Dynaudio Contour S 1.4 LE

Dynaudio Contour S 1.4 LE

Duński producent kolumn wprowadził do oferty wyjątkowy model z serii Contour w wersji limitowanej, wzbogaconej o kilka ekskluzywnych dodatków podnoszących nie tylko estetykę, ale także jakość dźwięku

  • Data: 2015-04-15

Testowane zespoły głośnikowe Contour S 1.4 LE zajmują w katalogu Duńczyków szczególną pozycję, ponieważ należą do grupy kolumn pochodzących z limitowanej edycji (LE ? Limited Edition). Tego typu konstrukcje ze względu na różnego rodzaju dodatki i wykonanie stają się w zasadzie bestsellerami już w momencie wprowadzenia do sprzedaży. Ale największy wpływ na ich wartość ma produkcja w ograniczonej, czyli limitowanej ilości ? producent wypuszcza określoną serię na rynek i gdy ta się sprzeda, spóźnialscy nie mogą już kupić poprzez oficjalnego dystrybutora nowiutkiej pary, chyba że ktoś je potem odsprzeda, ale będzie to już produkt z drugiej ręki. Tak czy inaczej, wiele różnych marek na całym świecie, i nie mam tu na myśli wyłącznie branży audio, raz na jakiś czas wypuszcza wyjątkowe wersje znanych produktów, za które trzeba zapłacić znacznie więcej niż za modele standardowe. Jednak z różnych względów chętnych na takie wymuskane cacka nie brakuje. Wracając jednak do kolumn głośnikowych, to zwykle takie wersje występujące w mocno ograniczonej ilości są wyposażane w droższe i gwarantujące wyższej klasy dźwięk podzespoły czy też bardziej wyszukane wykończenie. Model Contour S 1.4 w katalogu Dynaudio jest dosyć popularnym monitorem (cena 11.900zł), całkiem dobrze sprzedającym się w Europie, toteż nie dziwi fakt, że przyszła pora również na specjalną wersję tych kolumn, która z pewnością dla fanów tej marki i nie tylko będzie łakomym kąskiem.

Klasa wyższa

Contour S 1.4 LE występują w czterech wersjach wzorniczych. Do testów została udostępniona pięknie prezentująca się para kolumn oklejona egzotycznym fornirem Bubinga, wykończonym na wysoki połysk. Oprócz tej opcji klient może wybrać równie atrakcyjnie prezentujące się: Moccę, orzech włoski lub też skrzynki pokryte czarnym lakierem fortepianowym ? tutaj front występuje w wersji stalowej. Jednak to, co widać z zewnątrz, to tylko niewielka część różnic między podstawowym modelem kolumn Contour S 1.4 a wersją w edycji limitowanej. Duńczycy sporo pracy poświęcili odchudzeniu elementów drgających przetwornika nisko-średniotonowego ? karkas jest sztywniejszy, ale też lżejszy, tak samo zresztą jak membrana, co ma istotny wpływ na szybkość reakcji głośnika na zmieniający się rytm i dynamikę w obydwu skalach. Przetwornik wysokotonowy pozostał w zasadzie niezmieniony, bo jest to świetnie dopracowana i brzmiąca konstrukcja, jednak i tutaj zdecydowano się użyć jeszcze precyzyjniejszego procesu pokrywania jedwabnej rzadkiej tkaniny specjalnym silikonem, co zaowocowało poprawioną geometrią kopułki. Zmiany nie ominęły również okablowania i zwrotnicy ? w przypadku tego pierwszego użyto jeszcze wyższej jakości przewodników, natomiast filtry w zwrotnicy otrzymały droższe elementy (między innymi audiofilskie walcowe kondensatory MKP marki Mundorf), jakie zwykle Dynaudio stosuje w absolutnie topowych kolumnach. Widać więc, że producentowi zależało na stworzeniu zespołów głośnikowych jawiących się na tle podstawowych wersji jako jeszcze lepiej dopracowane, a tym samym gwarantujące bardziej transparentne brzmienie. Naturalnie przekłada się to na wyższą cenę, ale w ostatecznym rozrachunku posiadanie tak wyjątkowej i przede wszystkim limitowanej pary kolumn jest dla wielu miłośników marki Dynaudio, czy tego typu konstrukcji w ogóle, sporą pokusą i nie lada gratką. Skrzynki wykonano perfekcyjnie i z dbałością o najmniejsze detale, ale to w tej cenie jest z reguły normą. Wersje oklein, jakie już wyżej wymieniłem, zostały opracowane tylko i wyłącznie z myślą o kolumnach należących do tej konkretnej limitowanej edycji. Szczególnie atrakcyjnie prezentuje się fornir Bubinga i orzech włoski. Drewniana okleina jest pokrywana wieloma warstwami lakieru bezbarwnego, a na koniec ręcznie polerowana, co sprawia, że rysunek słojów nabiera wyjątkowej głębi i jednocześnie subtelności ? docenią to przede wszystkim perfekcjoniści. Jednak ekskluzywne wykończenie samo w sobie nie spowoduje, że kolumny nagle zaczną pięknie odtwarzać muzykę. Obudowy, jakie stosują Duńczycy w swoich kolumnach, wykonano z grubych płyt MDF, które naturalnie są obustronnie pokryte fornirem ? w pewnym stopniu wpływa to też pozytywnie na akustykę, ale przede wszystkim powoduje, że rozkład naprężeń po jednej i drugiej stronie oklejonej płyty zostaje wyrównany i mamy gwarancję, że przez wiele, wiele lat nie powinno dojść do jakichkolwiek deformacji, najmniejszych odkształceń ścianek czy pokrywającego je forniru. Przedni panel wykonano z trzech warstw różnych materiałów, który oprócz pożądanej sztywności ma też za zadanie pochłaniać wibracje z pracujących głośników, a przede wszystkim ze stożka odtwarzającego tony średnie i niskie. Wewnątrz skrzyni znalazł się jeszcze poprzeczny wieniec usztywniający boczne ścianki ? ponieważ ich powierzchnia jest największa, to są one najbardziej podatne na odkształcenia i wymagają dodatkowego wzmocnienia. Komorę, w której pracuje stożek nisko-średniotonowy, wytłumiono gąbką, ale w taki sposób, aby nie zakłócać pracy potężnego tunelu rezonansowego i uzyskać jego pełną przepustowość. Jeśli przyjrzeć się dokładnie, to bryła Dynaudio, mimo że prostopadłościenna, nie jest typowa, jak w większości kolumn podstawkowych ? dolna ścianka pełni jednocześnie funkcję swego rodzaju cokołu (do którego wkręca się dwie rury wchodzące w skład firmowego standu, te z kolei można dociążyć, wypełniając je śrutem lub wyprażonym piaskiem), ale też elementu nośnego dla płytki drukowanej ze zwrotnicą. Po uprzednim zdemontowaniu podstawki i wykręceniu czterech śrub mocujących dolną ściankę otrzymujemy pełny dostęp do filtrów zwrotnicy głośnikowej. Pojedyncze złocone gniazda akceptują wszystkie rodzaje wtyków, ale szczególnie wygodnie podpina się do nich widełki, ponieważ posiadają specjalne prowadnice zapobiegające osiowemu przemieszczaniu się widełek podczas dokręcania nakrętek ? rozwiązanie wygodne i przede wszystkim praktyczne.

Potężny dźwięk z monitora?!

Dynaudio Contour S 1.4 w limitowanej edycji kontynuują naturalnie styl brzmienia, z jakim mamy do czynienia w przypadku podstawowego modelu. Dźwięk, zwłaszcza w paśmie niskich tonów docenią miłośnicy basowej potęgi. S 1.4 dysponują w basie taką głębią i wolumenem, że wiele osób podczas ślepych odsłuchów uznałoby, że mają do czynienia z dużymi podłogowymi konstrukcjami. To właśnie niskie tony są jednym z tych elementów, jaki od razu imponuje podczas pierwszych chwil odsłuchu S 1.4 LE. Obojętnie czy na tacce odtwarzacza CD wyląduje płyta z muzyką rockową, czy akurat przyjdzie Wam ochota posłuchać klasyki lub energicznej muzyki rodem z klubowych parkietów, za każdym razem zaleje Was fala potężnego basu. Tę masywność i ciężar niskich tonów potęguje jeszcze fakt, że mają one nieco zmiękczony charakter, a także są wyjątkowo plastyczne i barwne. Jednym słowem, Dynaudio nie są nastawione na analizowanie poszczególnych składników brzmienia, ale dają za to wiele frajdy i przyjemności z odsłuchu. Są to też wymagające kolumny dla wzmacniaczy, ponieważ potężna cewka głośnika nisko-średniotonowego o nieprzeciętnej średnicy potrzebuje sporych ilości prądu, aby wydobyć z siebie cały potencjał. Toteż S 1.4 LE polecałbym aplikować do systemów stereo bazujących na solidnych i wydajnych wzmacniaczach, najlepiej tranzystorowych, chociaż nie można też wykluczać tych najmocniejszych konstrukcji lampowych, zwłaszcza np. z oferty austriackiej marki Ayon ? wielokrotnie miałem okazję usłyszeć w siedzibie krakowskiego dystrybutora wiele bardzo udanych konfiguracji właśnie z lampowymi wzmacniaczami. Podczas testu wykorzystałem jednak dwa tranzystory, a mianowicie model H80 norweskiej marki Hegel oraz K3 marki Roksan. Obydwa wzmacniacze wyposażono w ponadprzeciętnie wydajne układy zasilające i nie mniej muskularne stopnie końcowe, co jest jak najbardziej korzystne, jeśli przyjdzie nam napędzać tak wymagające kolumny, jak Dynaudio. To właśnie z tymi wzmacniaczami Dynaudio pięknie potrafiły poprowadzić linię basu, niemal z taką niewymuszoną lekkością, z jaką porusza się po scenie baletnica, ale i dynamiką pozwalającą szybko narastać głośności w tutti i równie szybko wygasać. Dynaudio należą do wąskiego grona kolumn na podstawkę niemających problemu z odtwarzaniem dużych składów symfonicznych, o czym mogłem się przekonać podczas odsłuchu orkiestry towarzyszącej Stingowi podczas koncertu ?Live In Berlin?. Zresztą tego samego doświadczyłem, słuchając koncertu brytyjskiej grupy Depeche Mode, również zarejestrowanego podczas występu w tym samym niemieckim mieście ? otwierające koncert intro, przechodzące w utwór ?Welcome To My World?, zabrzmiało zjawiskowo! S 1.4 LE pompowały bas z taką potęgą, jakby były dodatkowo wspomagane przez aktywny subwoofer. Ściana potężnego basu potrafi przyprawić o szybsze bicie serca ? Dynaudio połączone z tymi dwoma wyżej wymienionymi wzmacniaczami nie miały najmniejszego problemu z kontrolą brzmienia w zakresie dolnych rejestrów. Ale tak naprawdę nieznaczną przewagę nad seryjną konstrukcją te limitowane wersje pokazały dopiero w zakresie średnich i wysokich tonów. Pod względem prezentacji średnicy nieznacznej poprawie uległa dynamika w skali mikro ? odniosłem nieodparte wrażenie, że model w wersji LE jeszcze lepiej radzi sobie z selekcją i ułożeniem w czasie wszystkich drobnych dźwięków pojawiających się w tym zakresie. Z kolei najwyższe tony zyskały nieco na klarowności przekazu i stały się też ciut bardziej rozdzielcze ? wpływ na to ma zastosowanie wyższej jakości okablowania oraz lepszych elementów w filtrach zwrotnicy. Wpływ na dźwięk ma też dokładniej wykonana membrana tweetera ? według producenta ulepszony proces produkcji wysokotonowej kopułki pozytywnie wpłynął na właściwości materiału, z którego została wykonana. Te wszystkie techniczne niuanse sprawiły, że i tak już bardzo dobrze brzmiące wersje podstawowe przekonstruowane do edycji limitowanej prezentują jeszcze wyższą jakość dźwięku. Słuchając tak bogatego i jednocześnie tak zróżnicowanego brzmieniowo instrumentu, jakim jest klawesyn, łatwo usłyszeć przewagę wersji LE nad podstawową ? testowane kolumny potrafią fenomenalnie oddać naturę poszczególnych wybrzmień. Kopułki wysokotonowe Dynaudio, zwłaszcza te stosowane w najdroższych zespołach głośniowych, zawsze słynęły z bardzo dobrego brzmienia, ponieważ łączą w sobie ponadprzeciętną rozdzielczość, ale nie kosztem utraty naturalności. W przypadku konstrukcji S 1.4 LE było podobnie ? wszystkie najsubtelniejsze niuanse miałem podane jak na tacy. Z drugiej jednak strony nie odbywało się to kosztem wzrostu agresji wysokich tonów czy też ich nadmiernej eskalacji względem niżej położonych częstotliwości. Kopułki wysokotonowe zastosowane w tym konkretnym modelu potrafią zabrzmieć ponadprzeciętnie szczegółowo, ale z drugiej strony bez wysiłku i z finezją objawiającą się delikatną słodyczą oraz gładkością w odtwarzaniu poszczególnych harmonicznych. Swego rodzaju dopieszczeniem brzmienia w zakresie wysokich tonów w najdrobniejszych szczegółach, ocierając się niemal o perfekcjonizm, z jakim miałem zwykle do czynienia, słuchając tylko i wyłącznie zestawień stereo z górnej półki cenowej. Z racji tego, że Contour S 1.4 LE są konstrukcjami podstawkowymi, dosyć łatwo przychodzi im ?znikać? z pomieszczenia, jednocześnie budując przed słuchaczem obszerną i precyzyjną scenę dźwiękową. Najlepiej te kolumny zabrzmią jednak, jeśli zostawimy im sporo miejsca wokół ? nie chodzi tu tylko o to, żeby ulokowany na tylnej ściance tunel bas-refleks nie wchodził w interakcję z pomieszczeniem, ale też o to, by kolumny nie stały zbyt blisko silnie odbijających powierzchni, bowiem zostanie zakłócona precyzja, z jaką są w stanie odwzorować lokalizację i przede wszystkim naturalną wielkość konkretnych źródeł pozornych. Dynaudio prezentują ponadprzeciętne możliwości pod względem reprodukcji basu i tak też jest ze stereofonią, ponieważ budowane przez nie poszczególne plany w przestrzeni bazują na niemal naturalnych rozmiarów instrumentach czy wokalach, jakby były odtwarzane za pośrednictwem potężnych podłogowych kolumn.

Podsumowanie

Contour S 1.4 w edycji limitowanej nie zawiodły pokładanych w nich nadziei. Okazały się bowiem bardzo udanymi konstrukcjami, które pod kilkoma względami brzmią lepiej od wersji podstawowej. Całości ekskluzywnego charakteru dodają wyszukane wersje wykończenia i przede wszystkim ograniczona ilość wyprodukowanych egzemplarzy. Dynaudio nie należą do kolumn łatwych w napędzaniu i są dosyć wybredne wobec wzmacniaczy, dlatego szczególną uwagę należy zwrócić nie tylko na wydajność prądową amplifikacji, z którą miałyby współpracować, ale również jakość samego brzmienia. Właściciel tych kolumn może być pewny, że będzie to inwestycja na lata pod warunkiem, że równie umiejętnie będzie dobierał do tych kolumn elektronikę. Poza tym Contour S 1.4 LE należą do kolumn z charakterem, interpretujących muzykę we własnym niepowtarzalnym stylu, w zasadzie zaprzeczającym temu, co zwykle prezentują podobnej wielkości zestawy przeznaczone na podstawkę. Jeśli spojrzymy na ich bryłę, to aż trudno uwierzyć, że ograniczenia pod względem budowy sceny dźwiękowej czy też reprodukcji basu w zasadzie dla nich nie istnieją i to jest chyba w tych nietuzinkowych kolumnach najbardziej wyszukana cecha.

Werdykt: Dynaudio Contour S 1.4 LE

★★★★★ Świetnie wyglądają i brzmią, to prawdziwa okazja dla wiernych fanów tej duńskiej marki, ale i miłośników przedmiotów wyjątkowych