Muarah MU-4

Muarah MU-4

Muarah jest polską marką, a wzmacniacz MU-4 stworzono z myślą o wymagających miłośnikach lampowej technologii

  • Data: 2016-11-03

Polska marka o kojarzącej się z Bliskim Wschodem nazwie Muarah gościła już na łamach naszego pisma. Testowany nie tak dawno (nr. 7-8/16) system, oparty na gramofonie oraz przedwzmacniaczu gramofonowym, zebrał wysokie oceny. Jednak polski wytwórca nie ogranicza się tylko do produkcji komponentów służących do odtwarzania dźwięku z czarnych płyt, gdyż w swojej ofercie posiada również inne urządzenia pozwalające stworzyć niemal pełny, firmowy system stereo. Warto wspomnieć, że obecnie w sprzedaży oprócz gramofonu Mr. Black/Mr. White (w zależności od koloru) oraz przedwzmacniacza gramofonowego MU-2 znaleźć można również lampowy wzmacniacz zintegrowany MU-4, dopełniający stricte analogową ofertę tego polskiego producenta.

Bez wątpienia wysoka jakość wykonania i bardzo efektowne wzornictwo sprawiają, że produkty Muarah należy uznać za ekskluzywne. Prawdę mówiąc, spośród wielu testowanych przeze mnie wzmacniaczy lampowych znanych i szanowanych marek to właśnie Muarah, obok takich tuzów jak Leben, Octave czy Ayon, okazał się konstrukcją wzbudzającą moje uznanie dla twórców i autentyczny podziw, nie tylko ze względu na wysoką jakość wykonania i dbałość o najdrobniejsze detale, ale przede wszystkim dzięki fantastycznemu analogowemu brzmieniu. Wprawdzie nazwa Muarah nie brzmi swojsko, ale wszystkie produkty tej firmy powstają w Polsce i wykonywane są ręcznie przy wykorzystaniu podzespołów najwyższej jakości. Powinniśmy być zatem dumni, że i w naszym kraju można stworzyć prawdziwe cudeńka na najwyższym światowym poziomie.

Lampowa technologia

Muarah jest wzmacniaczem zintegrowanym, opartym na stopniach końcowych bazujących na czterech lampach KT88 połączonych równolegle (po dwie na kanał). Lampy pochodzą od znanego i cenionego producenta Electro-Harmonix i pracują z niewielkim 8dB sprzężeniem zwrotnym. Z kolei w stopniu sterującym użyto lamp 6N1P oraz 12BH7. Naturalnie wszystkie lampy montowane są z zewnątrz w ceramicznych podstawkach z pozłacanymi pinami. W tym wzmacniaczu zrezygnowano z jakichkolwiek dodatkowych osłon na lampy – nie ma żadnych ażurowych pokryw czy metalowych klatek. Lampy są "gołe", wobec powyższego z MU-4 należy obchodzić się ostrożnie. Ma to jednak pewne zalety, ponieważ niczym nieosłonięte żarzące się bańki prezentują się znakomicie (producent zadbał nawet o takie ich ustawienie, żeby logo Electro-Harmonix było dobrze widoczne od przodu), kontrastując ze szklanym półprzeźroczystym białym frontem oraz na tle pięknych polakierowanych na biało osłon, kryjących w swoim wnętrzu spory 400W transformator sieciowy oraz transformatory wyjściowe.

Wykonanie jest pierwszoligowe, zarówno jeśli chodzi o przedni panel, jak obudowę i pozostałe elementy – widać wielką staranność w montażu i dbałość o niuanse mające wpływ na estetykę urządzenia. Przedni panel, w tym wypadku szklany, pod spodem lakierowany na biało, wygląda fantastycznie wraz z podświetloną na zielono nazwą firmy oraz modelu. Podobnie jest zresztą z oznaczeniem aktualnie obsługiwanego źródła czy wskaźnikiem regulacji BIAS (gdy nie ustawiamy lamp, to podczas normalnej pracy pokazuje stopień głośności), składającym się z kilku poziomych diod.

Z tyłu użytkownik ma do dyspozycji trzy analogowe wejścia RCA, a wyjście słuchawkowe znalazło się na górnej pokrywie, tuż za jednym z transformatorów wyjściowych, w okolicy wspomnianych gniazd RCA. Po lewej i prawej stronie ulokowano rzędy terminali głośnikowych ze stopni końcowych dla lewego i prawego kanału (osobne odczepy dodatnie zastosowano dla kolumn o impedancji 4 lub 8Ω), a między nimi znalazły się dwa trymery służące do regulacji BIAS-u oraz trzypoziomowy przełącznik do aktywacji regulacji prądu lewego lub prawego kanału wraz ze środkową pozycją dezaktywującą działanie tegoż układu.

Wewnątrz wzmacniacz prezentuje się równie okazale jak na zewnątrz – panuje tu ład i porządek. Układy wyjściowe z wlutowanymi podstawkami dla lamp mocy KT88 oraz podwójnych triod sterujących zmontowano na osobnych drukowanych płytkach dla kanału lewego i prawego – w ich obrębie wykorzystano wysokiej jakości elementy bierne, łącznie z polipropylenowymi blokowymi kondensatorami marki WIMA (MKP i FKP). Z kolei do modułów stopni końcowych lewego i prawego kanału sygnał trafia ekranowanymi odcinkami okablowania z płytki drukowanej obsługującej wejścia i wzmacniacz słuchawkowy. W jej obrębie użyto aktywnych układów Burr-Brown OPA2134PA, DRV134PA oraz Texas Instruments NE5532 w towarzystwie blokowych polipropylenowych kondensatorów Miflex MKP Audio. W obszarze drugiej płytki znajdującej się tuż za przednim panelem znalazły się obwody do regulacji poziomu głośności i wspomnianego BIAS-u – tutaj zastosowano 8-bitowy mikrokontroler marki Atmel, wzmacniacz operacyjny Texas Instruments TL082CP oraz diody sygnalizujące poziom prądu BIAS wraz z układem sterującym dla systemu regulacji opartego na wspomnianych trymerach. Układ zasilania również wydzielono na osobnej płytce drukowanej – znalazły się tam m.in. stabilizowane sekcje, mostki prostownicze dla każdego toru prądowego z osobna, a także baterie kondensatorów na jednostkach Nichicon. Na główny magazyn prądowy składają się natomiast cztery duże kondensatory marki Samwha o pojemności 470µF każdy, na napięcie 400V. Widać staranny, ręczny montaż i dbałość o szczegóły.

Dźwięki z lamp

Lampy uwielbiane są przez melomanów za niepowtarzalne brzmienie – muzykalność, intensywne nasycenie w alikwoty i subtelne ciepło z delikatną nutą słodyczy. MU-4 pod względem brzmienia możemy zaliczyć do tej typowej dla konstrukcji lampowych klasyfikacji, aczkolwiek lampy KT88 pracujące w konfiguracji push-pull zapewniają również poczucie mocy i wolumenu brzmienia nawet w połączeniu z kolumnami o przeciętnej efektywności. Jest to oczywiście sporą zaletą, bo posiadając taki wzmacniacz, nie narażamy się na jego zbytnie przeciążanie, zmuszając go do pracy ponad siły. Można więc powiedzieć, że Muarah jest dosyć uniwersalnym lampowym wzmacniaczem, który dzięki sporej wydajności prądowej jest w stanie prawidłowo wysterować wiele zespołów głośnikowych, podobnie jak to czynią amplifikacje tranzystorowe.

MU-4 urzekł mnie przede wszystkim szybkością brzmienia, bo jak na lampę jego reakcja na rytm jest zachwycająca. Podczas odsłuchu najnowszego albumu "The Endless River" zespołu Pink Floyd dało się wyczuć na tej płycie niesamowity klimat, który Muarah był w stanie bezproblemowo przekazać – odgłosy tła i tajemniczo brzmiące psychodeliczne dźwięki zostały odtworzone z wielką starannością. Ale najbardziej imponujące w jego dźwięku było właśnie to, jak sprawnie przekazywał wszelkie głęboko brzmiące pasaże z szybko narastającym dźwiękiem, zwłaszcza w zakresie niskich tonów. Duże możliwości tego wzmacniacza w przekazywaniu dynamiki w skali makro są nie do podważenia, podobnie jak zdolność do ujęcia istoty drobnych detali wybrzmiewających w zakresie średnich i wysokich tonów. Do tego dochodzi bogata i plastyczna barwa, dzięki czemu jazz i generalnie muzyka instrumentalna oraz klasyczna mocno zyskują. Nie powiedziałbym, że jest to superneutralny sposób grania, taki jak we wzmacniaczach Octave czy Ayona, bo to i owo jest pokazane właśnie w tej nieco ocieplonej lampowej estetyce, ale taki styl brzmienia z pewnością spodoba się miłośnikom lampowego czaru. Tym bardziej, że Muarah z tym ciepłem nie przesadza, a do tego dochodzi więcej niż przyzwoita rozdzielczość grania, więc łowcy detali w muzyce nie powinni kręcić nosem.

Muarah ma w sobie niesamowity analogowy klimat i zero mechaniczności w dźwięku, sprawiając, że niemal każdy gatunek muzyczny brzmi za jego pośrednictwem wyjątkowo. Zakres niskich tonów względem średnicy i góry pasma akustycznego jest niemal perfekcyjnie zbalansowany – ani razu nie odczułem niedosytu związanego z głębią basu czy też jego nadmiaru, zwłaszcza w środkowych i górnych partiach, co również było słychać w muzyce synth-popowej w wykonaniu takich gwiazd, jak De/Vision – genialny utwór "Their World" z najnowszej płyty tego niemieckiego duetu zabrzmiał monumentalnie, z wręcz klubową dynamiką! Bas okazał się sprężysty i mięsisty niczym z mocnego tranzystora, co zasługuje na szczególne uznanie. Dla MU-4 odtworzenie dużego składu symfonicznego przy współpracy ze skonstruowanymi przeze mnie dwudrożnymi kolumnami o impedancji 4-omów i skuteczności na poziomie 91dB również nie stanowiło żadnego problemu – szybko narastające, potężne dźwięki smyczków oraz bębnów przekazywał bez zadyszki, z gracją i finezją, jakiej przecież mamy prawo wymagać od lampowych konstrukcji. Jeśli zaś idzie o stereofonię, to jest ona budowana przede wszystkim z zachowaniem proporcji w wielkości poszczególnych źródeł pozornych, a także, co najważniejsze, z niemal perfekcyjnie odtwarzanymi wokalami pod względem czytelności. Muarah zachowuje swego rodzaju organiczność brzmienia między wokalami a towarzyszącym im instrumentarium, co sprawia, że muzyka jest nierozerwalna, prezentowana całościowo i apetycznie niczym w klimatycznym, niewielkim klubie jazzowym.

Warto wiedzieć

Producenci wzmacniaczy lampowych sięgają po różne rozwiązania mające na celu właściwe wyregulowanie prądu podkładu BIAS, co ma nie tylko bezpośrednie przełożenie na dźwięk, ale i przede wszystkim na trwałość lamp. Ayon znany jest z całkowicie automatycznego systemu regulacji, podobnie zresztą jak Octave czy Leben. Z kolei tacy producenci, jak Manley czy właśnie Muarah stosują manualny tryb regulacji BIAS. Wydaje się jednak, że to polscy konstruktorzy maksymalnie ułatwili i uprościli ten proces. Wpływ na to mają nie tylko wygodne w użyciu trymery wyposażone w pokrętła zamiast śrub, przy których trzeba dłubać śrubokrętem, jak w niektórych wzmacniaczach, ale również i czytelny wskaźnik diodowy, precyzyjnie informujący użytkownika o zbyt niskiej, prawidłowej lub zbyt wysokiej wartości prądu. Regulację przeprowadza się po uruchomieniu urządzenia, kiedy przejdzie w tryb roboczy, a potem ewentualnie po 10 minutach pracy (takie są zalecenia producenta) można przeprowadzić kontrolę i w razie potrzeby korektę ustawień. Później czynność tę należy wykonać raz na dwa tygodnie lub nawet rzadziej, bo raz w miesiącu. Cały proces zajmuje chwilę i ze względu na wygodę i ergonomię rozwiązanie zastosowane we wzmacniaczu MU-4 należy uznać za jedno z najlepszych na rynku.

Podsumowanie

Patrząc na wzmacniacz Muarah MU-4, mam takie wrażenie, jakby sam Andy Warhol miał wpływ na design tego wzmacniacza – można by rzec, że Muarah ma w sobie coś ze stylu charakterystycznego dla twórczości tego nieżyjącego już amerykańskiego artysty. Nie ma tu tanich ozdobników, tandety i kiczu, jest za to elegancja, harmonia i silny kontrast między poszczególnymi barwami o niemal idealnie wyważonych proporcjach kolorystycznych. Od MU-4 nie można wręcz oderwać wzroku, a spoglądając nań, za każdym razem można odnieść wrażenie, że wart jest każdej wydanej złotówki. Ten wzmacniacz ze względu na estetykę może stać się ozdobą wielu pomieszczeń, ale najważniejsze jest jednak to, jak brzmi – w jego dźwięku da się wyczuć silny akcent analogu i lampowej magii, co w połączeniu z fantastyczną dynamiką i niesłychaną muzykalnością sprawia, że MU-4 zapewni jego posiadaczowi ogromną satysfakcję z obcowania z lampową technologią. Zresztą posłuchajcie, jeśli nadarzy się taka okazja.

Werdykt: Muarah MU-4

★★★★★ MU-4 na tle konkurencyjnych lampowych amplifikacji wyróżnia się niepowtarzalnym wzornictwem, ale też brzmieniem w zasadzie wolnym o typowych ograniczeń. Muarah jest wzmacniaczem z charakterem, pokazującym piękno brzmienia, jakie można uzyskać z żarzących