Musical Fidelity MX-DAC

Musical Fidelity MX-DAC

MX-DAC to wszechstronny przetwornik cyfrowo-analogowy z nowej linii MX, zastępujący dotychczasową serię M1, której produkcji zaniechano

  • Data: 2016-01-20

Musical Fidelity przeszedł do ofensywy i po kilku jałowych latach, kiedy firma wyraźnie się pogubiła, teraz powróciła na szczyty. Największe błędy, jakie popełniono w ostatnim czasie, to przede wszystkim zbyt duża, nieuporządkowana oferta i, co gorsza, niejednolita pod względem designu. Obecnie katalog jest uporządkowany i każdy może znaleźć w nim coś dla siebie. Wprowadzono wiele nowych, bardzo udanych produktów, które znakomicie sprzedają się zarówno na Wyspach, jak i poza nimi.

Podobnie jak każdy szanujący się producent, tak i Musical Fidelity posiada w swojej ofercie przetworniki cyfrowo-analogowe. Najnowszy MX-DAC jest odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku na przetworniki obsługujące również modne ostatnio pliki DSD. Wcześniejsze konstrukcje wśród przetworników cyfrowo-analogowych Musical Fidelity okazały się już przestarzałe na obecne czasy. Model MX-DAC ma załatać tę lukę i otworzyć ofertę Brytyjczyków na bardziej wymagających klientów, zwłaszcza fanów dzielonych systemów wykorzystujących przetwornik cyfrowo-analogowy jako platformę dla przepływu sygnałów audio w różnorakiej postaci, pochodzących z różnych źródeł. MX-DAC jest nowoczesną jednostką, a do tego dobrze wyposażoną w różnego typu złącza.

Cyfrowo i analogowo

Musical Fidelity MX-DAC w porównaniu z konkurencją nie ma się czego wstydzić nawet mimo niewielkich rozmiarów obudowy. Jego rasowy wygląd sugeruje, że mamy do czynienia z urządzeniem droższym niż w rzeczywistości. Obudowę wykonano w całości z elementów odlanych z aluminium – widać tu staranność i precyzję w obróbce każdego detalu. Z tyłu umieszczono analogowe wyjścia XLR i RCA, zatem pod tym względem MX-DAC jest wystarczająco dobrze wyposażony, bo można go wykorzystać do współpracy w zbalansowanym analogowym torze – połączyłem go za pomocą gniazd XLR ze wzmacniaczem H80 norweskiej marki Hegel. W obszarze wejść cyfrowych Musical Fidelity oferuje asynchroniczne USB obsługujące sygnał DSD, a także po dwa wejścia optyczne i koaksjalne. W przypadku MX-DAC zastosowano zewnętrzny zasilacz, ale z racji niewielkiego poboru prądu przez urządzenie takie rozwiązanie okazuje się w zupełności wystarczające. Można jedynie domniemywać, czy MX-DAC zyskałby na jakości brzmienia, gdyby producent zastosował bardziej rozbudowany układ zasilający umieszczony wewnątrz obudowy. Moim zdaniem przełożyłoby się to na dźwięk wyższej klasy, ale niewątpliwie podniosłoby cenę urządzenia ze względu na droższe elementy układu zasilania (np. transformator) i konieczność zastosowania większej obudowy. Podejrzewam, że to właśnie z tego powodu Brytyjczycy postanowili pozostać przy rozwiązaniu z zewnętrznym zasilaczem.

Wewnątrz urządzenia znajdziemy układy elektroniczne w technologii SMD, a więc również w przypadku MX-DAC producent zdecydował się na tę technologię, którą z roku na rok dopracowuje niemal do perfekcji i ma ona oczywiście wiele zalet, o jakich już wcześniej wspominałem przy okazji testu innych urządzeń marki Musical Fidelity. Za obsługę sygnału z wejścia USB odpowiada scalak SMSC USB3318 pełniący funkcję odbiornika. Przetwornikiem C/A jest układ PCM1795, a w stopniach analogowych pracują wzmacniacze operacyjne OPA2134UA marki Texas Instruments. Na tym przykładzie widać, że producent lubi wprowadzać w miejsce dosyć długo stosowanych układów zupełnie nowe jednostki, cechujące się jeszcze lepszymi parametrami pracy.

Transparentne i subtelne

Muszę przyznać, że MX-DAC ujął mnie swoistym stylem prezentacji brzmienia, który opiera się głównie na szczegółowej interpretacji wszelkich zdarzeń w skali mikro. Ale też rzadko spotykaną w tym przedziale cenowym klarownością przekazu. Podczas pierwszej próby i wykorzystaniu wejść optycznych oraz koaksjalnych moją uwagę zwróciła właśnie owa czystość brzmienia oparta na ładnie wyartykułowanych dźwiękach klawesynu czy lutni w muzyce instrumentalnej. Z kolei podczas osłuchu małych składów jazzowych do gustu przypadł mi bezpośredni przekaz emocji związanych z tą muzyką. MX-DAC ma to do siebie, że nie eksponuje pewnych zjawisk zachodzących pomiędzy brzmieniem poszczególnych instrumentów, ale stara się ująć je w sposób bezpośredni. To oznacza, że uzyskano dźwięk o sporej neutralności, ale też i kulturze, co pozwala śledzić bez wysiłku nawet te bardziej zagęszczone czy też skomplikowane utwory muzyczne.

Musical Fidelity okazał się równie dobry w klasyce i to tej opartej o duże składy symfoniczne. Ze źródła przeciętnej jakości, odtwarzacza DVD99 marki Cambridge Audio, testowany przetwornik zrobił prawdziwą gwiazdę muzycznego spektaklu. Oczywiście wspomniany odtwarzacz DVD nie jest kiepski, ale do prawdziwych hi-endowych konstrukcji, jakie kiedyś rządziły w segmencie odtwarzaczy DVD, sporo mu brakuje. Tak więc MX-DAC w połączeniu z Cambridge Audio niewątpliwie rozwinął skrzydła i to na tyle, że moim zdaniem spokojnie mógłby konkurować z niektórymi odtwarzaczami CD w cenie przekraczającej 6 tys. złotych, a to jest już naprawdę coś! Z drugiej jednak strony wykorzystałem przecież jedynie transport z poczciwego Cambridge Audio, a obróbką sygnału cyfrowego na analogowy zajął się już MX-DAC, to uświadamia nam, jak istotną wartość do systemu audio może wnieść testowane przeze mnie urządzenie. Jak się domyślacie, Musical Fidelity z racji asynchronicznego wejścia USB może być również użyty jako zewnętrzna karta dźwiękowa i ta rola, jaką musiał przede mną odegrać MX-DAC, niewątpliwie interesowała mnie najbardziej. Odsłuch plików FLAC i WAV tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że dzisiejsze przetworniki za kilka tysięcy złotych są w stanie zaoferować brzmienie nieodbiegające jakością od tego, co możemy uzyskać za pośrednictwem drogiego odtwarzacza CD w cenie dochodzącej nawet do 10 tysięcy złotych. W bezpośrednim porównaniu płyty CD odtwarzanej za pośrednictwem Ayona CD-07 i zripowanych z niej utworów do plików WAV i FLAC odtwarzanych za pomocą programu Audio Gate różnice w ogólnej jakości brzmienia okazały się na tyle subtelne, że dla wielu osób rozwiązanie w postaci testowanego przetwornika może okazać się idealne.

Z drugiej strony Ayon posiada na wyjściu lampy, więc w jego brzmieniu pojawia się lampowy czar, o czym w przypadku MX-DAC możemy tylko pomarzyć. Ale jeśli nie jesteśmy miłośnikami lampowej słodyczy i barwy, to Musical Fidelity oczaruje nas fenomenalną czystością przekazu i precyzyjnie rozbudowaną sceną dźwiękową. Słuchając zaś muzyki w DSD, odniosłem wrażenie, że zyskuje ona najwięcej właśnie odtwarzana poprzez program Audio Gate zainstalowany na pececie i kierowana w postaci cyfrowej do MX-DAC. Obraz dźwiękowy podczas odsłuchu muzyki klasycznej, w tym kilku pięknych interpretacji J.S. Bacha, okazał się rysowany przez MX-DAC ostrymi i wyraźnymi liniami, ale na doskonale czarnym płótnie, odzwierciedlającym niemal całkowity brak szumów i swego rodzaju spokój panujący między poszczególnymi dźwiękami. Muzyka w DSD ma właśnie to do siebie, że brzmi lepiej od CD nawet przy wykorzystaniu stosunkowo niedrogich przetworników C/A, jak miało to przykładowo miejsce w przypadku testowanego przeze mnie niegdyś odtwarzacza sieciowego C-N7050 marki Onkyo. Muzyka nabiera dodatkowo rumieńców i staje się bogatsza, zwłaszcza pod względem barwy, ale należy też pamiętać, jaka występuje różnica w cenie między obydwoma urządzeniami. Tak czy inaczej, odsłuch muzyki przy wykorzystaniu peceta i MX-DAC dał mi sporo frajdy i pokazał dużą przewagę tych gatunków odtwarzanych w różnych formatach, w tym DSD, nad poczciwym CD. Na koniec muszę dodać, że Musical Fidelity dysponuje punktualnym i konturowym basem z przyzwoitym zasięgiem do najniższych partii.

Warto wiedzieć

Przedni panel posiada szereg diod kontrolnych o mikroskopijnej wręcz wielkości, hebelkowy przełącznik uruchamiający zasilanie oraz dwa przyciski obsługujące selektor źródeł i wybór filtrów. Generalnie producent nie przewidział do MX-DAC pilota zdalnego sterowania, ale z racji tego, że jest to właśnie przetwornik cyfrowo-analogowy, a jego obsługę można przeprowadzić jedynie ręcznie, tłumaczy to również fakt, że diody i widniejące nad nimi oznaczenia czytelne są jedynie z bliska. Dla jednych takie rozwiązanie okaże się wystarczające, zaś inne osoby mogą narzekać na brak wyświetlacza, czytelnego z większych odległości. Fakty są jednak takie, że jeśli już włączymy przetwornik i będzie on konwertował sygnał cyfrowy pochodzący z komputera czy też jakiegoś odtwarzacza DVD bądź CD, to i tak będzie on tylko swego rodzaju przekaźnikiem między jakimś określonym źródłem i przedwzmacniaczem lub wzmacniaczem zintegrowanym. Więc z góry wiadomo będzie, jakie urządzenia wejściowe i wyjściowe będzie obsługiwał, a to niekoniecznie wymaga informacji wyświetlanej na przednim panelu – producent uznał, że wystarczą diody nieemitujące do obwodów elektronicznych takich szumów, jak przykładowo wyświetlacz, więc można to rozwiązanie postrzegać również przez pryzmat wyższej jakości dźwięku, dzięki zapewnieniu delikatnej elektronice bardziej komfortowych warunków pracy.

Podsumowanie

MX-DAC okazuje się jednym z najlepszych przetworników C/A ze średniego przedziału cenowego, jaki kiedykolwiek wypuścił na rynek Musical Fidelity. Do jego mocnych cech z pewnością mogę zaliczyć klarowny i precyzyjny przekaz z praktycznie nieograniczoną dynamiką, zwłaszcza w skali mikro. Barwa dźwięku jest bogata i to z różnymi gatunkami muzycznymi, ale za sprawą klasyki i jazzu, a więc tam, gdzie jest sporo instrumentów dętych i smyczkowych, MX-DAC wydaje się szczególnie zaangażowany. To właśnie te gatunki muzyczne w kontekście bogactwa barwy wypadają najlepiej. Musical Fidelity prezentuje bardzo dobre walory brzmieniowe przy wykorzystaniu klasycznych cyfrowych wejść, ale tak naprawdę brzmienie najbardziej zyskuje przy użyciu wejścia USB i podczas odtwarzania muzyki przy wykorzystaniu formatów oferujących jakość dźwięku wyższą niż ta z krążka CD.

Werdykt: Musical Fidelity MX-DAC

★★★★½ MX-DAC okazuje się wygodnym w użyciu przetwornikiem C/A i jedną z lepszych konstrukcji ze średniego przedziału cenowego w historii Musical Fidelity