VOCO V-Zone+

VOCO V-Zone+

Wyszukiwanie muzyki w wielogigabajtowej bibliotece multimediów jeszcze nigdy nie było tak łatwe - VOCO V-Zone+ to odtwarzacz strumieniowy z "interfejsem głosowym"

  • Data: 2014-11-05

Marka VOCO, która niedawno zadebiutowała na polskim rynku, należy do amerykańskiego producenta elektroniki użytkowej Navvo Group. Kieruje nią Wade Fenn, niegdyś dyrektor zarządzający firmy Best Buy (największy detaliczny sprzedawca elektroniki na świecie). To on wpadł na pomysł, by wykorzystać głos jako integralną część zarządzania biblioteką multimediów, co stało się podstawą do opracowania specjalnego oprogramowania. Pierwotnie stworzono je na komputery, ale popularność smartfonów sprawiła, że wersję stacjonarną zastąpiono mobilną ? początkowo na Androida, a następnie na iOS-a. Z czasem powstała cała rodzina urządzeń tworząca system VOCO, której wspólnym mianownikiem jest aplikacja VOCO Controller. Są to: V-Spot ? głośnik z odtwarzaczem audio-wideo z YouTube, V-Pack ? odtwarzacz audio-wideo z YouTube dedykowany do instalacji multiroom, V-Zone ? odtwarzacz audio oraz V-Zone+ ? odtwarzacz audio-wideo z YouTube, przedmiot niniejszej recenzji.

Budowa

VOCO V-Zone+ to urządzenie kompaktowe, które zarówno wyglądem, jak i gabarytami przypomina klasyczny router. Wykonano je w całości z tworzywa sztucznego ? przód, góra i boki to ładnie połyskujący czarny plastik, który co prawda łatwo łapie odciski palców, ale przynajmniej nie ma problemu z ich usunięciem. Front jest minimalistyczny: umieszczono tam gniazda 3,5mm (mały jack) oraz USB. O stanie urządzenia/połączenia z siecią informują diody LED (czerwona, pomarańczowa, zielona i niebieska). Z tyłu umieszczono pozostałe złącza: zasilania (zewnętrzny zasilacz 12V), 3,5mm AV i YPbPr (w komplecie znajdują się odpowiednie przejściówki), HDMI, cyfrowe wejście optyczne oraz gniazdo LAN i anteny Wi-Fi.

Informacje podane przez producenta na temat zastosowanych układów są zdawkowe. Wiadomo, że wyjście audio odtwarzacza jest obsługiwane przez DAC AKM AK4420 ? układ 24/192 ze zintegrowanym buforem. Jeśli się nie mylę, jest to dokładnie taka sama kość, jak w odtwarzaczu Logitech Squeezebox Touch. Powinowactwo ze Squeezeboxem jest przynajmniej jeszcze jedno. Otóż do prawidłowej współpracy VOCO V-Zone+ czy to z dyskami sieciowymi, czy z komputerami potrzebna jest aplikacja (tzw. media server) LST ? można ją pobrać ze strony supportu VOCO.

Aplikacja

O wyjątkowości VOCO świadczy aplikacja do zarządzania bazą multimediów, wyposażona w unikalną funkcję wyszukiwania głosem. Wystarczy nacisnąć ikonkę mikrofonu i (cały czas trzymając na niej palec) powiedzieć, jakiego utworu/albumu/wykonawcy się szuka. Wcześniej, przynajmniej w przypadku urządzenia z iOS-em (podczas testu korzystałem z iPada), należy zezwolić aplikacji na dostęp do mikrofonu. Warto pamiętać o tym, by mówić normalnie, ale jednak wyraźnie i nie trzymać urządzenia (tabletu czy smartfonu) zbyt blisko ust. Muszę przyznać, że działa to całkiem dobrze, aczkolwiek przy niestarannej wymowie polskie tytuły są czasami przekręcane (np. ?Kot i pelikan? Artura Rojka został zinterpretowany jako ?Koczki pelikan? czy też ?Kotki pelikan?). Warto przy okazji zauważyć, że można w ten sposób przeszukać nie tylko posiadaną bibliotekę multimediów (zawartość komputera, NAS-a czy dysku albo pamięci USB), ale także obsługiwane przez system/aplikację serwisy: TuneIn Radio, PlayFrom, Spotify, Pandorę, YouTube i Murfie. Niemal każdy utwór mamy więc na zawołanie, bo naprawdę trzeba mieć pecha, by nie trafić na wynik np. w serwisie YouTube. Przykładowo wspomniany już ?Kot i pelikan? (po prawidłowym, czyli wyraźnym wypowiedzeniu) miał na YouTube 10 trafnych wyników, choć pojawiły się też inne, niektóre całkiem zabawne (zachęcam do sprawdzenia).

Obraz

Nie trzeba się chyba specjalnie zastanawiać nad tym, dlaczego VOCO tak mocno stawia na obsługę serwisu YouTube ? jest to przecież idealne miejsce do szukania muzyki i teledysków czy całych koncertów (o pozostałych klipach przeróżnej proweniencji nie wspominając). VOCO V-Zone+ pozwala na bezprzewodowy streaming i oglądanie ich na ekranie telewizora w jakości HD. Koncert na np. 46-calowym ekranie telewizora to kompletnie inne doświadczenie niż odbieranie go na ekranie smartfonu czy tabletu ? to oczywiście straszny truizm, ale warto przekonać się o tym samemu. Aplikacja (po zalogowaniu się na swoje konto YouTube i wyrażeniu zgody na dostęp do zgromadzonych tam treści) pozwala przeglądać m.in. playlisty, ulubione filmy, historię czy uprzednio ?zalajkowane? klipy. Jakość odbieranego obrazu jest oczywiście zdeterminowana jakością natywną, aczkolwiek w ustawieniach aplikacji warto wybrać High Quality Streaming (zakładka Select YouTube quality).

Przyznaję, że obraz jako taki nie jest ?moją dziedziną? ? zwykle koncentruję się na brzmieniu, stronę wizualną traktując jako fajny dodatek. Mogę jednak uczciwie napisać, że to, co zobaczyłem na ekranie telewizora, było, przynajmniej dla mnie, w pełni satysfakcjonujące. Nie skupiałem się zresztą na niuansach samego obrazu (ostrości, różnicowaniu kolorów itp.), a na tzw. wrażeniach ogólnych. Wybrałem klasyczny ?surowy powiew mocy? ? występ Jasona Newsteda w Rock Hard Live oraz nastawiony na wrażenia wizualne koncert Nine Inch Nails ze Staples Center. Znałem je już wcześniej z ekranu iPada, ale dopiero wyświetlone na telewizorze zrobiły na mnie duże wrażenie. Co ważne, bezprzewodowy streaming był pozbawiony lagów oraz ?rwania? obrazu, wszystko odbywało się płynnie i stabilnie.

Dźwięk

Pod względem brzmienia VOCO V-Zone+ prezentuje się zaskakująco dobrze. Jak na tak niewielkie i przystępne cenowo urządzenie, oferuje namacalny, plastyczny dźwięk, górując tym samym nad tanimi, zazwyczaj ?sucho? grającymi odtwarzaczami CD. Nie chodzi tylko o to, że brak tu jaskrawości czy krzykliwości wysokich tonów, że nie pojawia się zduszenie czy wręcz zamknięcie dźwięku typowe dla urządzeń budżetowych ? ogólne wrażenie jest takie, że to niewielkie pudełeczko nie spłyca przekazu, nie czyni go zbyt ?pospolitym?. Oferuje za to pewien poziom wyrafinowania, dzięki czemu jesteśmy w stanie głębiej zaangażować w odsłuch. Nie jest to oczywiście poziom referencyjny, ale projekcja szczegółów czy bogactwo barw harmonicznych zaskakują na plus. Tak pokaźny zapas dynamiki, zwłaszcza w skali mikro, też nie jest oczywisty na tym poziomie cenowym, podobnie zresztą jak pewne wygładzenie i pozbawienie przekazu nieprzyjemnej szorstkości. Bas jest ciepły, ale na szczęście nie ma nic wspólnego z rozwlekłością czy nadmierną miękkością, które tylko pogorszyłyby jego definicję. Bliska neutralności, także wyrazista, acz nieprzesadnie wyeksponowana jest średnica. Jej delikatne ocieplenie zwiększa przyjemność odsłuchu, zwłaszcza damskich wokali. Wysokie tony są z kolei relaksujące, a zarazem całkiem dosadne. Co ważne, dobrej przejrzystości najwyższej części pasma nie okupiono niepożądanymi efektami ubocznymi (wspomniany wcześniej brak jaskrawości). Pod względem stereofonii i przestrzennej prezentacji dźwięku VOCO V-Zone+ także prezentuje wysoki poziom. Lokalizacja pozornych źródeł dźwięku jest ? mówiąc krótko ? prawidłowa. Najbliższy plan nie jest podawany ?na twarz?, a te dalsze całkiem przekonująco tworzą złudzenie akustyki pomieszczenia, w którym dokonano rejestracji.

Podsumowanie

Dla niektórych najważniejsza będzie tu unikalna funkcja głosowego wyszukiwania ulubionej muzyki. Jeszcze inni docenią fakt, iż VOCO V-Zone+ łączy w sobie odtwarzacz YouTube z klasycznym strumieniowym odtwarzaczem plików hi-res (także bezprzewodowym). Dla mnie istotne jest jednak to, co w obliczu wszystkich tych nowinek schodzi jak gdyby na dalszy plan: brzmienie, łączące w sobie przyjemną dla ucha muzykalność z czystością i dobrą analitycznością.

Werdykt: VOCO V-Zone+

★★★★★ Urządzenie, które zaskakuje zarówno unikalną funkcją wyszukiwania głosem, jak i dojrzałym, przyjemnym dla ucha brzmieniem