Korg DS-DAC-100 i Phonon SMB-02 DS-DAC Edition

Korg DS-DAC-100 i Phonon SMB-02 DS-DAC Edition

Prezentujemy japoński zestaw składający się z USB-DAC-a/wzmacniacza słuchawkowego DS-DAC-100 marki Korg oraz dostrojonych do niego słuchawek Phonon SMB-02 DS-DAC Edition

  • Data: 2016-04-19

Format DSD przyjął się na tyle, iż większość producentów sprzętu audio (streamerów, a zwłaszcza DAC-ów) stara się, by ich nowe urządzenia potrafiły zdekodować pliki DSD. Firma Korg także postanowiła – korzystając po pierwsze z własnego doświadczenia, a po drugie ze swoistej mody na nowy format – powalczyć o uznanie audiofilów, wypuszczając na rynek USB-DAC-i/wzmacniacze słuchawkowe obsługujące pliki DSD 2,8MHz i 5,6MHz. W ofercie ma teraz trzy takie urządzenia: DS-DAC-10R, DS-DAC-100m i DS-DAC-100. Wszystkim towarzyszy AudioGate, czyli software'owy odtwarzacz plików, który należy zainstalować na komputerze. Takie połączenie – oprogramowania i interfejsu audio – stanowi bardzo prosty w obsłudze i niemal kompletny system odtwarzania dźwięku. Czego brakuje do pełni szczęścia? Odpowiedź jest prosta: słuchawek.

Znani z ogromnego poświęcenia oraz szacunku do pracy Japończycy nie byliby sobą, gdyby nie zaproponowali swojego rozwiązania – i to jakiego! Z myślą o 1-bitowych konwerterach Korga powstały bowiem słuchawki firmy Phonon, model SMB-02 DS-DAC Edition, a właściwie – jak sama nazwa wskazuje – ich specjalna edycja. Za brzmienie pierwotnych SMB-02 odpowiadał znany w Kraju Kwitnącej Wiśni specjalista od masteringu Isao Kumano, zaś zadanie dostrojenia ich do USB-DAC-ów Korga spoczęło na innym specu od dźwięku – Shinichi Akagawie. Zarówno USB-DAC-i Korga, jak i słuchawki Phonona są dostępne w Polsce dzięki firmie Mega Music, która udostępniła do testów największy i najlepiej wyposażony z przetworników, model DS-DAC-100, wraz z dedykowanymi "nausznikami". Pozostało tylko sprawdzić efekty pracy japońskich inżynierów.

Budowa

Niecodzienny kształt DS-DAC-100 zwraca uwagę – konwerter jest "designerski", a przy tym minimalistyczny i elegancki. Jakość materiałów oraz wykonanie są znakomite – obudowę wykonano z anodyzowanego i zabarwionego na czarno aluminium i nawet pokrętło potencjometru z tworzywa nie psuje korzystnego wrażenia. Zadbano o detale: DAC wspiera się na trzech kolcach, pod które można podłożyć specjalne krążki. Front urządzenia zajmuje gniazdo słuchawkowe 6,3mm, gałka wzmocnienia i szereg diod sygnalizujących częstotliwość, z jaką odtwarzane są pliki (na zielono podświetlane są 44,1; 88,2 i 176,7kHz, na bursztynowo 48; 96 i 192kHz, a na niebiesko 2,8 i 5,6MHz). Dwie stale świecące się białe diody po obu stronach gałki potencjometru to oznaka prawidłowego zasilania USB-DAC-a z komputera. Wszystkie oznaczenia, nawet logo Korga są bardzo dyskretne i widoczne tylko wtedy, gdy światło pada na przedni panel pod odpowiednim kątem. Z tyłu oprócz gniazda USB typu B (przez które DS-DAC-100 jest także zasilany) są wyjścia w postaci złączy RCA oraz XLR. Wnętrze skrywa jedną, obustronnie zadrukowaną płytkę z elementami SMD.

Najważniejszy jest tu chip znany już z cyfrowych rejestratorów MR Korga – CS4398 firmy Cirrus Logic, charakteryzujący się wysoką dynamiką i bardzo niskim poziomem szumów, kompatybilny z plikami DSD w ich natywnej formie, dzięki czemu nie jest wymagana ich konwersja do PCM. Sygnały wypuszczane przez CS4398 są odfiltrowane z zakłóceń wysokiej częstotliwości przez aktywne filtry zbudowane wokół wzmacniaczy operacyjnych LME49721 od Texas Instruments. Interfejs USB oparto na układzie Cypress CYC68013A pracującym w trybie asynchronicznym. Sygnały z tego mikrokontrolera trafiają do programowalnego układu logicznego (FPGA) XC3S100 Xilinx Spartan. Wzmacniacz słuchawkowy to TPA6130A2 Texas Instruments mogący dostarczyć 300mW/16Ω. Poziom wzmocnienia ustala się za pośrednictwem potencjometru marki Alps.

Słuchawki Phonon SMB-02 DS-DAC Edition zaskakują niewielką wagą – gdyby nie 3-metrowy, solidny kabel przymocowany na stałe do lewej muszli, mogłyby służyć jako model mobilny, zwłaszcza że ich impedancja to 40Ω. Na pierwszy rzut oka wydają się "normalne", ale z bliska widać, że zadbano o każdy szczegół, a niezwracający uwagi wygląd to manewr strategiczny, a nie wpadka projektantów. Wykonano je bardzo starannie, używając wysokiej jakości materiałów, a dyskretne logo wykonano tą samą techniką co w przypadku DAC-a. Stalowy pałąk od spodu wyłożono cienką gąbką i obszyto skórą. Nausznice są stosunkowo małe, podobnie jak starannie obszyte delikatną skórą poduszki – w efekcie trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jest to model wokółuszny, czy też nauszny. Zakładam, że chodziło o to pierwsze, ale w niektórych wypadkach objęcie padami całych uszu może być trudne. Tak czy owak na wygodę użytkowania nie można narzekać – niewielki ciężar i idealny nacisk na głowę sprawiają, że Phonony można komfortowo nosić na głowie przez długi czas.

Konfiguracja

Choć najlepszym odtwarzaczem software'owym dla konwertera Korga wydaje się AudioGate, to nie jest to "jedynie słuszne" oprogramowanie. Warto je oczywiście wypróbować – jest darmowe (w wersji Lite pliki DSD zostają co prawda przekonwertowane do 44,1kHz albo 48kHz PCM, ale posiadając któryś z USB-DAC-ów albo rejestratorów MR, można ją łatwo i bezpłatnie upgrade'ować do wersji pełnej, która pozwala na natywne odtwarzanie plików DSD), działa stabilnie i ma czytelny, elegancki interfejs. Oprócz tego, że pozwala na odtwarzanie plików hi-res (m.in. FLAC-ów), umożliwia ich przekonwertowanie – możliwa jest więc np. zamiana plików DSD na 24-bitowe FLAC-i czy WAV-y (aczkolwiek opowieści o możliwości zgrania plików DSD bezpośrednio z płyt SACD należy włożyć między bajki – udaje się co najwyżej skopiować warstwę CD z płyt hybrydowych z upsamplingiem do np. 2,8MHz, co w gruncie rzeczy nie ma sensu). Wracając do innych możliwości – na pewno warto wypróbować odtwarzacz JRiver Media Center 20. Nie tylko pozwala on na natywne odtwarzanie plików 2,8MHz oraz 5,6MHz, ale jest też pozbawiony dwóch bardzo irytujących cech AudioGate – problemu gapless oraz alfabetycznego sortowania utworów.

Z drugiej strony aby odtwarzać pliki DSD, JRivera należy uprzednio skonfigurować. Choć to zaledwie kilka kliknięć, to przy bezpośrednim porównywaniu np. FLAC-ów i DSD bywa to denerwujące. Dla odmiany AudioGate zachowuje się w takiej sytuacji jak trzeba, tj. automatycznie przełącza częstotliwość próbkowania (w ustawieniach w zakładce Preferences/Sample Rate wystarczy ustawić "Auto"). Sam odtwarzacz to jednak nie wszystko – na komputerze należy jeszcze zainstalować sterownik w standardzie ASIO, WDM (Direct Sound, WASAPI) i CoreAudio (do pobrania ze strony internetowej Korga razem z AudioGate 4), a następnie w danym programie/odtwarzaczu (AudioGate, JRiver czy np. Foobar) wybrać w ustawieniach – KORG USB Audio Device Driver.

Jakość brzmienia

Japoński zestaw kreuje muzykę według własnego przepisu, do którego najlepiej pasują określenia typu: precyzyjny, ciepły i słodki. To ostatnie wyrażenie zwykle nie kojarzy się najlepiej w kontekście opisu brzmienia, więc wypadałoby je uściślić: słodyczy nie powinno się w tym wypadku utożsamiać z czymś mdłym i odurzającym, ale miłym i przyjemnym. Korg i Phonon czarują brzmieniem i umuzykalniają przekaz, nasycając go barwami – pozwalają się zrelaksować, a jednocześnie angażują zmysł słuchu w takim stopniu, że przedstawione muzyczne obrazy bardzo łatwo skonkretyzować, wyobrażając sobie, co działo się w studiu nagraniowym czy na scenie. Czytelność przekazu stoi na bardzo wysokim poziomie – nie ma najmniejszych problemów ze śledzeniem np. panowania artysty nad oddechem. Jeśli ktoś lubi wyłapywać w nagraniach odgłosy skrzypiących krzeseł, palców przesuwających się po strunach instrumentów czy nucących pod nosem pianistów, będzie tą prezentacją zachwycony, bo recenzowany zestaw jak na dłoni pokazuje ogromne bogactwo mikrodźwięków.

Jazz i wokalistyka, solowe recitale instrumentów akustycznych to woda na młyn japońskiego duetu. Pełnię brzmieniowych możliwości udaje mu się uzyskać, a jakże, z plikami DSD. W mojej skromniej kolekcji tego typu plików znajdują się przede wszystkim nagrania jazzowe – z "Jazz at the Pawnshop", "Round Midnight" tria Johana Dielemansa oraz "While She Sleeps" Arta Lindego na czele. Wszystkie wydane przez wytwórnie o audiofilskim rodowodzie (Naxos, Opus3, Blue Coast Records) i nagrane wzorcowo. Możliwe więc, że inny repertuar, np. rockowy czy metalowy, nie wypadłby na testowanym systemie już tak przekonująco, ale takich nagrań w DSD, przynajmniej na razie, jest jak na lekarstwo. Te które są, a raczej te, którymi dysponuję, pokazały jednak, że moda na nowy format nie jest wymysłem speców od marketingu. Nie jest oczywiście tak, że FLAC-i są wyraźnie gorsze; różnice są doprawdy niewielkie, aczkolwiek wyczuwalne i – przynajmniej moim zdaniem – to format DSD stawia kropkę nad i, prezentując dźwięk pięknie nasycony szczegółami, a do tego "w wykonaniu" Korga i Phononów niezwykle muzykalny i angażujący.

Wydaje mi się (choć mogę się mylić), że dostrajanie słuchawek do przetworników Korga odbywało się przede wszystkim w paśmie 60–250Hz – priorytetem mogła być jędrność i dosadność brzmienia. Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko lekkiemu ociepleniu przekazu, bo przekłada się to na tzw. muzykalność i przyjemność ze słuchania. Problem może się jednak pojawić wówczas, gdy tym samym zakresem częstotliwości manipulowano także podczas nagrywania – nałożone na siebie podbicia dają zwykle efekt utraty selektywności i rozmazania, np. gitary basowej, czy nawet lekkiego dudnienia instrumentów perkusyjnych. Dlatego odsłuch płyt nagranych komercyjnie, osadzonych na niższej średnicy, jak np. "Składam się z ciągłych powtórzeń" Artura Rojka, nie był już tak powalający, jak znakomicie zrównoważonych tonalnie i przejrzystych nagrań jazzowych typu "Round Midnight" Johan Dielemans Trio – dało się odczuć, że Korg i Phonony minimalnie przesycały przekaz, jakby doładowując go energią, której nie potrzebował, w efekcie czego w dolnym podzakresie średnicy czasami działo się ciut za dużo. Ten w pewnych okolicznościach (tj. z niektórymi nagraniami) nie do końca sprawdzający się "dodatek saturacyjny" to chyba jedyne uchybienie, jakie można wytknąć Korgowi i Phononom. Nie powinno ono jednak przesłonić mnóstwa zalet – np. tego, jak nasycony w szczegóły, wyraźny, namacalny i gęsty zapewniają przekaz. Albo tego, jak pięknie udało się tu połączyć jędrny bas, gorącą średnicę i czystą, rozdzielczą, pełną smaczków, a jednocześnie subtelną górę pasma. Nie jest to jeszcze poziom referencyjny, wyznaczony (w mojej opinii) przez topowy zestaw Sennheisera (HD800, HDVD800 i CH800S, który pod względem rozdzielczości idzie jeszcze dalej i jest przy tym bardziej neutralny, ale ten japoński duet także, na swój wyjątkowy sposób, potrafi słuchacza oczarować.

Warto wiedzieć

Z pewnością warto wykorzystać synergię tych dwóch komponentów. Dlatego zakup przetwornika Korga powinien iść w parze z zakupem słuchawek Phonona. Przetwornik to przede wszystkim precyzja, swoboda i dynamika – to jedno z tych urządzeń, które grają z właściwą energią i potrafią tchnąć życie w muzykę. Słuchawki dopełniają te cechy miękkością, gęstością i świetnie (jak na nauszniki) prezentowanymi zjawiskami przestrzennymi (szeroka i głęboka scena z ładnie zaznaczonymi planami). W efekcie otrzymujemy brzmienie będące zaprzeczeniem mechaniczności i sterylności kojarzonej z "cyfrą", dlatego warto zdecydować się od razu na cały zestaw.

Podsumowanie

Gdyby w całej tej zabawie chodziło nie o dźwięk, a o obraz, to można by powiedzieć, że Korg i Phonony tworzą efekt "różowych okularów" – sprawiają, że rzeczy wydają się nieco piękniejsze, niż są w rzeczywistości. Puryści za wszelką cenę dążący do neutralności będą być może narzekać, ale melomanom spragnionym muzykalnego i zarazem szczegółowego przekazu właśnie trafiła się gratka – Korg DS-DAC-100 i Phonon SMB-02 DS-DAC Edition to fantastyczny zestaw sprawiający olbrzymią przyjemność z odsłuchu zwłaszcza lepiej nagranych płyt.

Werdykt: Korg DS-DAC-100 i Phonon SMB-02 DS-DAC Edition

★★★★★ Bardzo muzykalny i angażujący w odsłuchy zestaw, który z plikami hi-res, a zwłaszcza DSD pokazuje, jak powinna brzmieć muzyka