iFi Audio iCAN SE

iFi Audio iCAN SE

Testujemy wersję specjalną wzmacniacza słuchawkowego iCan marki iFi Audio, niewielkie urządzenie o wielkim "powerze"

  • Data: 2017-11-07

Skrót SE (Special Edition) w nazwie wzmacniacza słuchawkowego iCAN marki iFi Audio oznacza, że producent dokonał tuningu pierwotnej wersji urządzenia, a efekty przeprowadzonego podrasowania okazały się tak dobre, iż nowy wariant na stałe dołączył do oferty. Zachęceni takim obrotem sprawy, postanowiliśmy sprawdzić, co dokładnie oferuje ten podrasowany model.

Budowa

Wygląd iCAN-a SE nie będzie niespodzianką dla kogoś, kto z produktami iFi Audio miał już do czynienia. Małe aluminiowe, specyficznie wyprofilowane "pudełko" jest tak samo minimalistyczne, jak cała konstrukcja pozbawiona jakichkolwiek zbędnych elementów. Ot, choćby... włącznika, który, jak wiadomo, może zepsuć brzmienie. Aby uruchomić iCAN-a, trzeba po prostu włożyć w gniazdo zasilające wtyczkę od zasilacza. Nie byle jakiego – w zestawie znajduje się bowiem niskoszumny iPOWER opierający się na technologii Active Noise Cancellation zapożyczonej od bliźniaczej marki AMR, redukujący szum podkładu do zaledwie 1µV i gwarantujący znacząco wyższą moc. Tej ostatniej słuchawkom podłączonym do iCANA SE z pewnością nie zabraknie, bo na spodzie wzmacniacza umieszczono przełączniki "gainu" z trzema możliwymi kombinacjami: dla słuchawek superczułych (0dB), o przeciętnej efektywności (12dB) i tych bardziej prądożernych (24dB).

Przód iCANA wygląda znajomo: mała gałka potencjometru, wyjście słuchawkowe w postaci gniazda jack 1/4 cala, no i oczywiście 'spécialité de la maison': układy 3D Holographic Sound oraz XBass, każdy z trzema nastawami, każdy bazujący na czysto analogowej modyfikacji sygnału. Producent radzi, co i jak nastawić, w jakich okolicznościach, tj. z jakim rodzajem muzyki i słuchawek, ale najlepiej poeksperymentować samemu. Zwłaszcza że, jak podpowiada zamieszczony w instrukcji obsługi "tip", każdy utwór może wymagać innego ustawienia obu przełączników. Tył wzmacniacza to również głównie klasyka – mam na myśli gniazdo zasilające i wejście RCA – acz uzupełniona nieco mniej oczywistym wejściem liniowym minijack 3,5mm. Górną część obudowy oprócz charakterystycznego logo zdobią trzy małe otwory, pod którymi umieszczono diody. Jedna wskazuje na podłączenie do zasilania, druga na aktywną technologię DirectDrive (zob. dalej), a trzecia na gotowość do działania – ta ostatnia załącza się z kilkusekundowym opóźnieniem.

iCAN SE pracuje w klasie A, wykorzystując oparty na elementach dyskretnych układ naśladujący sposób pracy lamp (technologia TubeState), autorskie rozwiązanie iFi Audio. Wspomniana technologia DirectDrive oznacza, że w torze nie ma żadnych kondensatorów sprzęgających w układach wyjściowych. Poza tym wzmacniacz charakteryzuje się bardzo niską impedancją wyjściową, poniżej 1Ω, oraz, o czym także była już mowa, wysoką mocą – 4000mW.

I jeszcze słowo o towarzystwie, tj. konfiguracji testowej. Tak się złożyło, że do wzmacniacza mogłem podłączyć jeszcze ciepłe słuchawki Ultrasone'a, model 780i Pro, z którymi "ajfik" stworzył bardzo udany duet. Do porównania użyłem znakomitego modelu mobilnego tego samego producenta, Edition M Black Pearl (recenzja na sąsiednich stronach). Z kolei skuteczność w prawidłowym napędzaniu dokanałówek iCAN SE potwierdził z Sennheiserami IE 80 S.

Jakość brzmienia

iCAN SE wciela w życie ideę stosunkowo niedrogiego wzmacniacza słuchawkowego o brzmieniu ekspresyjnym, pełnym, a jednocześnie – przy odpowiednim ustawieniu – wolnym od wyraźnego koloryzowania. Jego brzmienie organizuje przede wszystkim kilka czynników: fantastyczna dynamika, precyzja, nasycenie oraz przezroczystość. Ta ostatnia cecha wydaje się dominująca, więc o ostatecznym brzmieniu w większym stopniu zadecydują słuchawki. Innymi słowy, jeśli do iCANA SE podłączymy nauszniki o brzmieniu wyrazistym i ekspresyjnym, uzyskamy przekaz nieprzeciętnie żywy i ekscytujący. Konstrukcje bardziej wyrafinowane inaczej rozłożą akcenty, uwydatniając niuanse związane z barwą czy gradacją odcieni. Dla kogoś, kto szuka dla swoich słuchawek przede wszystkim czystego wzmocnienia, w minimalnym stopniu zabarwiającego przekaz, to z pewnością dobra wiadomość. Nie zapominajmy jednak o tym, że są jeszcze "patenty" XBass i 3D HolographicSound – oba efektowne i operatywne.

Dynamika iCANA SE przejawia się w dobitnym akcentowaniu głośniejszych dźwięków i właściwym oddaniu skali potężniejszych nagrań, ich swobody i otwartości. "Ajfik" bardzo przekonująco oddaje rytmikę, szybkie, wybuchowe impulsy, jest dynamiczny, kontrastowy i, że tak to ujmę, obdarzony silnym uderzeniem. Poczucie trzymania wszystkiego w karności, w posłuszeństwie ze słuchawkami Ultrasone'a było bardzo silne i determinowało brzmienie poszczególnych zakresów. Choćby basu – jego zwartość, obfitość i zejście okazały się bardzo dobre. Śledzenie czy to "stopy", czy gitary basowej nie stanowiło najmniejszego problemu, zwłaszcza że tempo cały czas było wręcz błyskawiczne. Jak się okazało, sporą zasługę miały w tym słuchawki, które same w sobie okazały się bezpośrednie, choć np. z CMA 400i Questyle'a zagrały w sposób bardziej stonowany, jakby bez tej charakterystycznej dla iCAN-a "iskry". Najlepiej to coś, choć bardziej chodziło o nazwę dla całego obwodu, określił sam producent – headamp turbo. Góra "ajfika" także jest wyraźna, ostro zarysowana, choć nieagresywna. Perkusyjne blachy są dźwięczne, stanowcze, mają metaliczny połysk. Kilkakrotnie podczas odsłuchu różnych nagrań wydawało mi się, że średnica jest nieznacznie wycofana, przyciąga jakby mniej uwagi, ale była to raczej "wina" dynamiczniej niż zwykle podanego basu i ekspresywnych sopranów, a nie faktycznego wypaczenia równowagi tonalnej.

Czy wobec tego jest coś, czego mi w tym przekazie brakowało? Chyba tylko nieco większej subtelności barw, pewnej "lirycznej" finezji i ulotności, rzecz jasna w bardziej spokojniejszych nagraniach. Zresztą podłączenie innych słuchawek, stricte mobilnych Edition M Black Pearl (z wykorzystaniem adaptera 6,3mm), tylko potwierdziło, że to właśnie nauszniki determinują brzmienie, a wzmacniacz jedynie pomaga wydobyć ich cechy charakterystyczne – w tym ostatnim wypadku nieprzeciętną swobodę i dużą skalę brzmienia.

Żywe barwy, ogólna ekspresja nie wykluczają harmonii i spójności przekazu. Z tym że nie każdy repertuar ma tyle szczęścia, by iCAN SE pokazał jego ciepło, plastyczność czy namacalność. Jak już wspomniałem, jest to urządzenie w dużym stopniu przezroczyste, czułe zarówno na słuchawki, jak i jakość odtwarzanych nagrań. Jeśli podłączymy do niego nauszniki grające bezkompromisowo, tj. niepodciągające słabszych realizacji, a wręcz obnażające ich wady, to iCAN, nawet ze swoimi "bajerami", nie pomoże – z ostrzejszymi utworami, zwłaszcza tymi, po których przejechał walec masteringu, wyrównując zakres dynamiczny (np. "Hardwired...To Self-Destruct" Metalliki), może zrobić się nieciekawie, wręcz jazgotliwie. Za to z dopieszczonymi w każdym szczególe realizacjami, jak choćby "Now This" Tria Gary'ego Peacocka, jest się czym ekscytować. Ma to związek z jeszcze jedną kapitalną cechą iCana SE – bardzo wyraźną lokalizacją źródeł i sugestywnym budowaniem głębi. Wzmacniaczyk wiarygodnie przekazuje żywe wrażenie pogłosu, co tylko polepsza percepcję tylnego planu. Z kolei nienaganna stereofonia zapewnia stabilną i uporządkowaną scenę.

Podsumowanie

Skromne rozmiary tego malucha to tylko podpucha. Tak długo, jak iFi Audio będzie miało w ofercie urządzenia typu iCAN-a, inżynierowie tej firmy mogą spać spokojnie. Noce niech zarywa konkurencja.

Werdykt: iFi Audio iCAN SE

★★★★★ Kolejne urządzenie iFi Audio, które w swojej grupie cenowej właściwie nie ma konkurencji