Onix CD-15A i A-65

Onix CD-15A i A-65

Testowany duet marki Onix pod względem brzmienia reprezentuje cechy typowe dla najlepszych brytyjskich konstrukcji

  • Data: 2014-07-16

Onix to brytyjska firma z tradycjami, powstała w roku 1979 z inicjatywy Tony'ego Brady'ego i Craiga Hilla. Pierwszy oficjalnie wypuszczony na rynek wzmacniacz zintegrowany, model OA 20, odniósł spory sukces i dobrze się sprzedawał, co okazało się wodą na młyn dla młodych konstruktorów. Począwszy od 1981 właściwie co roku producent wprowadzał na rynek nowe konstrukcje. Warto również odnotować, że w ofercie Onix w roku 1993 po raz pierwszy pojawił się odtwarzacz CD – był to model CD-33 wykorzystujący przetwornik cyfrowo-analogowy marki Philips. Kolejne konstrukcje były już zaopatrywane w DAC-i od Burr-Browna. Doświadczenie w projektowaniu i produkcji zarówno wzmacniaczy, jak i odtwarzaczy CD przyniosło firmie, zwłaszcza na rynku brytyjskim, opinię producenta solidnego i przykładającego dużą wagę do detali.

Od niedawna Onix ma w Polsce oficjalnego dystrybutora – firmę HiFi Elements, dzięki czemu do naszych redakcyjnych testów mogły trafić pierwsze urządzenia tej marki – odtwarzacz CD-15A oraz tranzystorowy wzmacniacz zintegrowany A-65.

Zarówno odtwarzacz, jak i wzmacniacz prezentują piękną klasyczną brytyjską linię wzorniczą. Minimalistyczna, oszczędna forma, eleganckie uporządkowane panele – to wszystko podnosi walory estetyczne urządzeń Onixa. Czarne błyszczące akrylowe fronty świetnie współgrają ze złotymi elementami, jak przyciski czy pokrętła. Wielokrotnie pisałem już, że cenię sobie minimalizm i czyste formy, więc pod względem designu testowany zestaw bardzo przypadł mi do gustu.

Wzmacniacz zintegrowany

A-65 to naprawdę solidny wzmacniacz zintegrowany. Wszystkie elementy bierne, łącznie z kondensatorami magazynującymi prąd z transformatora czy też tymi w torze sygnałowym, są wysokiej jakości. To selekcjonowane elementy dostarczane przez renomowanych producentów, jak Nichicon czy Wima (piękne klasyczne blokowe czerwone kondensatory polipropylenowe). W prostowniku znalazły się mostki oparte na diodach Schottky'ego, będące gwarancją szybkiej reakcji układu zasilającego na zmiany dynamiki i rytmu odtwarzanej muzyki. Sterowanie sygnałem oparto na selekcjonowanym potencjometrze Alpsa (model "błękitny"), natomiast jako selektora źródeł użyto już aktywnego elementu w postaci scalaka odbierającego sygnał położenia pokrętła i kluczującego przekaźniki hermetyczne na wejściu, znajdujące się tuż przy gniazdach RCA. A-65 jest skonstruowany w taki sposób, że zarówno lewy, jak i prawy kanał są od siebie elektronicznie odseparowane (na wspólnej płytce pracują dwa monofoniczne wzmacniacze), ale otrzymują one prąd ze wspólnego toroidalnego trafa. Dalej występują już oddzielne dla lewego i prawego kanału mostki prostownicze oraz kondensatory (2x6800?F dla każdego z kanałów). W stopniach końcowych królują tranzystory marki Sanken, a przed transformatorem użyto klasycznego filtra sieciowego.

Odtwarzacz CD

Po zdemontowaniu pokrywy odtwarzacza CD również trudno narzekać na jakość wykonania poszczególnych podzespołów i ich montaż. Moją uwagę zwrócił przede wszystkim dopracowany do perfekcji układ zasilający. Podzielono go na kilka modułów, ścieżka audio otrzymała indywidualny tor ze stabilizowanymi sekcjami, a serwo sterujące pracą odtwarzacza i wyświetlacz otrzymują prąd z zupełnie innej gałęzi zasilającej. Napięcie do tych wszystkich obwodów jest dostarczane przez wysokiej jakości transformator typu R-Core, dysponujący oddzielnymi odczepami o różnym napięciu. Układ cyfrowy obsługujący wejście USB wraz z zegarami taktującymi wydzielono na osobnej płytce drukowanej, podobnie zresztą jak wspomnianą wyżej elektronikę sterującą pracą odtwarzacza wraz z dobranym do niej torem zasilającym. W torze sygnałowym audio znalazły się znakomitej jakości elementy – polipropyleny Wimy oraz wzmacniacze operacyjne AD847J (Analog Devices) pracujące jako konwertery prądowo-napięciowe i wzmacniacz operacyjny BB OPA 2604AP (Burr-Brown) na wyjściu – palce lizać! Oczywiście w torze cyfrowym pracuje znany i ceniony DAC, model PCM 1796, dostarczony przez Burr-Browna. Co ciekawe, zarówno na wejściu sygnału do monofonicznych wzmacniaczy w A-65, jak i na wyjściu sygnału w odtwarzaczu CD-15A użyto takich samych blokowych, tajemniczo wyglądających kondensatorów w celu lepszej brzmieniowej integracji obydwu urządzeń.

Z dworską manierą

Brzmienie zestawu Onix od razu ujęło mnie tym, co bardzo lubię w dźwięku i czego zwykle oczekuję od urządzeń za podobne pieniądze. Chodzi o niewymuszoną kulturę grania, swobodę w przekazie wszelkich brzmieniowych niuansów i wierną, naturalną prezentację zakresu średnich tonów. Przeciwników tranzystorowych konstrukcji od razu muszę uprzedzić, że w muzyce reprodukowanej za pośrednictwem Onixa nie znajdą syntetycznych naleciałości, związanych z bezwzględną i do bólu analityczną górą pasma czy też twardym i konturowym basem, bez grama finezji i szczypty barwy. Zapomnijcie o tych wszystkich niedoskonałościach typowych dla tranzystorowych konstrukcji, będących wodą na młyn dla krytyków owych wzmacniaczy, bezwzględnie kochających żarzące się bańki. Ja wolę stać gdzieś pośrodku i przyglądać się temu wszystkiemu z dystansem, dającym nieco obiektywnej wolności w ocenie brzmienia poszczególnych komponentów. Wprawdzie z uwagą wsłuchuję się w opinie innych, czasami wyrażających skrajnie różne poglądy, ale mam własne zdanie i twierdzę, że w dzisiejszych czasach różnice między konstrukcjami lampowymi tranzystorowymi uległy znacznemu zatarciu - w tej kwestii zgadzam się z Davidem Princem, który w tym wydaniu porusza ten temat w dziale "Opinie". Onix A-65 jest tego dobrym przykładem, gdyż w jego brzmieniu można odnaleźć wiele cech wspólnych zarówno dla lamp, jak i tranzystorów. Umiejętne połączenie kilku kluczowych elementów stanowi o klasie brzmienia tego brytyjskiego systemu stereo. Wsłuchując się w płyty Alana Taylora, Freddyego Cole'a czy też Diany Krall oraz w "dźwiękowe pejzaże" w wykonaniu Pink Floyd oraz The Doors odniosłem wrażenie, że Onix postawił przede wszystkim na otwartość brzmienia. Średnica wysuwa się nieco na pierwszy plan. Jednak nie mówię tutaj o proporcjach związanych z fizyczną różnicą w efektywności poszczególnych zakresów, a raczej nieodłączną manierą z prezentowaniem barwy. A ta właśnie w zakresie średnich tonów potrafi ująć bogactwem, finezją i gładkością ze szczyptą słodyczy, z jaką zwykle miałem do czynienia, słuchając muzyki właśnie za pośrednictwem średniej klasy wzmacniaczy lampowych. Onix oddycha pełną piersią, jeśli pozwolą mu na to kolumny. Ta pochodząca z Brighton w hrabstwie Sussex elektronika fantastycznie zgrywa się z zespołami głośnikowymi grającymi w podobnym stylu, a więc z umiejętnie wyeksponowanym średnim zakresem częstotliwości oraz swobodą w kreśleniu wszelkich dynamicznych niuansów. W połączeniu z podłogowymi Spendorami A9 wyraźnie było słychać, że zarówno elektronika, jak i kolumny od razu się polubiły – uzyskane z tego połączenia brzmienie mógłbym określić mianem naturalnego, z piękną wciągającą barwą, i nienachalnego, ale jednocześnie pulsującego energią będącą nieodłącznym elementem każdego odtwarzanego gatunku muzycznego, opartego na żywiołowej i kontrastującej rytmice. Uwielbiany przeze mnie "Amarok" Mike'a Oldfielda był tego najlepszym przykładem – ta muzyka wręcz kipi dynamiką przy jednoczesnych częstych zmianach rytmu, ale też cechuje się mistrzowsko oddaną barwą poszczególnych "żywych" instrumentów przeplatanych co chwilę syntezatorowymi dodatkami. Jeśli chodzi o swobodę dynamiczną, to podobnie było w konfiguracji z dużo tańszymi francuskimi kolumnami Triangle Esprit Antal EX. Wprawdzie środek pasma nie miał już takiej klasy, jak ze Spendorami, ale wyraźnie było słychać, że wysokoefektywne i łatwe w napędzaniu Antale były w stanie ukazać wiele swoich zalet, a zwłaszcza bogactwo wysokich tonów, jednak z ostatecznym szlifem i kulturą, jakiej nadała im elektronika Onix.

Wysokogatunkowy klasyk

Elektronika marki Onix ma w sobie wiele elementów pozwalających twierdzić, że jest to prawdziwy brytyjski wysokogatunkowy klasyk. Te dwa eleganckie komponenty zawierają w sobie proste, a jednocześnie dopracowane do perfekcji rozwiązania konstrukcyjne, mające bezpośrednie przełożenie na naturalne i swobodne brzmienie. Należy jednak pamiętać, że tak naprawdę dobra elektronika to połowa sukcesu. Aby zbudować dobrze brzmiący system stereo, należy się jeszcze postarać o odpowiednie kolumny głośnikowe. Onix należy do tego typu systemów stereo, gdzie poprzez nieumiejętny dobór kolumn można wiele stracić z finezji i naturalności grania. Dlatego podczas poszukiwań zespołów głośnikowych należy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, jak zachowają się one w danym zestawieniu i czy potrafią przekazać wszystkie zalety wzmacniacza i odtwarzacza. Oprócz Spendorów interesującym doświadczeniem okazały się odsłuchy elektroniki Onixa z kolumnami Harbeth i Sonus Faber. Koniecznie wpiszcie zestaw Onixa na swoją listę urządzeń do odsłuchu, gdyż naprawdę warto.

Werdykt: Onix CD-15A i A-65

★★★★★ Zachwyca wyrafinowanym brzmieniem łączącym subtelność i gładkość reprodukcji typowej dla lamp z szybkością i elastycznością tranzystorów