McIntosh MXA70

McIntosh MXA70

Oto niewielki system, który ma mnóstwo charyzmy oraz nostalgicznego uroku. Nabywca tego zestawu płaci także za przywilej posiadania prawdziwego produktu McIntosha

  • Data: 2015-04-15

Miniaturowe systemy audio nie są wcale nowym wynalazkiem ? można nawet zakładać, że osoby spoza elitarnego grona wielbicieli oddzielnych komponentów hi-fi będą postrzegać wszelkiego rodzaju miniwieże jako coś całkowicie normalnego. Czy naprawdę potrzebujemy tych stalowych obudów zajmujących mnóstwo miejsca, kilometrów kabli oraz niezliczonych przewodów zasilających? To właśnie powody, dla których od czasu wprowadzenia na rynek pod koniec lat 70. ubiegłego wieku pierwszych miniaturowych systemów oferowanych pod nazwą Aurex wiele osób przymierzających się do kupna sprzętu zapewniającego przyzwoite brzmienie i zajmującego równocześnie niewiele miejsca skrupulatnie unikało tradycyjnych urządzeń hi-fi.

W przypadku opisywanego tu zestawu firmy McIntosh oprócz niewielkich rozmiarów do zakupu może skłaniać również coś innego ? tak się składa, że ta marka cieszy się szczególną renomą. Starsi audiofile znają ją od wielu dziesięcioleci i dobrze wiedzą o tym, że jej oferta od lat składa się głównie z wyśmienitych komponentów hi-end charakteryzujących się pokaźnymi gabarytami. Ja darzę akurat szczególną sympatią wzmacniacze McIntosha, i to nie tylko ze względu na ich dźwięk, ale także z powodu ich specyficznej, nieco staroświeckiej i, jak się okazuje, ponadczasowej stylistyki, która tak naprawdę nigdy nie wyszła z mody.

W przypadku MXA70 można podziwiać tę estetykę w pełnej okazałości ? recenzowany sprzęt wygląda niczym ?dorosły? wzmacniacz McIntosha, który skurczył się w praniu. Dwa wskaźniki wychyłowe pokazujące moc oddawaną właśnie przez urządzenie pełnią tak naprawdę funkcję czysto estetyczną; w praktyce okazują się one mało przydatne, gdyż i tak nie poruszają się na tyle szybko, by pokazywać szczytowe wartości sygnału. Te elementy znalazły się na ściance czołowej, bo są ucieleśnieniem stylu firmy ? McIntosh bez takich wskaźników byłby niczym Chevrolet z lat 50. pozbawiony ?płetw?. MXA70 jest zatem czymś więcej niż tylko niewielkim systemem wysokiej jakości ? od momentu podłączenia zestawu do prądu jarzące się błękitnym światłem wskaźniki nie pozostawiają żadnych wątpliwości w kwestii tego, jaka firma wyprodukowała ten sprzęt.

Problem polega na tym, że ponad 25 tysięcy złotych, które trzeba wyłożyć na zakup opisywanego tu produktu, a to już całkiem pokaźna suma ? chociaż i tak w Polsce ta cena jest niższa o ok. 1.000GBP niż na Wyspach. Podejrzewam, że potencjalnymi nabywcami są właściciele innych urządzeń marki McIntosh ? bez wątpienia posiadają oni dodatkową sypialnię (albo i kilka takich pomieszczeń), kuchnię czy też garaż na trzy samochody, a przecież wszystkie te miejsca można wypełnić dźwiękiem. Jest także spora grupa klientów, którzy interesują się rozmaitymi urządzeniami designerskimi i z wielką chęcią kupią kolejną ładną rzecz, a to, że potrafi ona jeszcze odtwarzać muzykę, będzie jej dodatkową zaletą.

Choć jednostka centralna MXA70 nie jest dużym urządzeniem, to nie można jej nazwać mikrusem ? w obudowie znajduje się końcówka mocy, przetwornik cyfrowo-analogowy, przedwzmacniacz oraz wysokiej jakości wzmacniacz słuchawkowy wykorzystujący autoformery McIntosha, dzięki czemu układ bez problemu wysteruje rozmaite nauszniki, przełączając się na jeden z trzech zakresów impedancji. Właściciele słuchawek mogą również skorzystać z systemu HXD (Headphone Crossfeed Director), który według zapewnień producenta potrafi zapewnić nagraniom wysokiej jakości brzmienie zbliżone charakterem do tego, co oferują kolumny głośnikowe. Wypada jeszcze dodać, że w zestawie znajduje się para bardzo eleganckich acz niewielkich kolumn.

Sekcja wzmacniacza to zaprojektowana z pewną dozą konserwatyzmu konstrukcja pracująca w klasie AB i wykorzystująca tranzystory wyjściowe ThermalTrak, które zdaniem inżynierów marki McIntosh niezwykle precyzyjnie regulują prąd polaryzacji, co pozwoliło uzyskać wyjątkowo niski poziom zniekształceń skrośnych. Końcówka dysponuje nominalnie mocą 50W przy 8?, a producent zastrzega, że urządzenia nie należy łączyć z kolumnami o impedancji 4?. W sekcji przetwornika cyfrowo-analogowego zastosowano popularny układ Burr-Brown PCM1795, a sygnał cyfrowy można dostarczać do urządzenia, korzystając z gniazd RCA, optycznego, AES/EBU oraz USB. Paletę złączy uzupełniają dwie pary wejść analogowych ? RCA oraz XLR.

Dostarczane w zestawie kolumny zostały wykonane w Stanach Zjednoczonych i trzeba powiedzieć, że prezentują się bardzo elegancko. Kopułka wykorzystanego tu tweetera o średnicy 20 milimetrów otoczona została specjalną tkaniną tłumiącą, co pozwoliło uzyskać wysoką skuteczność oraz poszerzone pasmo przenoszenia pozbawione rezonansów. Sygnały o częstotliwościach niższych niż 2kHz przetwarza głośnik średnio-niskotonowy z gumowym zawieszeniem oraz wykonaną ze wzmocnionego papieru stożkową membraną o średnicy 100 milimetrów i zakrzywionych ściankach. Kolumny wyposażono w stosunkowo skomplikowaną, składającą się z 14 elementów zwrotnicę, która zawiera także niezwykle praktyczny, zautomatyzowany bezpiecznik. Producent twierdzi, że zastosowanie w zwrotnicy (zarówno w sekcji wysoko-, jak i średnio-niskotonowej) filtrów drugiego stopnia ma poprawiać przetwarzanie mocnych sygnałów oraz pozytywnie wpływać na rozpraszanie dźwięku w płaszczyźnie pionowej.

Jednostka centralna MXA70 prezentuje się niezwykle estetycznie, a jakość jej wykonania jest po prostu znakomita. Naprawdę nie można się do niczego przyczepić ? ani do wykończonej na wysoki połysk dolnej części urządzenia, ani do czarnych, matowych obudów transformatorów. Terminale głośnikowe są odpowiednio masywne, a producent dołączył do zestawu dwa komplety całkiem porządnych przewodów głośnikowych zakończonych widełkami. Niebieski wyświetlacz fluorescencyjny na ściance czołowej doskonale pasuje barwą do wskaźników wychyłowych, a gałki służące do obsługi urządzenia przypominają rozwiązania znane z ?pełnowymiarowych? produktów firmy, nawet jeżeli regulacja głośności odbywa się tu dosyć dużymi skokami.

Jakość dźwięku

Gdy zacząłem odsłuch od wykorzystania wejścia analogowego, szybko stwierdziłem, że brzmienie MXA70 zapewnia słuchaczowi mnóstwo frajdy. To czysty, szybki i bezpośredni dźwięk, który cechuje się równocześnie sporą dozą wyrafinowania i faktycznie przypomina to, co prezentują typowe wzmacniacze McIntosha. Nie ma mowy o zmiękczaniu czy też nienaturalnym łagodzeniu brzmienia i nie sposób się doszukać sztucznie dodanego ciepła, pojawia się za to gładkość oraz wytworność, jakich mało kto spodziewałby się po miniaturowym systemie. Zestaw McIntosha otrzymujący sygnał za pośrednictwem analogowych wejść RCA bardzo wiarygodnie odmalował chociażby obecną w utworze ?Give In? zespołu 4Hero atmosferę przepełnioną niepokojem.

Kolumny wchodzące w skład systemu zostały zaprojektowane z myślą o tym, że będą stały na biurku lub na półce, tak więc dobrym pomysłem jest ulokowanie ich dosyć blisko tylnej ściany i delikatne dogięcie osi do wewnątrz. Takie ustawienie sprawia, że zaczynają one całkiem przyjemnie ?hałasować?, choć z pewnością nie można im zarzucić tego, że grają zbyt mocnym i schodzącym imponująco nisko basem. Do głosu dochodzą po prostu prawa fizyki ? te kolumny są niewielkie i najzwyczajniej w świecie nie dają sobie rady z najniższymi dźwiękami. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to miniaturowy system audio, można potraktować ten fakt jako zaletę, ponieważ odtwarzana muzyka nie będzie wzbudzać rezonansów pomieszczenia.

Gdy jednostka centralna MXA70 zostanie zasilona sygnałem z dobrego transportu CD przesłanym przez cyfrowe złącze RCA, brzmienie staje się jeszcze bardziej zwarte i przestrzenne. System McIntosha prezentuje całkiem szeroki obraz sceny stereofonicznej, a muzyka dostarczona w cyfrowej postaci zyskuje nagle na sile wyrazu, nawet jeżeli odbywa się to kosztem odrobiny ciepła w dźwięku. Recenzowany tu sprzęt naprawdę potrafi zagrać ze sporą dawką energii w brzmieniu, a ta cecha staje się jeszcze wyraźniej dostrzegalna, gdy użytkownik zrezygnuje z korzystania z wejść analogowych. Należący już do klasyki album ?Breakfast in America? zespołu Supertramp w wersji oferowanej na płytach kompaktowych potrafi bezpardonowo zaatakować słuch odbiorcy, jednak opisywany tu zestaw sprawił, że ten materiał zabrzmiał łagodnie i przyjemnie, bez cienia piskliwości czy też jaskrawości. Był to jasny dźwięk pełen energii, ale ani przez moment nie było w nim słychać twardości wywołującej u odbiorcy zmęczenie. System McIntosha świetnie uchwycił cierpkość tej muzyki, wiernie odwzorowując dynamikę i dobrze radząc sobie z warstwą rytmiczną.

Przesłany za pośrednictwem złącza USB utwór ?All I Need? zespołu Air zabrzmiał słodko i nie brakowało w nim przestrzeni ? dźwięk prezentowany przez MXA70 ani przez moment nie był nudny, nie można mu też było zarzucić nadmiernej twardości. Bardzo wyraźnie zaznaczona w tym nagraniu partia gitary basowej została ukazana w przekonujący sposób, zapewniając muzyce mnóstwo wigoru i pełnię brzmienia; bardzo precyzyjnie można też było określić momenty, w których ten instrument dołączał do miksu bądź też z niego znikał. System McIntosha zaprezentował tę piosenkę z zapałem, który świetnie wpłynął na groove łączący poszczególne partie, podczas gdy obecne w średnicy wokale odmalowane zostały z dużą dozą wrażliwości i wyrafinowania. Jak się okazuje, MXA70 ładnie rozciąga scenę stereofoniczną na szerokość, choć niektóre źródła dźwięku nie są lokowane w tej przestrzeni tak głęboko, jak należałoby tego oczekiwać. Ogólnie rzecz ujmując, opisywany tu sprzęt bardzo dobrze spisuje się w połączeniu z komputerem jako źródłem plików z muzyką.

Największym problemem MXA70 są kolumny: są dobre, ale z całą pewnością nie tak wyjątkowe, jak jednostka centralna tego systemu audio, i to właśnie dlatego producent poświęcił szczególnie dużo uwagi wyjściu słuchawkowemu. Drugim powodem uzasadniającym takie postępowanie może być fakt, iż osoby dysponujące ograniczoną przestrzenią do życia często muszą podczas obcowania z muzyką polegać właśnie na słuchawkach. Sekcja słuchawkowa testowanego sprzętu zapewnia satysfakcjonujące brzmienie oraz pozwala zyskać bardzo dobry wgląd w odtwarzany właśnie materiał. To, czego nie zagwarantuje niestety właścicielowi recenzowany produkt, to klarowność, moc, precyzja i kontrola, na poziomie pełnowymiarowych systemów audio w zbliżonej cenie ? trzeba jednak przyznać, że McIntosh zręcznie to maskuje i jest wdzięcznym towarzyszem podczas słuchania muzyki.

Podsumowanie

McIntosh MXA70 to cudowny system audio, którego bardzo trudno nie obdarzyć sympatią. Jakiekolwiek obawy związane z tym, że producent próbuje tu wykorzystać swoją renomę i zarobić w łatwy sposób spore pieniądze są całkowicie bezzasadne ? testowany zestaw to solidny i stworzony z dużą pieczołowitością produkt, mogący się pochwalić ogromną dozą hi-endowego uroku. Z drugiej strony nie wydaje mi się, aby miał zastąpić główne systemy audio używane przez zdeklarowanych audiofilów. Produkt McIntosha to dobry, miniaturowy zestaw, ale jeśli chodzi o brzmienie, nie zapewnia on niczego nadzwyczajnego. Tak naprawdę główny problem związany z tym sprzętem polega na tym, że na rynku jest już kilka bardzo dobrych i tańszych od MXA70 urządzeń typu ?all-in-one?, które pod względem oferowanego dźwięku dorównują McIntoshowi. Jeżeli jednak ktoś jest miłośnikiem tej marki i podoba mu się stylistyka opisywanego tu systemu, to powinien poważnie zastanowić się nad kupnem tego niewielkiego diamentu, ale nie może oczekiwać od MXA70 cudów w kwestii brzmienia. Nabywca tego zestawu płaci między innymi za przywilej posiadania prawdziwego produktu McIntosha, a z pewnością jest to coś, co usatysfakcjonuje wielu klientów.

Werdykt: McIntosh MXA70

★★★★ Pełen uroku i charakteru system zintegrowany, wyprodukowany przez legendarną firmę. Adresowany głównie do miłośników tej marki