Klipsch Icon KF-26

Klipsch Icon KF-26

Amerykański Klipsch słynący z produkcji wysokoefektywnych zespołów głośnikowych wypuścił rynek udoskonaloną wersję tanich kolumn podłogowych

  • Data: 2014-07-09

Klipsch co jakiś czas odświeża ofertę lub wprowadza do niej nowe pozycje. Nowa seria Icon bazuje m.in. na dwóch podłogowych modelach KF-26 oraz KF-28, charakteryzujących się wzmocnionymi obudowami, poprawiającymi brzmienie w basie. Zastosowano w nich kilka rozwiązań technologicznych, typowych dla wielu droższych zespołów głośnikowych, jak chociażby tubka głośnika wysokotonowego czy materiał, z jakiego wykonano membrany stożków.

Testowane kolumny KF-26 charakteryzują się ponadprzeciętną efektywnością, więc łatwo je wysterować, bo zadowolą się nawet niewielkimi dawkami mocy ze wzmacniacza. Niesie to z sobą naturalnie wiele korzyści, a najważniejszą z nich jest to, że napędzając KF-26 wzmacniaczem nawet o niskiej mocy, można uzyskać naprawdę satysfakcjonujące poziomy głośności. Poza tym do napędzania tego typu wysokoefektywnych kolumn zużywa się znacznie mniej mocy, a więc rachunki za prąd będą niższe niż w przypadku, gdy wzmacniacz musi napędzać zespoły głośnikowe o dużo mniejszej efektywności. Tak więc można powiedzieć, że Klipsch wtóruje modzie na ekologię.

Model KF-26, mimo że jest mniejszy od swojego brata KF-28, to i tak prezentuje się jak zawodnik wagi cięższej. Te amerykańskie kolumny podłogowe stworzone zostały przede wszystkim do nagłośnienia średnich i dużych pomieszczeń, co w przypadku ich ceny należy uznać za wielki plus. Zwykle jest bowiem tak, że aby móc nagłośnić pokój o dużych gabarytach, trzeba na kolumny przeznaczyć znacznie wyższe kwoty niż w przypadku zespołów głośnikowych marki Klipsch – marki która obok JBL jest obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie wśród wiodących prym producentów, specjalizujących się w projektowaniu i wytwarzaniu wysokoefektywnych zespołów głośnikowych.

Tubka plus siła stożków

Już na pierwszy rzut oka widać, że KF-26 do cherlawych nie należą. Duże, masywne skrzynie wykonano z płyt wiórowych i MDF. Producent dużo uwagi poświęcił na ich usztywnienie, co nie jest takie częste w przypadku tańszych kolumn. Wewnętrzne poprzeczne wzmocnienia skutecznie zwiększyły bezwładność, zwłaszcza bocznych ścianek, przez co są one teraz mniej podatne na wibracje. Niesie to z sobą korzyści w postaci mniej podbarwionego dźwięku oraz jeszcze bardziej ekspresyjnego brzmienia w zakresie niskich tonów. Jednak to nie obudowy są najważniejszym elementem stanowiącym o oryginalności Klipscha, a głośniki. Zarówno aluminiowa kopułka wyposażona w specjalną tubkę Tractrix Horn, jak i stożki wykonane z kompozytu zawierającego grafit charakteryzują się wysoką skutecznością, dzięki czemu kolumny KF-26 są łatwe do napędzania i potrafią tak dynamicznie zabrzmieć. Tubowe głośniki zwykle są efektywne, więc w przypadku aluminiowej kopułki dodatkowym elementem dodającym nieco decybeli jest właśnie prostokątna tubka. Nieco trudniej uzyskać wyższą efektywność ze stożków odtwarzających tony średnie i bas. Klipsch zastosował ponadwymiarowe, podwójne magnesy o zwiększonej gęstości, a także cewki o ściśle określonych parametrach, mogące liniowo pracować w silniejszym niż zwykle polu magnetycznym. Te wszystkie zabiegi wzbudzają zaufanie, bo Klipsch nie jest bynajmniej żółtodziobem w branży, a projektowaniem oraz produkcją tego typu przetworników zajmuje się od wielu lat.

Wracając do skrzynek, to wprawdzie nie wyróżniają się one niczym szczególnym, ale muszę przyznać, że na dobrym spasowaniu poszczególnych elementów seria Icon zyskała, zwłaszcza względem wcześniejszych tanich konstrukcji. Głośnik wysokotonowy wraz z tubką Tractrix Horn oraz kołnierze stożkowych głośników ładnie zespolono z pozostałą częścią frontu. Oczywiście do kompletu producent dołączył jeszcze płócienne maskownice, ale kto by je zakładał, mając przed sobą tak estetyczne przednie ścianki z efektownymi głośnikami Klipscha. Muszę wspomnieć o tym, że kolumny są już wyposażone na stałe w specjalnie przygotowane i zaprojektowane nóżki, więc po wyjęciu ich z pudeł nie musimy tracić czasu na wkręcanie tych elementów. KF-26 bazują na dwudrożnym układzie głośnikowym, a stożki odtwarzające pasmo aż do częstotliwości w punkcie podziału 1800Hz wentylowane są za pomocą układu bas-refleks znajdującego się z przodu obudowy, tuż przy dolnej krawędzi skrzyni, co ma na celu oczywiście minimalne zwiększenie efektywności tunelu rezonansowego. Gniazda są podwójne, więc każdą z kolumn można zasilać za pomocą dwóch par kabli lub też oddzielnych końcówek mocy. Jednak w tym drugim przypadku nie ma takiej konieczności ze względu na wysoką efektywność przetworników.

Hulaj dusza!

Tak jak wspomniałem na wstępie, kolumny KF-26 mimo niewygórowanej ceny zostały stworzone z myślą o odtwarzaniu muzyki w pomieszczeniach większych. Po części mogłyby to sugerować gabaryty skrzyń, jednak najważniejszą rolę odgrywa w tym wypadku wysoka skuteczność testowanych kolumn. Wobec powyższego, aby łatwo uzyskać wysokie poziomy głośności w średnich i dużych pokojach, wcale nie trzeba doposażyć się w wydajny wzmacniacz tranzystorowy. W zupełności wystarczy model o mocy 40W na kanał, a nawet jeszcze słabszy. Naturalnie im wydajniejszy wzmacniacz, tym bardziej spektakularne efekty można osiągnąć w zakresie uzyskiwanych poziomów głośności, ale w przeciwieństwie do wielu innych kolumn Klipsch zadowoli się już kilkunastoma watami mocy, aby zagrać naprawdę głośno. Poza tym nie są to kolumny trudne w ustawieniu, chociażby ze względu na umiejscowienie tunelu bas-refleksu na przedniej ściance. Należy jednak zwrócić uwagę na to, żeby w pokoju, w którym mają pracować, nie było zbytniego pogłosu. Tę uwagę kieruję przede wszystkim do osób lubiących brzmienie zrównoważone i niezbyt agresywne w zakresie wysokich tonów, gdyż tubowe głośniki wysokotonowe są zwykle bardziej wyczulone na słabo wytłumione pokoje niż klasyczne kopułki. Tak więc jeśli zależy nam na w miarę łagodnym brzmieniu (o ile w ogóle można o takim mówić w przypadku Klipscha), to zdecydowanie polecam te kolumny do średnio wytłumionych pokoi z przeciętnym pogłosem. Wtedy model KF-26 mimo tubowego tweetera może zaskoczyć, nie tylko brzmieniem bogatym w detale, ale też dosyć łagodną prezentacją. Ze względu na szeroki kąt promieniowania w zakresie wysokich tonów nie ma większego znaczenia, czy skręcimy kolumny do środka bardziej, czy mniej. Ważniejszy jest rozstaw między kolumnami, który powinien wynosić co najmniej tyle, ile odległość kolumn od miejsca odsłuchu – inaczej mówiąc, kolumny powinny tworzyć wraz z punktem odsłuchu trójkąt równoboczny.

Eksplozja emocji!

Model Klipsch KF-26 został stworzony do głośnego ekspresyjnego grania. To że kolumny te należą do budżetowej półki cenowej, wcale nie oznacza mniejszych zdolności do kreowania przestrzeni, dynamiki w skali makro czy wreszcie basu w porównaniu z tym, co oferują znacznie droższe zespoły głośnikowe. Klipsch potrafi zaskoczyć szybką reakcją na zmieniający się rytm, o czym mogłem przekonać się podczas odtwarzania znakomitej płyty "Insides" Jona Hopkinsa z 2009 roku. Można powiedzieć, że te kolumny lubią dodać do muzyki jeszcze coś od siebie, taki charakterystyczny rys i żar, z jakim zwykle mamy do czynienia w przypadku konstrukcji wysokoefektywnych. Tubowy głośnik wysokotonowy ma niepowtarzalną charakterystykę brzmienia, ale mylił się będzie ten, kto podejrzewa, że aluminiowa kopułka wspomagana tubką Tractrix Horn będzie się darła w niebogłosy, jak to ma miejsce w przypadku podobnych, zwłaszcza tanich konstrukcji. Wysokie rejestry przekazywane były z kulturą i nie odstawały od ogólnej koncepcji brzmienia prezentowanej przez KF-26. Głośniki pod względem barwy są dosyć dobrze zestawione, choć nie na takim poziomie, jak w droższych konstrukcjach, jednak efekt jest satysfakcjonujący. Pozwalają więc czerpać dużą przyjemność ze słuchania muzyki. Należy jednak pamiętać, że Klipsch KF-26 to konstrukcje budżetowe, więc nasze wymagania w stosunku do nich nie powinny być nazbyt wygórowane. Naturalnie dzięki swojej wysokiej efektywności, przekładającej się na imponującą dynamikę i bas, Klipsch daje sporo frajdy podczas odtwarzania muzyki klasycznej i dużych składów symfonicznych, a nawet organów kościelnych – nieskrępowana potęga brzmienia i jego masa robią ogromne wrażenie. Do tego stopnia, że pewne drobne niedostatki w zakresie równowagi tonalnej czy barwy odsuwają się na dalszy plan. Sporą zaletą testowanych kolumn jest fakt, że potrafią one znakomicie zróżnicować dźwięk pod kątem dynamiki w skali mikro, kiedy muzyki słuchamy naprawdę cicho – w większości przypadków kolumny nie są w stanie dostarczyć wielu informacji na temat kontrastu pojawiających się w nagraniach przeróżnych dźwięków, a muzyka wydaje się pozbawiona energii, jednak Klipscha to nie dotyczy.

Dla napaleńców

Klipsch ma jeszcze jedną ważną zaletę, a mianowicie chroni końcówki mocy przed przeciążeniem. Jest to szczególnie ważne, kiedy przyjdzie Wam ochota na zrobienie całonocnej imprezy przy wysokich poziomach natężenia dźwięku. Z racji tego, że kolumny KF-26 zadowolą się niewielką ilością watów, aby zagrać naprawdę głośno, nie będą one aż tak obciążać wzmacniacza jak inne, mniej efektywne zespoły głośnikowe. W efekcie ryzyko przegrzania końcówek mocy spada do minimum i nie grozi uszkodzeniem wzmacniacza. Zwykle jeśli wzmacniacz często jest katowany pracą przy wysokich poziomach głośności w połączeniu z niezbyt efektywnymi kolumnami, to w wyniku nawet niewielkich niedoborów właściwego chłodzenia może dochodzić do stopniowego "wysychania" kondensatorów w układzie zasilającym na skutek wysokiej temperatury wewnątrz urządzenia – kiedy dojdzie już do ekstremalnej sytuacji, wtedy żadne układy zabezpieczające nie pomogą i wzmacniacz pójdzie z dymem. Tak więc jeśli zależy Wam na dużych i tanich podłogowych kolumnach, prezentujących efektowne i potężnie brzmienie przy niskim obciążeniu wzmacniacza, zdolnych wypełnić dźwiękiem duże powierzchnie, to KF-26 mogą okazać się idealnym wyborem na długie lata!

Werdykt: Klipsch Icon KF-26

★★★★★ Mimo niewysokiej ceny kolumny prezentują ekstremalną dynamikę i potęgę brzmienia. KF-26 mogą pracować w dużych pomieszczeniach i nie stanowią dużego obciążenia dla wzmacniacza