M2Tech Young DSD

M2Tech Young DSD

Branża audio nie różni się aż tak bardzo od innych - rynek wymusza na producentach zmiany. Jednym z wymogów względem DAC-ów jest obecnie odtwarzanie plików DSD. Nowy Young M2Techa to potrafi

  • Data: 2014-11-05

Przetwornik cyfrowo-analogowy Young włoskiej firmy M2Tech, który pojawił się na rynku circa 3 lata temu, był dla wielu osób referencją w zakresie cenowym do 5 tys. złotych, a i z wieloma droższymi konkurentami śmiało stawał w szranki. Sama firma wdarła się przebojem na rynek, oferując jako jedna z pierwszych (choć nie pierwsza) świetne DAC-i USB i to już w czasach, gdy większość konkurencyjnych firm jeszcze raczkowała w tym zakresie. Włoscy inżynierowie stworzyli własne, na tyle dobre rozwiązanie, że jego prostą wersję sprzedawali w postaci OEM-owej płytki wielu innym producentom (nawet bardzo znanym), którzy nie potrafili sami zrobić lepszego wejścia USB dla swoich urządzeń. Była to jednakże dość prosta wersja, a bardziej zaawansowane rozwiązania M2Tech pozostawiał dla swoich urządzeń. Nic więc dziwnego, że te ? w tym DAC Young, również dzięki rozsądnym cenom oraz możliwościom rozbudowy systemu choćby o bateryjny, zewnętrzny zasilacz ? zdobyły uznanie miłośników PC Audio. Wyposażone w asynchroniczne wejście USB, możliwość odtwarzania także i gęstych, PCM-owych plików, zostawiały większość konkurentów w tyle. Tyle że rynek szybko się zmienia. Po rewolucji plikowej, czyli wprowadzeniu bezstratnych plików audio jako jednego z podstawowych nośników muzyki, a następnie wprowadzeniu odtwarzania PCM-owych plików wysokiej rozdzielczości nawet do przenośnych odtwarzaczy, przyszedł czas na pliki DSD. Tak jak kilka lat temu poddawano w wątpliwość zasadność wprowadzania urządzeń zdolnych do odtwarzania plików wysokiej rozdzielczości z racji ich nikłej podaży, tak obecnie tę samą argumentację stosuje się w przypadku urządzeń odtwarzających pliki w formacie DSD. Mimo tego przetworniki cyfrowo-analogowe, które nie odtwarzają DSD, już na starcie mają mniejsze szanse u potencjalnych nabywców, którzy lubią nowości, a po drugie wolą się zabezpieczyć na przyszłość ? kto wie, może DSD stanie się za kilka lat standardem? Producenci muszą więc dostosowywać się do wymogów rynku/oczekiwań klientów. Nie inaczej jest w przypadku M2Techa. Chyba najpopularniejszy ich DAC, Young, doczekał się nowego wcielenia, które oferuje właściwie wszystko, czego wymaga współczesny odbiorca. Nazwa zmieniła się na Young DSD, co mogłoby sugerować, że jedyna nowość to dodanie obsługi tego formatu. Nie jest to jednakże prawda, a przynajmniej nie cała.

Budowa i możliwości

Young DSD potrafi odtworzyć sygnał PCM w rozdzielczości do 32 bitów i 384kHz (po USB, a 24 bity i 192kHz na pozostałych wejściach poza Toslinkiem, który przyjmuje sygnał do 24/96). Wyposażony jest w ten sam zestaw izolowanych wejść cyfrowych: AES/EBU, koaksjal, BNC, Toslink i USB, jak jego poprzednik. Standardowo zasilany jest z podobnego (a może takiego samego?) zasilacza wtyczkowego, acz producent oferuje również bardziej zaawansowany zasilacz zewnętrzny. Nowością, sugerowaną już w nazwie, jest odtwarzanie plików DSD 64 i 128. Zmieniła się także obudowa, a właściwie front ? zamiast charakterystycznej, wypukłej siatki, za którą schowano wyświetlacz, nowy Young ma płaski front z ?normalnym?, niebieskim, LED-owym wyświetlaczem. Ten nowy, zewnętrzny design zastosowano także we wzmacniaczu słuchawkowym Marley oraz nowym zewnętrznym zasilaczu o nazwie Van der Graaf. Nowa wersja DAC-a jest urządzeniem w pełni zbalansowanym ? nie posiada nawet niezbalansowanych wyjść analogowych (producent dostarcza solidne przejściówki z XLR na RCA dla tych, którzy nie mają wejść XLR w swoich przedwzmacniaczach czy wzmacniaczach). Na froncie pojawiło się także niewielkie pokrętło. Służy ono do regulacji głośności ? co sugeruje już, że Young DSD może być także cyfrowym przedwzmacniaczem ? ale pełni także funkcję manipulatora, dzięki któremu można się poruszać po menu urządzenia, zmieniając choćby aktywne wejście. Regulacja głośności odbywa się poprzez sterowaną cyfrowo drabinkę rezystorową. W zależności od potrzeb użytkownik może wybrać odpowiedni, predefiniowany poziom sygnału wyjściowego. Gdy Young DSD używany jest jako przetwornik i podłączony do przedwzmacniacza lub integry, sugerowany jest poziom wyjściowy 5,4 Vrms (2,7 jeśli używamy wyjścia jako niezbalansowanego). Gdy natomiast ma bezpośrednio sterować końcówką mocy, można podwoić poziom sygnału wyjściowego, co powinno wystarczyć do wysterowania większości wzmacniaczy. Użytkownicy pecetów z systemem Windows, chcący korzystać z wejścia USB, muszą pobrać ze strony producenta stosowny sterownik i zainstalować go na swojej maszynie ? u mnie instalacja przebiegła bez problemów na Windows 8.1, podobnie jak i aktualizacja firmware'u samego DAC-a, którą także przeprowadziłem, korzystając z faktu, iż akurat pojawiła się na stronie producenta. Przetwornik wyposażono w pilota zdalnego sterowania, który oprócz standardowych funkcji pozwala również regulować jasność wyświetlacza, obniżyć poziom głośności o 20dB (przycisk mute) oraz odwrócić, w razie potrzeby, fazę jednym przyciśnięciem stosownego guzika. Co więcej, pilot pozwala w pewnym, podstawowym zakresie na obsługę odtwarzania plików z komputera ? przyciski obsługują funkcje: start, stop, do przodu, do tyłu. Pilot jest co prawda plastikowy, ale porządnie wykonany i dobrze leży w dłoni.

W przetworniku pracuje kość DAC PCM1795, acz M2Tech postanowił ominąć zaimplementowane w niej filtry i stworzyć własne, zaimplementowane w układzie FPGA Xilinx Spartan. Trzeba też zauważyć, że M2Tech oferuje jedną z najbardziej rozbudowanych instrukcji obsługi, jakie zdarzyło mi się widzieć, wraz z obszerną instrukcją instalacji sterowników czy konfiguracji komputera do grania z Youngiem DSD po kablu USB włącznie. Nie jest aż tak dobrze, żeby instrukcja była dostępna w języku polskim, ale oprócz włoskiego znajdziemy też angielski, a to powinno większości osób wystarczyć.

Jakość brzmienia

Nie znając wcześniejszej wersji Younga, niespecjalnie wiedziałem, czego się po tym urządzeniu spodziewać. Gdybym jednak znał, to oczekiwałbym podobnego w charakterze, acz lepszego jakościowo dźwięku ? na tym powinien polegać upgrade modelu o tej samej nazwie. Od pewnego czasu przy odsłuchu przetworników cyfrowo-analogowych przyjąłem metodę najpierw słuchania, a później czytania o budowie. Dlaczego? Dlatego, że dzięki temu nie nastawiam się na pewien rodzaj dźwięku determinowany w pewnym stopniu choćby samą kością DAC-a zastosowaną w danym urządzeniu. Tak samo zrobiłem w tym przypadku, acz gdzieś tam w podświadomości tkwiło przekonanie, że będzie to zapewne, podobnie jak duży odsetek produkowanych obecnie przetworników, produkt ?audiofilski?. Tak nazywam takie urządzenia, w których brzmieniu największe znaczenie ma transparentność, detaliczność i niekoniecznie do końca naturalna neutralność. Dostajemy więc znakomity pod wieloma względami dźwięk, którego, o ile nie jest się miłośnikiem rozbierania nagrań na czynniki pierwsze, trudno jest na dłuższą metę słuchać, bo muzyki w tym świetnym dźwięku jest niewiele. Po odsłuchu pierwszej płyty wiedziałem, że Young DSD (na szczęście!) nie należy do tak pojętej kategorii ?audiofilskich? DAC-ów. To bardzo muzykalne urządzenie, które potrafi pokazać esencję muzyki w spójny, płynny sposób. Muzykalność nie ma tu nic wspólnego ze spowolnieniem czy zaokrągleniem przekazu. Rzecz w układaniu się wszystkich elementów w muzykę, w ekspresji, w płynności i gładkości, które są przecież nieodłącznymi elementami żywej muzyki. Dźwięk ma odpowiednie wypełnienie, nie brakuje rozdzielczości, a i detaliczność stoi na wysokim poziomie. To otwarte, dynamiczne, równe w całym paśmie granie, które zachęca do wyciągania kolejnych ulubionych płyt, by przekonać się, jak zabrzmią w przypadku Younga DSD. Co ważne, charakter brzmienia jest podobny niezależnie od tego, czy gramy pliki PCM, czy DSD. Rzecz w otwartym, płynnym i wciągającym graniu, które uzyskuje się już z plików w rozdzielczości CD (czyli 16/44), ale podobnymi cechami charakteryzuje się też brzmienie PCM-owych plików 24/192 czy DSD. Oczywiście pliki gęste i DSD brzmią jeszcze lepiej niż te w podstawowej rozdzielczości. 24-bitowe pliki PCM-owe (długość słowa ma moim zdaniem zdecydowanie większe znaczenie niż częstotliwość próbkowania, więc już nawet pliki 24/48 brzmią podobnie do 24/192, mając dużą przewagę jakościową nad 16/44) to bardziej precyzyjne i pełniejsze pod każdym względem granie niż 16/44. Precyzja dotyczy zarówno budowania przestrzeni, trójwymiarowych obrazów źródeł pozornych, jak i bardziej wyrazistej prezentacji nawet małych detali. Pliki DSD w wydaniu Younga wydają się brzmieć bardziej analogowo ? jeszcze większa gładkość, spójność i płynność przypominające granie z czarnej płyty (choć ta ostatnia, dla mnie, nadal brzmi lepiej). Nie będę tu dyskutował nad wyższością jednego z tych formatów nad drugim bo po pierwsze dostępność plików DSD jest ciągle znikoma, więc tak naprawdę to ciągle nie jest pełnoprawny format, który można by wybrać jako preferowany. Po drugie wybór między gęstymi PCM-ami a DSD jest raczej kwestią indywidualnych preferencji, a nie faktyczną przewagą jednego formatu nad drugim. Co jest istotne, to fakt, że Young DSD odtwarza oba te formaty (bez najmniejszych problemów ? słowem sterowniki dla systemu Windows działają bez zarzutu) i że oba brzmią znakomicie. Słuchając tego M2Techa, nie zastanawiałem się nad jakością poszczególnych elementów prezentacji, nie myślałem o tym, czy bas jest odpowiednio niski, czy średnica odpowiednio gładka etc. etc. To urządzenie robi dokładnie to, czego ja oczekuję od każdego elementu toru audio ? odtwarza muzykę, a nie dźwięk. Robi to oczywiście na pewnym, zaskakująco wysokim, poziomie. Nie jest to granie z najwyższej możliwej półki, ale ociera się o granice tego, co nazywamy zwykle high-endem. Da się pokazać więcej detali, zagrać z większą przejrzystością, niżej zejść z basem, jeszcze lepiej oddać blask wysokich tonów ? to wszystko prawda. Gdy jednak zaczyna się słuchać Younga DSD, człowiek zapomina o tym, że kilkukrotnie droższe urządzenia potrafią pokazać pewne elementy lepiej, bo to, co oferuje włoski przetwornik, to pewna spójna całość, pewien sposób prezentacji, któremu trudno się oprzeć. Przynajmniej jeśli jest się miłośnikiem muzyki, bo faktycznie do rozkładania dźwięku na czynniki pierwsze należałoby wybrać inny przetwornik. To stosunkowo niedrogie urządzenie oferuje brzmienie, które kilka lat temu było zarezerwowane dla odtwarzaczy z poziomu cenowego 2?3-krotnie wyższego, nie będąc bynajmniej znacząco droższym niż jego poprzednia wersja. Daje ogromną przyjemność ze słuchania muzyki, działa bezproblemowo, jest porządnie wykonane i kosztuje (stosunkowo) niewiele. Nie mam wątpliwości, że i nowa wersja Younga zdobędzie ogromną popularność wśród użytkowników i będzie jednym z liderów rynku DAC-ów na swojej półce cenowej. Moim zdaniem niejedna osoba planująca wydać nawet sporo więcej na tego typu urządzenie po odsłuchu ulegnie czarowi tego przetwornika. A trzeba jeszcze pamiętać, że do sprzedaży trafił nowy, pasujący wzorniczo, zewnętrzny zasilacz, który umożliwia Youngowi DSD grać jeszcze lepiej. Wszystko wskazuje na to, że M2Tech stworzył kolejnego killera!

Podsumowanie

M2Tech to marka, która jest wręcz synonimem ?okazji? dla wielu audiofilów. Każde jej urządzenie, z którym miałem do czynienia, grało zdecydowanie lepiej, niż to sugerowała jego cena. Nie inaczej jest w przypadku Younga DSD. To małe, zgrabne, ładne urządzenie, porządnie wykonane, o funkcjonalności, która powinna zadowolić każdego. Dodajmy do tego dynamiczne, otwarte granie, w którym połączono wysoką rozdzielczość i detaliczność z nasyceniem, gładkością i naturalnością barwy. Nie miałem okazji słuchać wcześniejszej wersji, więc trudno mi je bezpośrednio porównać, ale jakoś nie mam wątpliwości, że M2Tech nie wypuściłby nowszej wersji, gdyby oferowała ona tylko poszerzoną funkcjonalność. Young DSD staje się moim faworytem w cenie ok. 5 tys. zł, a podejrzewam, że i za 7?8 tys. trudno byłoby kupić inne urządzenie, które miałoby tyle do zaoferowania pod względem brzmienia i tego, co potrafi zrobić.

Werdykt: M2Tech Young DSD

★★★★★ Muzykalny maluch, który zadziwia klasą brzmienia