Zweimann DAC DSD USB Tube Powered White Edition

Zweimann DAC DSD USB Tube Powered White Edition

Polska potęgą w produkcji sprzętu audio? Dlaczegóż by nie? Testujemy topowy przetwornik C/A Made in Poland

  • Data: 2017-07-13

Zweimann DAC DSD USB Tube Powered White Edition to szalenie długa nazwa, ale doskonale tłumaczy, z czym mamy do czynienia. Otóż urządzenie, które tym razem trafiło w nasze ręce, to przetwornik cyfrowo-analogowy (DAC) z lampowym buforem wyjściowym (Tube Powered), z wejściem USB obsługującym natywnie (tzn. bez konwersji) formaty DSD. Rozszyfrowując nazwę do końca, White Edition to po prostu wersja lakierowana na jasny kolor. Testowany przetwornik jest, jak na razie, jedynym oferowanym przez polską manufakturę urządzeniem, ale za to występuje w trzech wersjach – bez bufora lampowego, z lampami lakierowany na szaro oraz w takiej wersji jak testowy, czyli White Edition.

Bardzo lubię testować urządzenia z Polski, które zostały profesjonalnie zaprojektowane oraz wykonane. Zwykle bowiem brzmią fantastycznie, a kosztują mniej od swoich konkurentów ze znanymi markami na tabliczkach znamionowych. Tym razem do testów trafił DAC nieznanej mi dotychczas firmy. Jej nazwa "Zweimann Audio" raczej nie budziła skojarzeń z naszym krajem, ale jak się okazało, pochodzi od nazwiska założyciela firmy i jednocześnie konstruktora urządzenia, który kreatywnie przetworzył je na formę czytelną również dla potencjalnych klientów z zagranicy. Sam konstruktor nie jest osobą znikąd. Choć wiele czasu spędził poza granicami naszego kraju, gdzie pracował w firmach takich jak Ericsson czy Marconi, przez wiele lat związany był z inną polską firmą, która ma ugruntowaną pozycję na rynku audio – Lampizator – gdzie współtworzył brzmienie jej produktów. Jednak żeby mieć pełnię decyzyjności dotyczącej zarówno brzmienia, jak i wszystkich innych aspektów komponentów audio, zdecydował się założyć własną firmę, której efekt działalności trafił do testów.

Przemyślany w każdym detalu

Być może nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale testowane urządzenie skrywa kilka niespodzianek. Zacznijmy od wyglądu zewnętrznego. Sama skrzynka urządzenia ma dość typowe dla sprzętu audio rozmiary, będzie więc pasować do większości systemów, jakie mamy w naszych domach. Charakterystycznym elementem są cztery lampy elektronowe wystające z górnej ścianki po prawej stronie urządzenia, otoczone niewielkimi wycięciami, zabezpieczonymi metalowymi siatkami służącymi do wentylacji DAC-a. Same lampy to typowe dla tego typu zastosowań podwójne triody 6N23P i ECC81. Przednia ścianka jak na urządzenie zakwalifikowane jako przetwornik cyfrowo-analogowy jest dość rozbudowana. Po lewej stronie mamy wyłącznik zasilania, podświetlony na niebiesko w czasie pracy, potem dwie gałki służące do regulacji głośności oraz wyboru wejść i nawigacji po menu urządzenia. Po prawej stronie umieszczono podświetlony na niebiesko wyświetlacz ciekłokrystaliczny podający wszelkie informacje o pracy DAC-a, niestety czytelny tylko z niewielkiej odległości, przynajmniej dla mnie, a pomiędzy gałkami i wyświetlaczem znajdziemy bonus – gniazdo słuchawkowe, bowiem testowany przetwornik może służyć też jako wzmacniacz słuchawkowy i przedwzmacniacz liniowy (choć tylko z wejściami cyfrowymi). A tych konstruktor nam nie poskąpił. Na tylnej ściance znajdziemy wejście USB, SPDIF koaksjalne, TOSLINK, a także AES/EBU. Oczywiście jest tam też gniazdo zasilania IEC i wyjścia analogowe w standardach XLR i RCA. Zanim przejdę do kilku uwag na temat tego, co znajdziemy wewnątrz obudowy, postaram się wytłumaczyć, dlaczego uważam, że to urządzenie zostało dogłębnie przemyślane. Otóż żaden jego element nie znalazł się tam przypadkiem. Nawet kolor jest dobrany pod kątem czytelności napisów na obudowie, nie jest to więc zwykła biel, ale kolor dobrany przez konstruktorów myśliwców Gripen do malowania kokpitów. Gałki enkoderów też nie są typowymi produktami kupowanymi na tony w Kraju Środka – są to pokrętła z litego aluminium wykonane na zamówienie.

Zajrzyjmy więc do środka. Tam chyba najbardziej widać chęć konstruktora do osiągnięcia maksimum tego, co możliwe. Cały układ wewnętrzny został wykonany jako dual mono, począwszy od zasilania dostarczanego przez dwa, przewymiarowane, toroidalne transformatory z serii audio. Cała ścieżka analogowa audio jest też zbalansowana (stąd XLR-y na tylnej ściance). Także płytka z lampami i jej umieszczenie w taki sposób, że bańki wystają ponad obrys urządzenia ma swój cel – umożliwia to łatwą wymianę lamp przez użytkownika, jeśli jest taka potrzeba lub kiedy słuchacz chce wypróbować lampy NOS. Jako że cały tor jest dual mono, w konstrukcji wykorzystano dwa układy przetworników AKM 4490 Velvet Sound, po jednym na kanał. Są to układy scalone, które zyskują coraz większą popularność wśród producentów wysokiej jakości źródeł cyfrowych, np. Linn zaczął stosować je w swoich DS-ach.

Kolejnym elementem świadczącym o tym, że konstruktor chciał zrobić nowoczesne i uniwersalne urządzenie, jest odbiornik Bluetooth! Tak, DAC Zweimann można po prostu sparować z tabletem lub telefonem komórkowym, wybrać odpowiednie wejście i możemy grać dowolną muzykę z przenośnego urządzenia. A jeśli ktoś ma ochotę na połączenie kablowe, też jest to możliwe – kabelek-przejściówka micro-USB do USB B za kilka złotych i w ten sposób też można telefon spiąć z naszym systemem audio. W sumie Zweimann oferuje funkcjonalność dość rzadko spotykaną na tym pułapie cenowym, co należy mu zapisać na duży plus.

Przede wszystkim konsekwencja

Przekornie powiem, że słuchając tego DAC-a, część osób początkowo może czuć się zawiedziona. Już tłumaczę dlaczego. Otóż po wpięciu Zweimanna do systemu nie ma efektu "łał". Nie ma przesadnego łupnięcia basem, nie ma miodu lejącego się z kolumn. Nie ma więc elementów, które na pierwszy rzut ucha byłyby postrzegane jako świetne, a po kwadransie zaczęłyby drażnić słuchacza aż do momentu wyrwania kabla zasilającego z gniazdka. I właśnie brak tego typu ozdobników jest dla mnie wyznacznikiem dobrze grającego urządzenia, niezależnie od jego ceny czy tabliczki znamionowej. Testowany DAC niejako "wkleił się" w mój system niezauważenie. Po prostu z głośników płynęła muzyka, której można było słuchać godzinami. Niemęczący dźwięk, ale jednocześnie pełny, rozdzielczy, dokładny. W zasadzie w każdym aspekcie brzmienia trudno się do czegoś przyczepić. Niestety miał on trochę pecha, bo tuż przed tym testem miałem okazję oceniać odtwarzacz Audio Researcha CD6, urządzenie dwukrotnie droższe, ale też wysoko stawiającego poprzeczkę dla innych cyfrowych źródeł dźwięku. Tej poprzeczki Zweimann nie pokonał, ale w kilku aspektach bardzo się do niej zbliżył.

Pierwszym aspektem, który oceniam bardzo wysoko, jest rozdzielczość, której nie należy mylić z detalicznością czy klinicznością brzmienia, to zupełnie coś innego. Pomimo zastosowania lamp, co wielu osobom kojarzy się właśnie z pewnym zamuleniem brzmienia i właśnie zmniejszeniem rozdzielczości, testowany DAC wypadł świetnie. Każdy dźwięk był "w punkt", każdy niuans słyszalny, ale nie było nacisku na pojedyncze dźwięki. Jak dla mnie cechą urządzeń wysokiej klasy jest umiejętność takiego pokazania całości odtwarzanego utworu, żeby słuchacz sam mógł zdecydować, czy słucha całości bez wgryzania się w szczegóły, czy woli śledzić jakieś smaczki i brzęknięcia w dalekich planach sceny, bez narzucania mu jakiegoś gotowego rozwiązania. I to się konstruktorowi udało.

Mówiąc o scenie – to kolejny aspekt, który wpada w ucho. Otóż DAC DSD USB w zasadzie nie stawia odtwarzanej scenie żadnych ograniczeń. Jeśli takowe są, to wynikają raczej z samego nagrania lub niedociągnięć innych elementów toru audio. Nie mam więc absolutnie żadnych zastrzeżeń do rozmiarów sceny ani pozycjonowania na niej muzyków. Nie wspominając już o powietrzu między muzykami czy czarnym tle. Jedynie porównując z tak dobrymi odtwarzaczami, jak wspomniany Audio Research, można usłyszeć, że tło może być jeszcze czarniejsze, a powietrze między muzykami jeszcze bardziej namacalne. Ale za to trzeba też o wiele więcej zapłacić.

Rozbijając brzmienie na poszczególne składowe, myślę, że w centrum zainteresowania konstruktora była średnica. Wynika to z tego, że wydaje mi się najbardziej "dopieszczona" w całości brzmienia tego DAC-a. Wpływa to bardzo pozytywnie na reprodukcję wokali, które są "ciepłe" i silne oraz na brzmienie instrumentów akustycznych, bardzo zbliżone do ich dźwięku na żywo. Wspomniałem o "cieple" wokali – proszę mnie nie zrozumieć źle, nie chodzi mi o to, że ten przetwornik ociepla brzmienie, tak nie jest, to urządzenie gra nad wyraz neutralnie i praktycznie nie nadaje odtworzonej muzyce swojego charakteru, ale wysoka rozdzielczość i gładkość wynikająca z zastosowania bufora lampowego powodują, że słuchając, ma się wrażenie pewnego ciepła. Żeby to wychwycić, wystarczy posłuchać Adele albo Norah Jones. Polecam!

Wysokie tony nie pozostają w tyle do średnicy. Są dźwięczne, dobrze wybrzmiewają, nadają odpowiedni blask perkusjonaliom. Nie ma śladu zapiaszczenia czy krzykliwości, co niestety czasem zdarza się urządzeniom, które tak jak testowany DAC, starają się przekazać wszystkie informacje tej części pasma. Tutaj chyba najbardziej czuć wpływ lamp na brzmienie, które dodają tej jakże potrzebnej gładkości.

Na koniec kilka słów o basie, ten był bardzo konturowy, zróżnicowany, ale zabrakło mi ciut wypełnienia. Być może to tylko moje marudzenie, ale lubię nieco więcej masy niż słyszałem z Zweimanna. Moim zdaniem wynika to z takiego, a nie innego ustawienia brzmienia przez konstruktora, postawił on bowiem na absolutnie perfekcyjne oddanie rytmu, tutaj czapki z głów, co przełożyło się na nieco mniejsze wypełnienie tego podzakresu. Faktem też jest, że po kilku płytach absolutnie mi to nie przeszkadzało, pasowało idealnie do zamysłu brzmienia całości.

Tuż przed podsumowaniem chciałbym jeszcze wrócić na chwilę do łączności bezprzewodowej (Bluetooth). Pomimo starań konstruktora, żeby brzmienie z każdego możliwego wejścia było świetne, sam protokół transmisji z trudem pozwala na osiągnięcie jakości CD. Nie jest to jakoś bardzo wyrażone, można słuchać z telefonu i zęby nie będą bolały, ale sugeruję jednak kablowe połączenie z DAC-iem; pozwoli to naprawdę cieszyć się muzyką.

Podsumowanie

Zweimann DAC DSD USB Tube Powered to propozycja dla osób, które nie oczekują fajerwerków w brzmieniu, a raczej przyjemności ze słuchania muzyki przez wiele godzin, dni i tygodni. I dla tych drugich będzie to doskonała propozycja, taki "allrounder", urządzenie, które zagra poprawnie każdy rodzaj muzyki, dając słuchaczowi satysfakcję z obcowania z dobrym brzmieniem. W swojej kategorii cenowej Zweimann ma dużą konkurencję, ale z większości starć wychodzi na pewno z tarczą. A do tego jest całkowicie wyprodukowany w Polsce, co przynajmniej dla mnie też ma dodatkową wartość. Czy można lepiej? Oczywiście, ale za to lepiej trzeba też więcej zapłacić. Tak więc proszę go posłuchać, najlepiej u siebie w systemie, bo może to być źródło, które w nim pozostanie na wiele lat.

Werdykt: Zweimann DAC DSD USB Tube Powered White Edition

★★★★★ Mocny zawodnik w swojej klasie, bogato wyposażony i świetnie wykonany. Może stanowić centrum systemu audio przez wiele lat