Dynaudio Excite X14

Dynaudio Excite X14

W skład odświeżonej serii Excite wchodzą zupełnie nowe modele kolumn o odmiennej niż dotychczas stylistyce

  • Data: 2014-07-09

Jeszcze przed oficjalną premierą mieliśmy okazję przyjrzeć się dokładnie najnowszym monitorom firmy Dynaudio. Do testów trafił podstawkowy model X14 z serii Excite. Odświeżona seria bazuje na zupełnie nowych modelach kolumn i w zasadzie oprócz nazwy oraz charakterystycznych dla Dynaudio cech głośników nie ma już nic wspólnego z poprzednią. Kolumny mają nowy design i bazują na udoskonalonych przetwornikach. W skład tej nowej serii wchodzą dwa modele podłogowe: najbardziej okazały, trójdrożny X38 oraz dwudrożny X34. Oprócz testowanego jedynego monitora X14 w ofercie znalazła się jeszcze kolumna centralna X24 Center konieczna jeśli chcemy w oparciu o te kolumny stworzyć system wielokanałowy. Producent świadomie zrezygnował z jednej podstawkowej kolumny w ofercie (w skład starej serii wchodziły dwa modele monitorów X12 i X16), ponieważ, jak sądzę, chciał, by najnowsze monitory były jeszcze bardziej ekskluzywne. Tak więc teraz jest tylko jeden model monitorów, ale za to idealnie dopracowany, łączący w sobie najlepsze cechy obydwu poprzednich konstrukcji (bas jest tak samo obszerny, jak w X16, a jego kontrola i timing są typowe dla mniejszego modelu X12). Te niewielkie dwudrożne kolumny mogą znaleźć zastosowanie wszędzie tam, gdzie miejsca jest jak na lekarstwo, ale z pewnością zainteresują także miłośników monitorów i tego typowego dla duńskiej manufaktury brzmienia.

Klasyka i nowoczesność

Poprzednią serię Excite znam bardzo dobrze, gdyż poszczególne jej modele miałem okazję testować i słuchać w różnych konfiguracjach. Muszę przyznać, że te nowe monitory z odświeżonej linii bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i to od pierwszego kontaktu. Nowe wzornictwo sprawiło, że teraz kolumienki prezentują się znacznie bardziej okazale, rzekłbym wręcz ekskluzywnie. Zrezygnowano z doklejanej na kanapkę przedniej grafitowej płyty na rzecz monolitu – obecnie przednia ścianka nie jest wyodrębniona, a stanowi stylistycznie integralną część skrzynki. Krawędzie na całej wysokości ścięto pod kątem, natomiast front, tak jak pozostałe ścianki, pokryto naturalnym fornirem. Moim zdaniem nowa skrzynka prezentuje się o niebo lepiej od poprzedniej, nie tylko ze względu na bardziej jednolity i uporządkowany design, ale przede wszystkim z uwagi na formę, nawiązującą do drogich produktów. Model Excite X14 jest minimalistyczną konstrukcją przeznaczoną do nagłaśniania małych i średniej wielkości pomieszczeń. Dwudrożny układ głośnikowy bazuje na stożku z polipropylenową membraną oraz miękkiej kopułce tekstylnej od lat rozwijanej przez dział konstruktorski Dynaudio. Delikatne tekstylne włókna są zalewane w specjalnym silikonie – ta kombinacja materiałów sprawia, że membrana jest niezwykle lekka i posiada znakomite właściwości dzięki nisko położonemu rezonansowi. Przetwornik odtwarzający tony średnie i bas dysponuje jeszcze lżejszą cewką nawiniętą na aluminiowy karkas, a ta napędzana jest z kolei poprzez potężny i wydajny układ magnetyczny. Skrzynki wytłumione są kombinacją dwóch materiałów – wełny syntetycznej wrzuconej luzem, wypełniającej dolną przestrzeń między ściankami, oraz gąbki, którą wyłożono wszystkie wewnętrzne ścianki. Wylot tunelu bas-refleksu znalazł się na tylnej ściance, tuż nad pojedynczymi gniazdami. Do kołnierza z gniazdami przymocowano drukowaną płytkę z elementami zwrotnicy. W filtrze tweetera pracują wyłącznie polipropylenowe kondensatory marki Bennic oraz cewka powietrzna, natomiast w ścieżce sygnałowej głośnika nisko-średniotonowego zastosowano cewkę na rdzeniu ze sproszkowanego żelaza oraz duże elektrolity. Wszystkie rezystory ceramiczne znalazły się po drugiej stronie płytki. W montażu poszczególnych podzespołów widać pełen profesjonalizm, bo nie dość że między cewką w torze tweetera a tą rdzeniową pracującą szeregowo w ścieżce stożka jest spora odległość, to jeszcze odwrócono je względem siebie pod kątem 90 stopni, co minimalizuje ryzyko zakłóceń pomiędzy nimi. Są to tylko detale konstrukcyjne, ale świadczące o pragmatyzmie projektantów Dynaudio w dążeniu do osiągnięcia perfekcji, bez względu na poziom cenowy, do jakiego należą kolumny. Skrzynki są dostępne w czterech różnych wersjach wykończenia – dwie są pokryte satynowym lakierem białym lub czarnym, natomiast kolejne dwie oklejono naturalnym fornirem orzechowym lub różanym. Do redakcji przysłano piękną wersję w orzechu. Muszę przyznać, że stolarka, zresztą jak zawsze u Duńczyków, jest perfekcyjna. Poszczególne listki forniru znakomicie połączono na krawędziach bez jakichkolwiek śladów i przerw. Półmatowy lakier bezbarwny pokrywający okleinę doskonale wydobywa z niej rysunek, ale jednocześnie sprawia, że każda z powierzchni jest idealnie gładka. Oczywiście w komplecie można znaleźć płócienne maskownice, które są montowane do skrzynek za pomocą ukrytego w ściankach systemu magnetycznego. Producenci kolumn coraz częściej stosują takie rozwiązanie – moim zdaniem bardziej praktycznego i jednocześnie estetycznego nie ma. Cieszy mnie więc, że również Dynaudio takie rozwiązanie wybrało w swoich kolumnach.

Prosta konfiguracja

Dynaudio X14 nie są specjalnie wymagające, choć łączenie ich ze wzmacniaczami dysponującymi sporym zapasem mocy i dynamiki zawsze będzie tym lepszym rozwiązaniem. Kolumny odsłuchałem łącznie w trzech konfiguracjach, ale skupię się na wzmacniaczach, bo to one zawsze mają większy wpływ na dźwięk kolumn niż samo źródło. Nowe monitory Dynaudio łączyłem z tranzystorowymi integrami: Goldenote S1, Myryad Z240, oraz Xindakiem XA6800 (08) – test dwóch ostatnich znajdziecie w bieżącym wydaniu. Wszystkie wzmacniacze prezentują odmienne brzmienie, więc taka sytuacja bardzo mi odpowiadała, bo mogłem się przekonać, w jakim towarzystwie X14-stki będą się czuły najlepiej. Dodam tylko, że jako źródła użyłem odtwarzacza CD marki Micromega, model CD-10, oraz znakomitych kabli głośnikowych DNM Stereo Solid Core Precision. Jako interkonekt zastosowałem łączówkę własnej konstrukcji opartą na jednolitym przewodniku ze srebra w teflonowej izolacji. Taka łączówka jest idealna do współpracy z odtwarzaczem Micromega CD-10, ponieważ nieco otwiera jego brzmienie w zakresie wysokich tonów (francuski odtwarzacz ma niezwykle otwartą średnicę i nieco zawoalowane wysokie tony, które z pewnością nie narzucają swego charakteru). Z Myryadem Z240 monitory Dynaudio potrafiły fenomenalnie oddać barwę dźwięku, zwłaszcza w średnim zakresie częstotliwości. Można też było wyczuć charakterystyczne czarne tło i wyrafinowane wysokie tony. Wzmacniacz Z240 dysponuje niezłą dynamiką, zwłaszcza w skali mikro, więc miałem okazję przekonać się, jak dobrze nowe tweetery użyte w X14 kontrastują pewne detale. W drugiej konfiguracji z włoską integrą Goldenote S1 podobała mi się przede wszystkim szczegółowość i namacalność brzmienia oraz precyzja, chyba nieco lepsza niż w pierwszym zestawieniu. Jeszcze bardziej dało się wyczuć fizyczną obecność poszczególnych instrumentów w pomieszczeniu. Do testu użyłem znakomitej jazzowej realizacji z koncertu Patricii Barber "Companion" wydanej na płycie XRCD. To właśnie do takiej muzyki idealnie nadają się testowane kolumny i choć nie omieszkałem skorzystać z różnego rodzaju materiału muzycznego w postaci rocka oraz kipiącej dynamiką muzyki elektronicznej, to jednak ze względu na fantastyczną integrację głośników, ich zgranie w czasie oraz jednolity przekaz właśnie jazz zabrzmiał najlepiej i w pełnej krasie. Z kolei w trzeciej konfiguracji z chińską konstrukcją Xindak XA6800 (08) okazało się, że Dynaudio polubią się też z subtelnie i ciepło brzmiącymi wzmacniaczami. Akurat w czasie testu nie dysponowałem wzmacniaczem lampowym, ale po próbach w zestawieniu Xindakiem, chyba najbardziej lampowo brzmiącym tranzystorem, jaki miałem ostatnio w rękach, jestem przekonany, że Dynaudio będą się równie dobrze czuły w towarzystwie wzmacniaczy z żarzącymi się bańkami. Chociażby ze względu na prezentowaną przez nie słodycz brzmienia i piękną, kwiecistą, lekko ocieploną barwę. Jednak niezbędnym warunkiem do prawidłowej współpracy lamp z duńskimi monitorami jest ich wydajność, bo o kilkuwatowych końcówkach na 300B możecie zapomnieć.

O monitorach Dynaudio X14 nie można powiedzieć, że są pozbawione charakteru. Po przeanalizowaniu wszystkich konfiguracji, w jakich przyszło im pracować, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w każdej z nich duńskie kolumny miały sporo do powiedzenia.

Istota brzmienia

Cechą nadrzędną nowych monitorów Dynaudio jest na pewno to charakterystyczne wyrafinowanie i gładkość dźwięku – wynika to z tego, że konstruktorzy kolumn bardzo zadbali o wyrównanie pod względem efektywności obydwu współpracujących z sobą głośników. Dźwięk przekazywany jest w jednolitej formie, co z pewnością docenią miłośnicy wiernie i naturalnie brzmiących kolumn podstawkowych. Po prostu jakiej muzyki bym nie słuchał, to docierała ona do moich uszu jako całość, bez nieprzyjemnego rozwarstwiania, z jakim można mieć do czynienia przy niezbyt dobrze zestrojonych głośnikach. X14-stki są moim zdaniem jeszcze lepiej zestrojone niż poprzednie monitory z serii Excite razem wzięte. Wynika to z tego, że producent położył jeszcze większy nacisk na fazowe zgranie obydwu głośników. Muszę również podkreślić, że jak na rozmiary samej skrzynki i pracującego w niej stożka nisko-średniotonowego, bas schodzi zaskakująco nisko. Mam tutaj na myśli porównanie z innymi konstrukcjami podstawkowymi z podobnego przedziału cenowego, bo porównywanie niewielkich monitorów, jak X14, z kolumnami wolnostojącymi pod względem basu nie ma większego sensu, gdyż mniejsze konstrukcje nie mają w takim zestawieniu szans. Jednak mimo wszystko bas reprodukowany przez Dynaudio zaskakuje rozmiarami i zejściem w obszary, o które większość kolumn o zbliżonych gabarytach zaledwie się ociera. Słuchając tych kolumn, nie odczuwamy niedosytu dźwięków operujących w paśmie niskich tonów i nie występuje też efekt wyszczuplenia instrumentów, co oczywiście zasługuje na uznanie. Nowe monitory Dynaudio są bardzo elastyczne pod względem współpracy z różnymi wzmacniaczami i za to otrzymują ode mnie kolejne punkty. X14-stki, tak jak wcześniej wspomniałem, mają pewne charakterystyczne dla tej serii cechy brzmienia – synergię między poszczególnymi dźwiękami, jednolitość barwy i gładkość na przejściu basu w średnicę i tonów średnich w najwyższe rejestry, co jest typowe dla droższych kolumn.

Jeśli poszukujecie brzmienia, przy którym będziecie mogli się zrelaksować i odpocząć, a także wymagacie od monitorów dźwięku cechującego się naturalnym i wiernym przekazem, zwłaszcza pod względem barwy, to X14-stki mogą Wam przypaść do gustu. Duńskie monitory są na tyle niewybredne (dzięki koherentnemu i jednolitemu stylowi grania), że polubią się z większością wzmacniaczy dostępnych na rynku.

Werdykt: Dynaudio Excite X14

★★★★★ Klasyczne i wysmakowane w formie monitory. Docenią je przede wszystkim esteci, dla których oprócz wyglądu ważne jest także wyrafinowane brzmienie