Musical Fidelity Merlin

Musical Fidelity Merlin

System Merlin marki Musical Fidelity łączy dwa światy: analogu i bezprzewodowego streamingu przez Bluetooth

  • Data: 2015-07-10

Nieczęsto decydujemy się na przetestowanie wersji przedprodukcyjnej jakiegoś urządzenia. Zwykle opisujemy sprzęt, który niczym nie różni się od tego, jaki można kupić w salonach hi-fi. Czasami jednak ciekawość jest silniejsza niż rozsądek (który podpowiada, że powinno się poczekać na wersję ostateczną), zwłaszcza jeśli chodzi o uznaną markę, która wkracza na nieznane jej dotąd tereny. Ponadto świadomość, że redakcja ?Hi-Fi Choice?a? jako pierwsza w Polsce (a może nawet w Europie) otrzymuje taki przywilej, działa bardzo mobilizująco. Testujemy system Merlin (wzmacniacz i głośniki) brytyjskiej firmy Musical Fidelity. Producent określa go mianem ?multiformatowy?, podkreślając tym samym elastyczność we współpracy z różnego rodzaju źródłami dźwięku, począwszy od smartfonów (technologia Bluetooth), a skończywszy na klasycznym gramofonie. Jak więc brzmi Merlin? Biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z produktem lifestyle?owym, co najmniej interesująco.

Budowa

System wygląda nowocześnie za sprawą kompaktowych rozmiarów oraz niecodziennego, eliptycznego kształtu głośników. Ich obudowy wykonano łącząc metalowy odlew z tworzywem sztucznym ? ten pierwszy tworzy swego rodzaju skorupę (do wyboru kolory czarny, srebrny i czerwony) osłaniającą ?wnętrzności?, a całość zmontowano w sposób poniekąd sabotujący oględziny od środka. Powierzchnia przedniej ścianki składa się z charakterystycznych schodków, co ma uzasadnienie akustyczne, wpływa bowiem na szerokość pola rozpraszania fal dźwiękowych. Umieszczony centralnie, niewielki szerokopasmowy przetwornik BMR (Balanced Mode Radiator), na temat którego producent nie podaje szczegółowych informacji, ochrania metalowa siatka. Z tyłu umieszczono pojedyncze terminale głośnikowe (akceptują zarówno 4mm wtyki bananowe, jak i widełki), niewielki port bas-refleksu, a także dwa otwory umożliwiające przymocowanie podstawki w taki sposób, by głośnik pracował w pozycji poziomej lub pionowej.

Kompaktowe rozmiary wzmacniacza zdradzają zastosowanie technologii cyfrowej. Z informacji podanych przez producenta wynika, że w środku pracują m.in. dwa bliźniacze moduły Texas Instruments.

TAS5708 działające w trybie monobloków, dwa przetworniki cyfrowo-analogowe 24-bit/192kHz Texas Instruments PCM 1789 pracujące w podwójnym trybie różnicowym oraz konwerter analogowo-cyfrowy, dzięki któremu istnieje możliwość np. digitalizacji płyt winylowych. Na środku przedniej ścianki umieszczono pokrętło służące do regulacji wzmocnienia. Jego naciśnięcie aktywuje funkcję Mute. Z lewej strony znalazł się włącznik oraz diody sygnalizujące stan pracy wzmacniacza (Status) i wybrane wejście (Phono, Aux, Jack, Opt, USB i Bluetooth). Po prawej stronie mamy odbiornik podczerwieni (mały płaski pilot w zestawie), wejście słuchawkowe na minijacka oraz przycisk pozwalający na przełączanie się pomiędzy danymi wejściami. Z tyłu umieszczono jedno wejście RCA, które małym przełącznikiem można ustawić w trybie Phono (dla gramofonu z wkładką MM) albo jako liniowe (Aux); zacisk uziemienia dla gramofonu; gniazdo Jack/Opt akceptujące zarówno analogowy sygnał z urządzeń przenośnych, jak i cyfrowy przesyłany kablem optycznym; gniazdo USB mikro-B dla komputera (nie jest wymagane instalowanie sterownika); gniazdo Line/Pre, pozwalające podłączyć np. analogowy sprzęt nagrywający albo końcówkę mocy; przełącznik do ustalenia trybu stałego/regulowanego wyjścia; gniazdo dla anteny Bluetooth; pojedyncze gniazda głośnikowe; a ponadto gniazdo zasilające typu ?koniczynka?. Za jakość streamingowanej muzyki odpowiada kodek aptX, zatem dysponując kompatybilnym nadajnikiem, np. smartfonem czy komputerem, można się cieszyć wysoką jakością dźwięku. Decydując się na wykorzystanie wzmacniacza jako USB-DAC-a, należy pamiętać o ograniczeniu do 16-bitów i 48kHz. Cyfrowe wejście optyczne akceptuje sygnał do 24/96, z kolei na wyjściu optycznym dostaniemy od 44,1 do 96kHz.

Jakość dźwięku

Ze źródłami cyfrowymi (podczas testu był to odtwarzacz CD i komputer z wbudowaną kartą Bluetooth 4.0) Merlin stawia sprawę jasno, bez niedomówień. Od pierwszych chwil odsłuchu wzmacniaczyk i głośniki zasuwają aż miło, zaskakując ilością szczegółów i dużą skalą dźwięku. Potrzeba dobrych kilku chwil, żeby nieco ochłonąć i poddać to, co się słyszy, sensownej analizie. Efektowność i ?nowoczesność? tego brzmienia zasadza się na dość prostym w gruncie rzeczy chwycie ? podkreśleniu mid-basu i wyeksponowaniu wysokich tonów, co potęguje wrażenie masy, przejrzystości i przestrzenności. Do tego mamy motoryczność i energetyczność podkreślające walory rytmiczne, co razem daje imponujące pierwsze wrażenie ? w przypadku osób działających impulsywnie może się to zakończyć krótkim ?Proszę zapakować?. To mocne, ekspansywne granie. Z bezpośrednią górą pasma, która pozwala co prawda swobodnie oddychać instrumentom, ale ujmuje bardziej zróżnicowaniem dynamicznym niż nasyceniem barwami. Ekspresyjność tej części pasma ma jednak swoją mroczną stronę, bo są nagrania, które Merlin potrafi ?przefajnować?. I wcale nie są to dzieci tzw. wojny głośności, ale ultrapurystyczne rejestracje pokroju ?Round? Midnight? Johan Dielemans Trio, gdzie wysokie tony za bardzo dominują w przekazie jakby odfiltrowanym z materii. Błędem byłoby jednak sądzić, że system Musicala zarżnie wszystkie audiofilskie produkcje, bo np. ?ECM-y? potrafi zagrać ? jak na kompaktowy system lifestyle?owy oczywiście ? w bardzo angażujący sposób. Te realizacje nie są ? jak się potocznie uważa ? zimne i kliniczne. I Merlin potrafi to pokazać, ?dobierając się? nie tylko do konturów poszczególnych dźwięków, ale też wydobywając z tych nagrań miąższ, gęstą konsystencję. ?Soul of Things? kwartetu Stańki jest tego doskonałym przykładem. Góra wciąż jest tu mocna, ale w sukurs śpieszą jej i średnica, i bas. Różnicowanie barw czy ilość harmonicznych nie zawstydzą raczej klasycznych systemów hi-fi, ale już zdolności analityczne i prezentacja dynamiczna wybijają się ponad przeciętność. Dobrze rozbudowana, nie tylko w wymiarze szerokości, jest także przestrzeń ? wyraźny jest i drugi, i trzeci plan. Sprawność basu i dobra dynamika sprawiają, że Merlina nie trzeba zachęcać do grania odpowiednim repertuarem. Równie ochoczo jak jazz zagra też mocniejsze rzeczy, choć trzeba uczciwie przyznać, że nie zawsze w takiej sytuacji wyjdzie bez szwanku. Rzecz w tym, że do poprawnego zagrania rocka czy metalu potrzebny jest niski bas, a tego z wiadomych względów (małe głośniki o ograniczonym paśmie przenoszenia) nie uświadczymy. Poza tym selektywność, na którą ten system jest jakby zaprogramowany, zwłaszcza w górze pasma, nie do końca idzie w parze z muzykalnością źródeł cyfrowych, takich jak np. komputer. Nie bez kozery dopełnieniem Merlina jest gramofon (dostępny jako opcja) ? ciepłe, naturalne, analogowe brzmienie z delikatnie wyeksponowaną średnicą powinno uczynić prezentację tego systemu kompletną.

Podsumowanie

Smartfony czy tablety to już standard i czy to się komuś podoba, czy nie, wielu ludzi wykorzystuje je do słuchania muzyki, nie tylko ?w drodze?. Do tego mamy modę na winyle, a w szerszym rozumieniu na tzw. retro. W Musical Fidelity ktoś dodał dwa do dwóch i wyszedł mu Merlin.

Werdykt: Musical Fidelity Merlin

★★★★½ Merlin godzi dwa światy: analogowy (w wersji z gramofonem) z cyfrowym (komputer, smartfon), a do tego ładnie wygląda w każdym nowoczesnym wnętrzu