Onkyo A-9010

Onkyo A-9010

Test budżetowego modelu A-9010 przynosi wiele niespodzianek i daje pełny obraz wysokich aspiracji japońskiego potentata nawet w stosunku do swoich niedrogich produktów

  • Data: 2015-07-10

Mimo że w katalogu tego znanego japońskiego producenta znajdują się znacznie droższe pozycje, jak chociażby wzmacniacz M-5000R (10.999 zł) czy A-9000R (7.999 zł), to jednak Onkyo nie jest postrzegany jako wytwórca horrendalnie kosztownych urządzeń z najwyższej półki. Japończycy skupiają się raczej na elektronice użytkowej ze średniego pułapu cenowego, dbając jednocześnie o możliwie najlepszy stosunek jakości do ceny urządzenia i to jest rzeczywiście najmocniejszą stroną Onkyo. Naturalnie producent ten nigdy nie zapominał o użytkownikach budżetowej elektroniki. W katalogu zawsze można znaleźć tanie, ale interesujące propozycje. W przypadku Onkyo określenie ?tanie? wcale nie oznacza kiepskie, wręcz przeciwnie. Wiele niedrogich urządzeń tego producenta może śmiało rywalizować z konstrukcjami innych producentów za podobne, a nawet większe pieniądze.

Żeby dane urządzenie dobrze się sprzedało, nie wystarczy już, że pełni ono podstawową funkcję, do jakiej zostało przeznaczone, a więc np. od wzmacniacza nie wymaga się, żeby tylko wzmacniał sygnały audio. Dobrze skrojony wzmacniacz na obecne czasy powinien nie tylko być jeszcze kompatybilny z wieloma źródłami analogowymi, ale także cyfrowymi. A-9010 kosztuje niewiele, ale jak na swoją cenę oferuje wiele udogodnień, z którymi możemy się spotkać w przypadku znacznie bardziej zaawansowanych konstrukcji. Testowany wzmacniacz nie tylko posiada wyjście słuchawkowe, ale również pętlę magnetofonową oraz wejście gramofonowe obsługujące wkładki typu MM. Z kolei wejścia cyfrowe obsługiwane są za pośrednictwem bardzo dobrego przetwornika marki Wolfson, sprawiającego, że przyjmowany sygnał cyfrowy nie traci na jakości po konwersji do postaci analogowej. Najważniejszy jest jednak fakt, że Onkyo w tym tanim modelu zastosowało wzmacniacz w technologii WRAT, a więc szerokopasmowy model znany między innymi z droższych konstrukcji tego producenta. Dzięki temu wzmacniaczowi, charakteryzującemu się również sporą wydajnością prądową, A-9010 może współpracować z zespołami głośnikowymi o impedancji nominalnej 4 omów, co w przypadku urządzeń w tej cenie nie zawsze jest takie oczywiste.

Solidność to podstawa

Widać, że producent w przypadku A-9010 skupił się przede wszystkim na jakości elektroniki, a w związku z tym musiał poczynić oszczędności w innych aspektach. Należy zaznaczyć, że wszyscy producenci tańszych urządzeń muszą ciąć koszty, szukając oszczędności. Największą sztuką jest znalezienie takich rozwiązań, które byłyby jak najmniej uciążliwe dla użytkownika. Z moich wieloletnich doświadczeń z urządzeniami marki Onkyo wynika, że ten producent znakomicie sobie z tym radzi, tnąc koszty jedynie w takich elementach, które nie mają większego wpływu na jakość dźwięku. W przypadku modelu A-9010 mamy więc panel czołowy wykonany z plastiku, a nie znacznie droższego aluminium. Jest to moim zdaniem dobre posunięcie, gdyż nie cierpi na tym jakość dźwięku, a plastikowa obudowa tak udanie imituje odpowiednik ze szczotkowanego aluminium, że na pierwszy rzut oka trudno go odróżnić od droższego materiału. Przednia płyta pod względem projektu to już nieśmiertelna klasyka, typowa dla wielu podobnych konstrukcji. Mamy tutaj centralnie ulokowane duże pokrętło głośności oraz kilka mniejszych służących do regulacji barwy dźwięku w zakresie wysokich i niskich tonów oraz balansu między lewym a prawym kanałem. Jest też jeszcze jedno pokrętło obsługujące selektor źródeł, który szczególnie mnie zaintrygował. Każde wejście opisane na przednim panelu posiada diodę kontrolną informującą o jego wyborze, ale jakby tego było mało, jeśli z jakiegoś powodu sygnał nie dociera do któregoś z wejść, owa dioda kontrolna zaczyna pulsować ? to bardzo fajne i praktyczne rozwiązanie. Naturalnie nie zabrakło przycisku Direct, odłączającego obwody korekcji barwy w celu poprawy jakości sygnału na poziomie przedwzmacniacza oraz przycisku Loudness służącego do wzmocnienia pasma w zakresie niskich tonów. Tylny panel wyposażono w komplet wejść analogowych, a jest ich pięć par. Do tego dołożono wyjście dla pętli magnetofonowej oraz wejście Phono z przedwzmacniaczem gramofonowym obsługującym wkładki typu MM, a więc miłośnicy czarnych płyt z pewnością ucieszą się z tego cennego dodatku. Dwa wejścia cyfrowe optyczne i koaksjalne bezpośrednio połączono z płytką drukowaną, na której to znalazł się między innymi świetny przetwornik marki Wolfson model WM8718, zdolny przyjmować sygnał o maksymalnej częstotliwości 192kHz i rozdzielczości 24-bitów. Jest on wspomagany przez odbiornik cyfrowy marki Burr-Brown PCM 9211 w towarzystwie oscylatora kwarcowego TXC Corporation pracującego z częstotliwością 3,579545MHz oraz wzmacniacz operacyjny JRC 2068D. Przedwzmacniacz oparto na potencjometrze napędzanym przez silniczek elektryczny na potrzeby układu zdalnego sterowania, a w torze zasilającym pre-ampu znalazły się stabilizowane sekcje. O ile w zasilaniu stopni przedwzmacniacza zastosowano standardowej jakości kondensatory, o tyle sekcja sygnałowa zadziwia jakością tych podzespołów ? elektrolity marki Elna to już rarytas w tak tanim wzmacniaczu, natomiast w newralgicznych punktach, a więc tam, gdzie sygnał płynie bezpośrednio do stopni końcowych, użyto elektrolitów marki Elna, ale tym razem z serii Silmic, co naprawdę mocno mnie zaskoczyło, ponieważ tego typu elementy stosuje się we wzmacniaczach wyżej klasy i przede wszystkim drogich. Widać chociażby na tym przykładzie, że Japończycy nie pozostawili wielkiego pola do popisu fanom tuningu, którzy lubią i potrafią samodzielnie ?podrasować? swój sprzęt. Co ciekawe, zintegrowany mostek prostowniczy przytwierdzono do głównego, dużego radiatora odbierającego ciepło z tranzystorów marki Sanken (po parze D2390+B1560 na kanał), pracujących w stopniach końcowych lewego i prawego kanału. Z kolei główne kondensatory magazynujące prąd (o pojemności 8200?F każdy), znajdujące się tuż za prostownikiem, pochodzą od producenta SAMWHA, a więc odpowiednika montowanych niegdyś we wzmacniaczach wyższej klasy elementów marki Samsung. Transformator liniowy z termicznym zabezpieczeniem, wydajnością dostosowany do możliwości wzmacniacza (maks. pobór prądu wynosi 155W), zainstalowano po drugiej stronie radiatora pełniącego jednocześnie funkcję ekranu. A przed samym transformatorem użyto dosyć rozbudowanego filtru sieciowego wraz z układem zabezpieczającym i przekaźnikiem.

Złoty środek

W pewnym sensie wiedziałem, czego można się spodziewać po budżetowym wzmacniaczu, ale mimo wszystko Onkyo A-9010 pod kilkoma względami mocno mnie zaskoczył. Jak to bywa w przypadku tanich wzmacniaczy, brzmienie jest swego rodzaju kompromisem, ale w przypadku A-9010 producent poszedł na całość i dźwięk jest naprawdę wysokiej próby. Wprawdzie obarczony jest pewnymi niedoskonałościami w porównaniu z konstrukcjami z wyższej półki cenowej, niemniej jednak zasługuje na słowa uznania. W bezpośredniej konfrontacji z konkurencyjnymi urządzeniami tej samej klasy, wypada wręcz znakomicie. Mam tutaj na myśli głównie pełny, nieskrępowany dźwięk i otwartą średnicę, których nie powstydziłyby się kilkukrotnie droższe urządzenia, co jest naprawdę zaskakujące! Z drugiej strony od razu muszę podkreślić, że o ile Onkyo zachwyca wyrównanym balansem tonalnym (pod warunkiem, że korzystamy z trybu Direct) i otwartym brzmieniem, o tyle słychać pewne niedostatki w zakresie szczegółowości i rozdzielczości. Jest to zupełnie normalne, ponieważ żadnej firmie nie udało się wyprodukować wzmacniacza w tej cenie, który doskonale odtwarzałby wszystkie detale, nawet te najdrobniejsze, jakie zostały zawarte w konkretnych utworach muzycznych. To jest umiejętność zarezerwowana dla modeli droższych, bardziej zaawansowanych technologicznie. Natomiast w przypadku amplifikacji budżetowych chodzi przede wszystkim o stworzenie konstrukcji dającej radość z odsłuchu muzyki, choć niekoniecznie popartą aptekarską precyzją. Niegdyś w tanich wzmacniaczach producenci często stosowali trik polegający na lekkim podbiciu brzmienia w zakresie wysokich tonów, co w subiektywnym odczuciu u wielu osób powodowało, że odbierały one taki wzmacniacz jako brzmiący bardziej szczegółowo. W rezultacie łącząc taki wzmacniacz z równie jasno brzmiącymi kolumnami, można było uzyskać efekt ?latających żyletek?, czyli najwyższe tony odbieraliśmy jako nachalne i zbyt ofensywne, co z pewnością dla większości osób, nawet tych mniej obeznanych z muzyką, nie było przyjemnym doświadczeniem. Onkyo dzięki zbalansowanemu brzmieniu jest w stanie wybaczyć nawet pewne niedostatki kolumnom i jest to niewątpliwie jego wielką zaletą. Zwykle tanie wzmacniacze łączy się z równie tanimi kolumnami, ale dzięki pewnym cechom, jakimi charakteryzuje się A-9010, można pójść dalej i pokusić się o konfigurację ze średniej klasy zespołami głośnikowymi. Podczas testu łączyłem ten wzmacniacz Onkyo zarówno z kolumnami Triangle Comete EZ, jak i z Klipsch RP-160M. W tym towarzystwie pojawiły się również monitory włoskiej marki Chario z modelem Premium 1000. Zdecydowanie najlepszym zestawieniem okazało się to oparte na kolumnach RP-160M marki Klipsch ? brzmienie cechowało się świetną równowagą tonalną, a do tego wręcz eksplodowało detalami, może nie tak naturalnie i dokładnie przekazywanymi, jak w przypadku kiedy te amerykańskie monitory łączyłem z Heglem H80 (recenzja w nr. HFC 11/2013), ale jednak wyraźnie było słychać, że tubka wysokotonowa Tractrix Horn w Klipschach potrafiła lepiej od pozostałych kolumn wyławiać to, co przekazywał do niej tani japoński wzmacniacz. Do tego muszę zaliczyć mocny bas, dosyć nisko schodzący, z motoryką pozwalającą na odsłuch takich kapel, jak Metallica czy też AC/DC. Natomiast Onkyo z Triangle?ami Comete EZ zagrał lżej, ale też finezyjniej, zwłaszcza w średnicy, nasyconej i barwnej, o plastyce jakiej nie powstydziłyby się znacznie droższe stereofoniczne zestawienia. W tej konkretnej konfiguracji najprzyjemniej słuchało się jazzu, a wokale takich artystów, jak Freddy Cole czy Diana Krall cechowały się dosyć naturalnym i przede wszystkim otwartym przekazem. Najważniejsze jednak było to, że zwykle pierwszoplanowy wokal nie zlewał się ze znajdującymi się na drugim i trzecim planie instrumentami ? na scenie panował więc porządek. W najtańszych konfiguracjach często zdarza się, że stereofonia cierpi na braku precyzji ? A-9010 z francuskimi kolumnami nie budował wprawdzie tak szerokiej i obszernej sceny, jak z Klipschami RP-160M, ale źródła pozorne znajdujące się bezpośrednio na pierwszym planie między kolumnami oraz te w głębi okazały się zaskakująco czytelne. Poza tym na przykładzie konfiguracji z monitorami marki Triangle i Klipsch Onkyo pokazało, że bez problemu polubi się z tubowymi przetwornikami wysokotonowymi, prezentując przy tym wyrównany dźwięk bez egzaltacji różnych dźwięków w zakresie wysokich tonów, z czym często można mieć do czynienia w konfiguracjach opartych na najtańszych wzmacniaczach. W tych konkretnych zestawieniach brzmienie cechowało się kulturą, ale jednocześnie nie traciło na charakterze dzięki znakomitej dynamice, jaką prezentowały zarówno francuskie, jak i amerykańskie monitory. Z kolei w towarzystwie włoskich kolumn Premium 1000 testowany wzmacniacz urzekł mnie przede wszystkim plastyką w średnicy oraz gęstym i mocnym w odbiorze basem. Góra pasma nie zabrzmiała tak kwieciście, jak z poprzednimi kolumnami, ale to właśnie z włoskimi monitorami najlepiej wypadła klasyka, zwłaszcza pod względem balansu tonalnego i charakteru brzmienia poszczególnych instrumentów smyczkowych. Bazując na tych konkretnych przykładach, można stwierdzić, że Onkyo stanowi dobrą bazę do stworzenia ciekawie brzmiącego systemu stereo i ma w sobie potencjał, przede wszystkim za sprawą umiejętnego dozowania poszczególnych składowych w pełnym paśmie częstotliwości. Muszę również wspomnieć o wbudowanym przetworniku cyfrowo-analogowym, ponieważ poszerza on znacznie możliwości stosowania różnych źródeł dźwięku. Tani odtwarzacz Blu-ray marki LG (cena w okolicach 300zł) podpięty poprzez złącze cyfrowe zaprezentował jakość dźwięku, z jaką zwykle miałem styczność w przypadku odtwarzaczy CD w cenie oscylującej powyżej granicy tysiąca złotych. Brzmienie w stosunku do tego, jakiego doświadczyłem korzystając z analogowej ścieżki owego taniego Blu-ray, poprawiło się przede wszystkim pod względem rozdzielczości i klarowności, ale na jakości znacznie zyskał też zakres niskich tonów ? poprawie uległa motoryka i zróżnicowanie nie tylko pod względem barwy dźwięku, ale również rytmiki.

Podsumowanie

Onkyo A-9010 ma w sobie coś, co sprawia, że można go słuchać godzinami i to w różnych zestawieniach. To owe ?coś? określiłbym jako zdolność do integracji z różnego rodzaju kolumnami (spora w tym zasługa wydajnego prądowo wzmacniacza), objawiającą się łatwością w osiąganiu dźwięku kompletnego, a więc takiego, gdzie atutem jest zarówno dobrze zbalansowany dźwięk, jak i dynamika pozwalająca czerpać przyjemność z odsłuchu takich gatunków muzycznych, jak rock czy jazz, a z niektórymi kolumnami nawet klasyki. Onkyo jest na tyle uniwersalnym wzmacniaczem i jednocześnie prezentującym tak poprawny dźwięk, że można go łączyć nie tylko z tanimi zespołami głośnikowymi, ale też z modelami ze średniego przedziału cenowego bez obawy o to, że ograniczy on możliwości kolumn w kwestii jakości dźwięku. Zainstalowany na pokładzie A-9010 przetwornik cyfrowo-analogowy jest bardzo wartościowym dodatkiem, z którego wiele osób będzie zadowolonych, zwłaszcza tych, które chcą zaoszczędzić pieniądze na kupnie cyfrowego źródła (tani Blu-ray za pośrednictwem cyfrowego wyjścia wcale nie zabrzmi gorzej od typowego CD w cenie do tysiąca złotych, a nawet nieco droższych modeli) i na przykład przeznaczyć je na zakup lepszych kolumn. Dzięki tak szerokiej palecie możliwości, jaką niewątpliwie dysponuje A-9010, mamy okazję zbudować za stosunkowo niewielkie pieniądze taki system stereo, który z pewnością nas usatysfakcjonuje.

Werdykt: Onkyo A-9010

★★★★½ Znakomita baza do zbudowania systemu stereo, może śmiało konkurować z droższymi konstrukcjami, niewybredny w kwestii doboru kolumn