji tonów średnich i wysokich, ale także w zakresie gładkości brzmienia i umiejętności tworzenia dużej, trójwymiarowej sceny. KEF mógł pójść na łatwiznę i dobrać do tego przetwornika jakikolwiek woofer basowy. Ale nie, również i to zadanie wykonano z pełną starannością. Co prawda każdy użytkownik musi poświęcić nieco czasu na znalezienie optymalnego ustawienia tych kolumn w pokoju, a także dokonać wyboru najlepszej opcji dotyczącej bas-refleksu (otwarty, częściowo zatkany, zatkany całkowicie), ale efekt wart będzie poniesionego wysiłku. Inteligentnie zaprojektowane kolumny podstawkowe KEF R300 muszą, na swoim poziomie cenowym, zmierzyć się z kilkoma mocnymi konkurentami, ale nie muszą się obawiać, bo mają mocne atuty ? nowoczesność, zaawansowane rozwiązania techniczne i bardzo muzykalny sposób prezentowania muzyki. Nie powinno ich zabraknąć na Państwa liście kolumn do odsłuchu!

Werdykt: KEF R300

★★★★★ Znakomita kolumna podstawkowa oferująca piękny, przestrzenny dźwięk