Pioneer SC-LX86

Pioneer SC-LX86

Ten znakomity amplituner Pioneera może z powodzeniem pełnić funkcję serca dowolnego hi-endowego systemu wielokanałowego, chyba że ktoś preferuje konfigurację 11.1...

  • Data: 2014-07-10

Model SC-LX86 należy do niezwykle zasłużonej serii zaawansowanych amplitunerów Pioneera. Oferuje świetny design, atrakcyjną stylistykę i całą masę nowoczesnych funkcji. Ma wszystko, czego potrzeba, aby stał się prawdziwym centrum domowej rozrywki, niezależnie od tego, czy ktoś lubi filmy, telewizję, muzykę, czy streaming multimediów. Pozostaje tylko pytanie, czy obecność takich mniej istotnych z punktu widzenia kinomaniaków dodatkowych funkcji, jak np. asynchroniczne wejście USB, integracja z urządzeniami z iOS-em oraz obsługa MHL nie sprawia, że zanadto oddalił się od idei kina domowego? Raczej nie, bo mnogość funkcji trudno nazwać wadą, a w ostatnim czasie nie mieliśmy do czynienia z eksplozją nowych technologii w branży kina domowego. Tak więc model SC-LX86 jest obecnie topowym amplitunerem Pioneera, który jest następcą cieszącego się dużą popularnością i wielokrotnie nagradzanego modelu SC-LX85. Ale już niebawem na rynek trafi jeszcze nowszy amplituner z tej serii, a mianowicie SC-LX87, który zapewne wyniesie domową rozrywkę na jeszcze wyższy poziom.

Jednak do tego czasu królem jest LX86 - specyfikacja THX Ultra 2 Plus, wzmacniacze Direct Energy HD, kontrola fazy dla wszystkich kanałów, system redukcji jittera PQLS oraz najnowsza wersja systemu MCACC EQ Pioneera – to wszystko i jeszcze więcej oferuje ten świetny amplituner. Deklarowana moc to 190W (przy obciążeniu 6?) na każdy z dziewięciu kanałów. istnieje możliwość dodania kanałów wysokości lub szerokości (niestety nie działają razem).

Pioneer SC-LX86 nie został tylko wyposażony, jak wielu jego konkurentów, w skaler 4K. Tym samym SC-LX86 przepuszcza sygnał 4K, ale nie skaluje w górę sygnałów o niższej rozdzielczości. Zamiast tego ma system Video Stream Smoother, który wyraźnie poprawia jakość źródeł o niskim bitrate, jak np. wideoklipy z YouTube czy nawet obraz SD. Tym samym okazuje się bardzo przydatny, jeśli chcemy oglądać standardową telewizję na bardzo dużych ekranach, bo wyraźnie redukuje liczbę artefaktów i ogranicza blokowanie pikseli, co potrafi być bardzo irytujące, szczególnie w przypadku transmisji sportowych. Menu zaawansowanych ustawień obrazu jest bardzo rozbudowane i wykorzystuje dane z kalibracji MCACC, aby dostosować obraz w zależności od odległości widza od ekranu.

DAC na każdy czas

W amplitunerze zastosowano 32-bitowy DAC przetwarzający sygnały ze źródeł wszelkiej maści, od przekazów strumieniowych po płyty PCM, dane z asynchronicznego wejścia USB, wejść cyfrowych i streaming AirPlay. DAC oferuje kilka ustawień filtra. Oznaczone jako "Slow", "Sharp" i "Short", w subtelny sposób wpływają na brzmienie, a ich relatywna jakość jest w dużej mierze uzależniona od materiału źródłowego. Łatwo się w tym wszystkim pogubić, dlatego przydałoby się też ustawienie "Standard", które nie powodowałoby rozterek za każdym razem, kiedy sięga się po nową płytę.

Większość dostępnych w sprzedaży amplitunerów posiada własną aplikację do zdalnego sterowania, ale przygotowana przez Pioneera iControlAV2012 ciągle pozostaje niedościgłym wzorem dla innych. Jest to zdecydowanie najładniejszy, najbardziej pomysłowy i najprzyjemniejszy w obsłudze program do obsługi amplitunera. Jest wręcz tak dobry, że warto rozważyć zakup tabletu tylko po to, aby wykorzystywać go jako pilota. Interfejs to prawdziwa uczta dla oczu, a ponadto obsługuje bezpośrednie odtwarzanie muzyki za pośrednictwem AirPlay oraz funkcję Air Jam 3. Pod względem wizualnym nie zmienił się zbytnio w porównaniu z ostatnią wersją, ale na rynek trafiła też wersja na Androida.

O ile aplikacja jest świetna, o tyle interaktywny podręcznik użytkownika to prawdziwe cudo. Uruchomiony na tablecie lub podłączonym do sieci komputerze PC błyskawicznie wyświetla odpowiednie strony, kiedy tylko wciśniemy przycisk na panelu amplitunera lub na pilocie. Jest to technologia, której jak dotąd żadnej innej firmie nie udało się zaimplementować i pozostaje ekskluzywną własnością Pioneera.

Jak przystało na topowy amplituner AV, SC-LX86 jest sprzedawany z ciekawą kolekcją akcesoriów. Dostajemy m.in. zgrabny adapter Wi-Fi idealnie pasujący stylistyką do obudowy urządzenia, zestaw przewodów obejmujący przejściówkę Apple 30-pin na USB, kabel HDMI – micro-USB umożliwiający pełne wykorzystanie wejścia MHL oraz zintegrowane kable USB/Power/Ethernet dla adaptera Wi-Fi. Jedyną łyżką dziegciu w tej pełnej pysznego miodu beczce jest dość bezbarwny pilot z całą masą miniaturowych przycisków. Na szczęście posiadacze tabletów mogą go bez żalu odłożyć do pudła.

Enigmatyczna konfiguracja

Pomimo ogólnej atrakcyjności interfejsu użytkownika konfiguracja SC-LX86 okazała się procesem wielce tajemniczym i skomplikowanym. O ile możemy za pośrednictwem MCACC podłączyć, skonfigurować i dokonać pomiarów jedenastu głośników i subwoofera, o tyle nie da się wypuścić sygnału na jedenaście kanałów jednocześnie, nawet jeśli skorzystamy z wyjść analogowych i dodatkowej końcówki mocy. Maszyna przełącza się pomiędzy kanałami wysokości i szerokości, i uniemożliwia jednoczesne ich działanie. Jest to bardzo irytujące, szczególnie teraz, kiedy na rynku pojawiają się płyty z filmami, których ścieżki dźwiękowe zostały zoptymalizowane pod kątem systemu Neo:X 11.1, jak chociażby "Niezniszczalni 2". Co więcej, główny rywal Pioneera, Denon AVR-4520, radzi sobie z tym bez problemu.

System MCACC dokonuje pomiarów wszystkich standardowych parametrów plus EQ, fal stojących i odbić w czasie jednej, trwającej 10–15 minut sesji z wykorzystaniem pojedynczego mikrofonu. Brzmi to nieźle. Niestety przekonałem się, że najnowsza wersja systemu miała problemy z pomiarem fazy. Przy pierwszym teście system pokazał, że cztery głośniki mają złą fazę, a przecież nie mam problemów z podłączaniem kabli głośnikowych. Kiedy przestawiłem mikrofon o kilkanaście centymetrów do przodu i jeszcze raz uruchomiłem test, system pokazał, że trzy inne głośniki mają złą fazę.

Po kilku próbach ze zmianą pozycji mikrofonu i głośników doszedłem do wniosku, że pomiar fazy był zbyt czuły na warunki w moim pomieszczeniu. W efekcie postanowiłem zignorować wszystkie ostrzeżenia, zastanawiając się, jaki to będzie miało wpływ na efektywność wyrafinowanego systemu kontroli fazy, w jaki wyposażono amplituner Pioneera.

Przyglądając się wynikom MCACC, stwierdziłem też, że SC-LX86 ma problemy z poprawnym konfigurowaniem głośników o dużej skuteczności. Podobnie jak wiele innych amplitunerów starających się dostosować poziomy głośników, wykorzystując sygnał o stałym poziomie ciśnienia akustycznego, Pioneer zmniejszył głośność wszystkich moich pięciu frontowych kanałów o 12dB. Nie uwzględnia to faktu, że mój głośnik centralny jest o dobre 3dB/W bardziej efektywny niż głośniki główne i głośniki szerokości. W efekcie kolumna centralna gra znacznie głośniej niż pozostałe. Co prawda to samo robiły inne amplitunery testowane w moim systemie, ale przecież problem ten można w prosty sposób rozwiązać, dodając opcję pomiaru poziomu głośności względem głośników głównych. Tak więc pomimo ogromnego zaawansowania systemu MCACC musiałem wejść do ustawień ręcznych i samemu skonfigurować poziomy głośności.

Cała naprzód!

Efektem automatycznej kalibracji jest włączenie praktycznie każdego systemu poprawy jakości dźwięku. Brzmienie Pioneera jest wtedy szybkie, płynne i bardzo szczegółowe, chociaż nie imponuje solidnością. Po wyeliminowaniu wszystkich pułapek basowych i fal stojących oraz zredukowaniu odbić niskich częstotliwości brzmienie stało się szczupłe niczym wyścigowy chart i charakteryzowało się dość rozjaśnioną górą pasma. Otwierająca scena "Niezniszczalnych 2" okazała się spektakularnym połączeniem niesamowicie szczegółowych efektów i krystalicznie czystych dialogów, ale bas wydawał się odrobinę wycofany. Oczywiście nie mam wątpliwości, że system EQ Pioneera zapewnił idealnie płaską odpowiedź częstotliwościową w całym pokoju, ale teoretyczna perfekcja nie zawsze przekłada się na atrakcyjność brzmienia. Na szczęście menu EQ Pro jest tak rozbudowane, że zapewnia duże pole do popisu dla wszystkich tych, którzy chcą dostroić dźwięk do własnych upodobań. Już samo dostosowanie funkcji X-Curve do rozmiarów mojego pokoju i zmniejszenie głośności wysokich częstotliwości o 1dB/oktawę pozwoliło uzyskać bardzo solidny i przebojowy dźwięk kinowy.

Jak się okazało prawidłowe dostrojenie spowodowało, że SC-LX86 pokazał swój prawdziwy potencjał! Ogólny balans jest tak samo wyrafinowany i gładki, jak w oryginalnym SC-LX81. A dzięki ociepleniu dźwięku uzyskanemu poprzez redukcję odbić i fal stojących brzmienie staje się jeszcze bardziej przyjemne i wciągające. Scena dźwiękowa na początku "Niezniszczalnych 2" ożywa dzięki swojej dynamice i dramatyzmowi, a efekty basowe imponują głębią. Podkręcenie subwoofera o kilka decybeli nadaje dźwiękowi jeszcze więcej solidności i głębi, a dziewięć kanałów Pioneera wypełnia całe pomieszczenie dźwiękiem. Rewelacja!

Jeszcze szerzej

W przypadku 9-kanałowych amplitunerów, jak prezentowany tu Pioneer, materiał Neo:X odtwarzany jest zazwyczaj w konfiguracji 7.1 z dodatkowymi kanałami wysokości. Ja jednak postanowiłem wymusić obsługę kanałów szerokości. Pozwala to uzyskać bardzo szeroką scenę dźwiękową. Nawet jeśli głośniki szerokości nie są dużo bardziej z boku niż główne (w moim wypadku było to niecałe 50cm), efektem jest subtelne wygładzenie całego frontu sceny dźwiękowej i zredukowanie wrażenia punktowości dźwięku. Pioneer świetnie integruje dźwięk z wszystkich głośników, a przełączenie się na kanały wysokości daje równie imponujące efekty. Dialogi sprawiają wrażenie, jakby dobiegały prosto z ekranu, scena dźwiękowa z przodu nabiera trójwymiarowości. Gdyby tylko można było korzystać jednocześnie z kanałów szerokości i wysokości!

Aby móc używać asynchronicznego wejścia USB, konieczne jest zainstalowanie sterownika USB na komputerze, co nie nastręczyło najmniejszych problemów. Plik 96kHz/24bit z nagraniem Eleanor McEvoy w trybie Pure Direct został odtworzony z wręcz audiofilską jakością. Dźwięk jest lekki i pełny powietrza, co powinno spodobać się audiofilom, którzy lubią analizować muzykę nuta po nucie. Podobnie jak w przypadku filmów, brzmienie jest nieco chłodne, a bas nie imponuje mocą. Jednak nic nie można zarzucić precyzji czy szczegółowości brzmienia.

SC-LX86 to kolejny krok w rozwoju flagowej serii amplitunerów Pioneera. Niebawem doczeka się swojego następcy. Mamy nadzieję, że najnowszy model SC-LX87 okaże się jeszcze doskonalszy i wniesie nowe rozwiązania technologiczne. Już nie możemy się doczekać kiedy będziemy mogli go przetestować.

Werdykt: Pioneer SC-LX86

★★★★½ Brak możliwości pracy w pełnym systemie 11.1; kapryśny system automatycznej kalibracji; dość szczupłe brzmienie; brak skalowania 4K