Yamaha RX-V483

Yamaha RX-V483

Yamaha udowadnia, że budżetowy amplituner może oferować wiele nowoczesnych rozwiązań i funkcji, a co najważniejsze – dobrze brzmieć

  • Data: 2017-09-05

Duża popularność produktów z budżetowego segmentu cenowego nie tylko wśród urządzeń stereo, ale też kina domowego zmusza producentów do poszukiwania coraz to bardziej zaawansowanych rozwiązań, mających na celu zwiększenie atrakcyjności produktów w oczach klienta. Między takimi markami, jak Denon, Onkyo czy właśnie Yamaha trwa nieustanny wyścig zbrojeń, aby zaoferować odbiorcom jak najlepiej wyposażony i przyzwoicie brzmiący amplituner kina domowego. Ale nawet te najtańsze modele z oferty poszczególnych producentów muszą trzymać odpowiedni poziom i być wyposażone w możliwie najwięcej nowinek technologicznych. Taka ostra konkurencja przekłada się na coraz większe możliwości tanich amplitunerów, na czym niewątpliwie ostatecznie zyskuje klient. Wystarczy porównać możliwości modeli sprzed kilku lat, aby się o tym przekonać. Yamaha należy do tych marek, które trzymają rękę na pulsie i ani na moment nie pozwala "uciec" konkurencji, chociaż nowości wśród wielokanałowych jednostek tego producenta pojawiają się na rynku rzadziej niż w przypadku innych producentów. Ma to jednak swoje plusy, gdyż w tym szalonym wyścigu łatwo popełnić błędy, wypuszczając niedopracowany w niektórych aspektach model, na czym może ucierpieć reputacja marki. Yamaha wybrała wariant bezpieczniejszy i wypuszcza na rynek konstrukcje rzadziej, ale są one dopracowane pod każdym względem. Obecnie w ofercie tego japońskiego producenta znajdziemy kilka ciekawych modeli amplitunerów kina domowego, jak chociażby naszpikowany po brzegi najlepszymi technologiami RX-A3070 czy też inną ciekawą konstrukcję za bardziej przystępne pieniądze, a mianowicie model RX-A2070. Z kolei testowany RX-V483 pochodzi ze znacznie niższej półki cenowej, ale mimo to zastosowano w nim firmową technologię MusicCast, pozwalającą na stworzenie bezprzewodowej domowej sieci multiroom (konkurencyjny Denon stosuje podobny system o nazwie HEOS, a Onkyo dla odmiany mocno wspiera przede wszystkim technologię Play-Fi).

To, co najważniejsze

Yamaha RX-V483 to niewątpliwie jedna z najlepiej wyposażonych konstrukcji na rynku w swojej grupie cenowej, o czym świadczy wiele detali. Tę budżetową konstrukcję zaopatrzono między innymi w sprawnie działający autorski system automatycznej kalibracji YPAO, zwalniający użytkownika z przeprowadzania procesu ręcznych ustawień. Również menu ekranowe jest przyjazne i intuicyjne. Yamaha oferuje przede wszystkim szeroki wachlarz technologii wspierających łączność bezprzewodową – autorski system MusicCast pozwala tworzyć bezprzewodową sieć multiroom. Na pokładzie RX-V483 nie zabrakło również Wi-Fi, Bluetooth oraz AirPlay, co predestynuje go do łączenia z różnorakimi urządzeniami bezprzewodowymi, jak smartfony, tablety etc. Złącza HDMI również zostały wsparte przez wszystkie najnowsze technologie, co powinno zadowolić nawet wybrednych użytkowników. Oczywiście w tej cenie trudno o naszpikowany różnego rodzaju wyjściami i wejściami panel tylny, ale jeśli spojrzymy na konkurencję, to sytuacja prezentuje się podobnie, z drobnymi tylko różnicami. Tylny panel tego budżetowego amplitunera wyposażono jednak we wszystkie niezbędne typy gniazd, które powinny zaspokoić wymagania użytkownika – w obrębie wejść analogowych stereo znalazły się trzy pary gniazd RCA, natomiast w obszarze wejść cyfrowych można wybrać z dwóch koaksjalnych i jednego optycznego. Terminali wyjściowych ze stopni końcowych jest pięć par, czyli testowany amplituner może pracować w pełnym trybie 5.1, wspierając takie formaty, jak Dolby TrueHD, DTS-HD czy DTS-HD Master Audio. Naturalnie tylne gniazda można konfigurować jeszcze w trybie bi-amp, a także do napędzania jednej pary kolumn w drugiej strefie. Reasumując, tylny panel jest skromny, co czyni go niezwykle prostym i przejrzystym, w zupełności wystarczającym do stosowania w podstawowej konfiguracji 5.1 z różnorakimi źródłami bez względu na to, czy emitują sygnał cyfrowy, czy analogowy.

Wewnątrz widać klasyczną architekturę, typową dla budżetowych konstrukcji marki Yamaha. Tradycyjnie już zastosowano wydajny transformator liniowy, charakteryzujący się mocą wystarczającą, aby nawet w najbardziej wymagających chwilach dostarczyć do stopni końcowych maksymalne dawki prądu. Oczywiście nie zabrakło markowych, wysokiej jakości kondensatorów elektrolitycznych magazynujących prąd – są to znane i cenione jednostki wyprodukowane przez Nichicona, wsparte przez wydajny prądowo zintegrowany mostek prostowniczy. Tranzystory mocy dla każdego z kanałów obsługiwane są przez jednostki marki Toshiba, przytwierdzone do wspólnego aluminiowego radiatora. Płytka drukowana z obwodami wideo została oczywiście odseparowana od reszty elektroniki operującej głównie na sygnale audio. Kilka słów należy się pilotowi – ta jednostka jest chyba najlepiej zaprojektowana ze wszystkich, w jakie wyposaża się obecnie budżetowe amplitunery. Sterownik dobrze leży w dłoni, ale najważniejsze jest to, że przyciski znalazły się dokładnie tam, gdzie powinny i ani przez chwilę nie można odnieść wrażenia, że coś jest nie tak – jest intuicyjnie, ergonomicznie i przejrzyście.

Naturalnie, bez cienia sztuczności

Każdy amplituner marki Yamaha ma w nazwie dopisek "Natural Sound" i trzeba przyznać, że nie jest to tylko i wyłącznie zgrabne hasło, ponieważ nawet tak tania konstrukcja, jak RX-V483 potrafi oczarować dźwiękiem. Obojętnie czy będziemy słuchać tego amplitunera w trybie stereo, czy też w trybie wielokanałowym, przy pracujących wszystkich stopniach końcowych do uszu słuchacza będzie dobiegał dźwięk kompletny. RX-V483 potrafi zaprezentować brzmienie nasycone w alikwoty, obfite w nieco zmiękczony bas wsparty plastyczną, oleistą średnicą. Jest subtelne ciepło, koloryt i rzetelnie oddana przestrzeń. Miałem już okazję słyszeć kilka razy podobne konstrukcje marki Yamaha pochodzące ze średniej i najwyższej półki cenowej – tam w brzmieniu, co oczywiste, pojawiał się bardziej muskularny bas oraz intensywniejsze doznania związane z dynamiką, a także większa precyzja w prowadzeniu każdego wybrzmienia i zdecydowanie lepsza rozdzielczość. Jednak z drugiej strony testowany budżetowy model nie pozostawiał we mnie niedosytu, obojętnie czy sięgałem po muzykę wielokanałową w formie koncertów (tutaj pokusiłem się o pamiętny "Pulse" zespołu Pink Floyd), czy też nagrania w stereo – dźwięk był namacalny, energiczny, ale też barwny, plastyczny i przede wszystkim dysponujący właściwie oddaną równowagą tonalną. Z filmem było podobnie, lecz tutaj wkradała się jeszcze specyficzna, osobliwa przestrzeń, typowa dla filmów akcji, gdzie słuchacz odnosi wrażenie, iż znajduje się w samym środku wydarzeń rozgrywających się na ekranie – ten japoński amplituner, odtwarzając ścieżkę dźwiękową z najnowszego Bonda "Spectre", poradził sobie na tyle dobrze, że oprócz moich ulubionych scen, które często śledziłem, by ocenić możliwości tego urządzenia, skłonny byłem do obejrzenia praktycznie całego filmu. Jest coś w brzmieniu Yamahy, co wielu osobom może przypaść do gustu, ten swego rodzaju pierwiastek powodujący, że chętnie sięgamy po różne koncertowe wydania. Niezależnie od tego, z jakim muzycznym gatunkiem będzie musiał zmierzyć się ten japoński amplituner, zawsze pozostanie w nas ciekawość, a kolejne dźwięki wydobywające się z głośnikowych membran tylko wzmogą ten apetyt. Yamaha dobrze zabrzmiała również wtedy, kiedy sięgałem po muzykę z plików DSD czy też FLAC – najważniejsze jest to, że zakres wysokich tonów kreowany był w sposób wyważony, zwłaszcza w kwestii czytelności i dynamiki w skali mikro. Dzięki takiej prezentacji ta budżetowa jednostka wcale nie brzmi gorzej w stereo od wzmacniaczy w podobnej cenie, zwłaszcza gdy wybieramy bardziej wymagające dla tego typu urządzeń gatunki muzyczne, jak jazz czy klasykę. W kinie zaś Yamaha operuje dźwiękiem o nieco zmiękczonej charakterystyce, ale też o nadzwyczajnej muzykalności, co powinno spodobać się zwłaszcza osobom preferującym odsłuch koncertowej muzyki klasycznej czy jazzowej w konfiguracji wielokanałowej.

Warto wiedzieć

Opcja uruchomienia dodatkowej pary stopni końcowych do zasilania kolumn w stereo (bi-amp) jest szczególnie przydatna, gdy użytkownik chce wyciągnąć maksimum możliwości z budżetowego amplitunera w konfiguracji dwukanałowej. Stopnie w modelu RX-V483 można właśnie skonfigurować w ten sposób, aby jedną parę kolumn zasilać przez łącznie cztery stopnie końcowe. Jakie daje to korzyści? Przede wszystkim większą moc dostarczaną do zespołów głośnikowych oraz niższe zniekształcenia, wynikające głównie z faktu, że amplituner napędza osobno sekcję niskotonową i średnio-wysokotonową danych kolumn z niezależnych stopni końcowych. Separacja kanałów w przypadku napędzania kolumn z łącznie czterech wzmacniaczy daje wymierne korzyści, zwłaszcza w przypadku budżetowych amplifikacji, ponieważ przekłada się na poprawę dynamiki, kontroli dźwięku w pełnym paśmie, jak i nieznaczną poprawę stereofonii. Na konfiguracji ze zdublowanymi stopniami końcowymi mogą też skorzystać poszukiwacze właściwego charakteru brzmienia, bowiem mogą poeksperymentować z kablami różnych producentów, oferującymi inny charakter brzmienia – można wtedy zastosować zupełnie inny model kabla do zasilania sekcji średnio-wysokotonowej, jak i niskotonowej, naturalnie tylko wtedy, gdy kolumny dysponują podwójnymi terminalami wejściowymi rozłączanymi za pomocą zwór.

Podsumowanie

Tani amplituner wcale nie musi brzmieć źle, czego dowodzi Yamaha RX-V483. Mimo okrojenia stopni końcowych do zaledwie pięciu kanałów można rzec, że jest to amplituner, który nadal prezentuje rasowy kinowy dźwięk, choć nie o takiej rozłożystości, z jaką możemy mieć do czynienia w przypadku droższych urządzeń, dysponujących wyższej jakości torem sygnałowym czy wydajniejszymi stopniami końcowymi. Yamaha brzmi na tyle dobrze, że już samym dźwiękiem zachęca potencjalnego klienta, a jeśli dodamy do tego kilka ciekawych funkcji poprawiających użyteczność tej wielokanałowej jednostki, jak MusicCast czy możliwość odczytu plików z bezstratnych formatów, to okaże się, że RX-V483 mimo niewygórowanej ceny może stać się godnym rywalem dla konkurencyjnych wielokanałowych jednostek kina domowego.

Werdykt: Yamaha RX-V483

★★★★★ Kolejna odsłona nagrodzonego przez EISA budżetowego modelu amplitunerów marki Yamaha niesie ze sobą wiele niespodzianek w postaci jeszcze lepszego wyposażenia i dopracowanych opcji. Najważniejszy jest jednak dźwięk, a pod tym względem RX-V483 nie rozczarowuje