Samsung Galaxy S7

Samsung Galaxy S7

Kolejna generacja topowego smartfonu Samsunga, Galaxy S7, udoskonala wiele cech swojego poprzednika S6. Sprawdzamy, jak zmieniło się jego brzmienie

  • Data: 2016-07-22

Pierwsze plotki na temat Galaxy S7 pojawiły się na długo przed jego oficjalną premierą. Skupiano się głównie na wyglądzie smartfona (wodoszczelna obudowa), nowych funkcjach (m.in. Game Launcher) i takich elementach, jak np. aparat (optyka, autofocus), pomijając zwykle – kluczową dla miłośników dobrego brzmienia – kwestię wykorzystanego przetwornika cyfrowo-analogowego. Nic więc dziwnego, że informację, którą pod koniec października ubiegłego roku podano w serwisie gsmarena.com, powołując się przy tym na źródła chińskie, o rzekomym wykorzystaniu w S7 chipu Sabre 9018AQ2M ESS Technology (wspierającego sygnał PCM do 32 bitów/384kHz oraz DSD do 11,2MHz, charakteryzującego się m.in. 129dB stosunkiem sygnału do szumu i niewielkim poborem energii), wiele osób powitało z ogromną radością. Jak się jednak okazało, radość ta była przedwczesna...

DACgate

Nikogo chyba nie zdziwiło to, że Samsung postanowił wyposażyć swój smartfon w dwa różne procesory przeznaczone na różne rynki. Widzieliśmy to już wcześniej, chociażby przy Note 4, który korzystał zarówno z autorskiego Exynosa 5433, jak i ze Snapdragona 805. Można więc było zakładać w ciemno, że i tym razem zobaczymy Exynosa i Snapdragona, jednak zagadką pozostawał wspomniany już DAC, przede wszystkim w wersji przeznaczonej na rynek europejski. Recenzowany w HFC&HC (zob. nr 1/2016) Galaxy S6 edge+ pod względem brzmienia podniósł poprzeczkę bardzo wysoko, zyskując w naszej opinii miano godnego konkurenta DAP-ów, czyli mobilnych odtwarzaczy plików hi-res. Jak jednak uczy znane przysłowie, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a skoro WM1840 od Wolfsona/Cirrusa zastosowany w S6 edge+ nie jest ostatnim słowem techniki, to z pewnością to i owo można by jeszcze poprawić. Stąd duże oczekiwania, podsycane dodatkowo różnymi, jak się miało okazać nieraz wyssanymi z palca, plotkami, które rozbudzały nadzieje na coś naprawdę wyjątkowego.

A co na to Samsung? Na Galaxy Unpacked 2016 kwestię audio w ogóle pominięto. Było to nieco rozczarowujące, dla niektórych zapewne frustrujące, ale w gruncie rzeczy także zrozumiałe, w końcu smartfon nie jest urządzeniem służącym tylko do odtwarzania muzyki, a DAC to zaledwie jeden z elementów jego budowy, bynajmniej nie najważniejszy. Kiedy w końcu pojawiła się oficjalna informacja, na którą czekało wielu audiofilów, skonfundowała ona niejednego zainteresowanego tym tematem, w tym piszącego te słowa. Nowym DAC-iem okazało się... autorskie rozwiązanie Samsunga o nazwie Lucky CS47L91 Sound.

Cóż, na pierwszy rzut oka wyglądało to raczej nieciekawie. W sieci pojawiło się sporo komentarzy, od tych bardziej powściągliwych, wyrażających po prostu rozczarowanie, po zdecydowanie niepochlebne. Chyba mało kto spodziewał się, że sprawy przybiorą taki obrót. Jak jednak ktoś przytomnie zauważył, oznaczenie CS47L91 wyglądało całkiem znajomo – w podobny sposób swoje chipy oznacza przecież firma Cirrus Logic, która w 2014 roku wykupiła szkockiego Wolfsona. Spostrzeżenie to okazało się trafne – w S7 rzeczywiście zastosowano układ Cirrusa, w który zaingerował Samsung. Gwoli ścisłości należy dodać, że CS47L91 Audio Codec znajdziemy tylko w modelach z chipsetem Exynos 8890 (oznaczenie G930F oraz G930FD), zaś w Stanach Zjednoczonych dostępny jest wariant G930, bazujący na Snapdragonie/WCD9335 od Qualcomma.

Kończąc temat budowy S7, a dokładniej tych jego elementów, które mają wpływ na jakość dźwięku i wygodę użytkowania, należy jeszcze wspomnieć o przynajmniej dwóch kwestiach, a mianowicie oprogramowaniu i slocie na kartę pamięci. Otóż aktualne flagowce Samsunga (zarówno S7, jak i S7 edge) działają w oparciu o najnowszego Androida Marshmallow (w trakcie testu była to wersja oznaczona numerem 6.0.1) oraz interfejs TouchWiz. Tym razem wśród aplikacji zainstalowanych na Galaxy S7 nie znajdziemy znanej z wcześniejszych modeli Muzyki, zamiast niej zdecydowano się na program Muzyka Play (oczywiście Muzykę można zainstalować ze Sklepu Play; jest darmowa). Jeśli jednak ktoś poważnie myśli o odtwarzaniu na S7 plików hi-res, powinien od razu zdecydować się na coś lepszego: dobrym wyborem będą takie odtwarzacze, jak Onkyo HF Player czy USB Audio Player PRO (ok. 30zł każdy). W S7 i S7 edge powróciła także obsługa kart microSD, nieobecna w ubiegłorocznych flagowcach. To bardzo dobra wiadomość, w końcu pliki hi-res swoje ważą, więc tych maksymalnie 200GB dodatkowej przestrzeni (kartę trzeba kupić osobno) będzie jak znalazł.

Jakość dźwięku

Różnice w brzmieniu S7 w stosunku do recenzowanego przeze mnie Galaxy S6 edge+ były dla mnie oczywiste już od pierwszych chwil odsłuchu i to nawet pomimo tego, że "szóstki" nie miałem pod ręką, a od jej testu minęło już trochę czasu. Zmieniło się niemało, począwszy od tzw. pierwszego wrażenia. W przypadku S6 edge+ zaliczyłem klasyczny opad szczęki spowodowany głównie impaktem i kontrolą niskich tonów, ich bezkompromisowością i zadziwiającą (jak na smartfon) akuratnością. Bas w S7 nie jest ani tak bezwzględny, ani tak liniowy. Wyraźniej zaakcentowano jego obszerność, mniejszą uwagę przywiązując do tych cech, które wcześniej niemalże waliły obuchem po głowie. Niskie tony są teraz bardziej "fizjologiczne" i mięsiste, mają większą masę, jest ich po prostu więcej. Cały przekaz staje się przez to bardziej obfity, soczysty, ale szybkość i artykulacja basu nie robią już takiego wrażenia. Nie znaczy to oczywiście, że w S7 uderzenie i kontrola niskich składowych "dają ciała" – nadal prezentują bardzo wysoki poziom, jednak uwaga słuchacza koncentruje się głównie na ilości basu i na jego średnim podzakresie.

Przeciwny skraj pasma też brzmi nieco inaczej, jest łagodniejszy. Wydaje mi się, że dostrajanie dźwięku S7 miało jeden nadrzędny cel: chciano usunąć z dźwięku mechaniczność, cyfrowy nalot kojarzący się ze sztucznością. Stąd nieco zaokrąglone krawędzie dźwięków, lekko skrócone wybrzmienia blach i w efekcie udało się uzyskać cieplejszą prezentację niż w przypadku S6 edge+.

To wszystko, o czym napisałem powyżej, z pewnością nie jest dziełem przypadku. S7 każe po prostu zmienić nieco perspektywę, z jakiej "ogląda się" nagrania. Doskonale widać to na przykładzie dynamiki. W S6 edge+ przyciągała ona uwagę sama w sobie, zaskakując natychmiastowością (żeby nie powiedzieć gwałtownością), zaś w przypadku S7 wpisuje się w szerszy kontekst, jest po prostu jednym z elementów przekazu. To już nie jest audiofilski ładunek wybuchowy plus reszta, ale dzięki temu zróżnicowanie dynamiczne wydaje się bardziej naturalne dla ucha. I właściwie to samo można powiedzieć o innych aspektach brzmienia S7, które jest w jakimś sensie dojrzalsze, mniej nastawione na wywołanie tzw. "efektu wow".

Warto wiedzieć

Smartfon Samsung Galaxy S7 sprzedawany oficjalnie w Polsce jest wyposażony w procesor mobilny Exynos 8890 (wykonany w technologii 14nm). Składa się on z ośmiu rdzeni, przy czym cztery z nich są bardzo wydajne (Exynos M1; 2,3GHz), a cztery pozostałe bardziej energooszczędne (Cortex-A53; 1,6GHz). Całości dopełnia 12-rdzeniowy układ graficzny Mali-T880 MP12 oraz pamięć RAM LPDDR4 o pojemności 4GB. Pamięć masowa UFS 2.0 to 32GB, jednak w praktyce użytkownik ma do dyspozycji niecałe 25GB. Dlatego warto od razu zaopatrzyć się w opcjonalną kartę microSD o pojemności maksymalnie 200GB.

Galaxy S6 edge+ czy S7?

Wybór wcale nie jest łatwy. Z jednej strony chłodny obiektywizm, transparentność, zwarty bas i ciut lepsze otwarcie, z drugiej zawsze mile widziany pierwiastek muzykalności. Czy lepsza będzie przykładna liniowość, czy jednak namacalność, "fizjologiczność" i soczystość brzmienia? Szkoda, że nie możemy zabawić się w Wiktora Frankensteina, z każdego modelu wziąć to, co najlepsze, połączyć z pozoru sprzeczne cechy i wysmażyć prawdziwie audiofilskiego smartfonowego monstrum. Gdybym musiał zadowolić się samym smartfonem, to chyba jednak zdecydowałbym się na S6 edge+. Mając do dyspozycji dodatkową gotówkę, wybrałbym S7 (bo całościowo to po prostu lepszy smartfon) i... dokupiłbym DAC-a. Połączenie z Mojo Chorda wystarczy, żeby wystrzelić S7 na kolejną orbitę.

Werdykt: Samsung Galaxy S7

★★★★★ Nowoczesny telefon i audiofilski odtwarzacz plików w jednym