Calyx Coffee

Calyx Coffee

W czasach gdy ceny topowych produktów audio ocierają się o granice absurdu, koreańska firma Calyx pokazuje, że za relatywnie niewielkie pieniądze możemy stać się posiadaczem bardzo dobrego urządzenia

  • Data: 2013-03-15

Z marką Calyx pierwszy raz zetknąłem się ponad rok temu, kiedy do testu trafił przetwornik cyfrowo-analogowy 24/192 DAC. Wówczas był to flagowiec tego producenta, który zaskakiwał wyglądem, niewielkimi gabarytami i brzmieniem. To niewielkie urządzenie kształtem i klasą wykonania budziło skojarzenia z komputerem Mac mini firmy Apple. Wyposażenie było co prawda dość skromne, jako że do dyspozycji oddano tylko dwa wejścia cyfrowe ? USB i koaksjalne, ale za to, jak się okazało, brzmieniowo przetwornik wypadł znakomicie. Swoją drogą w praktyce niewielu audiofilów wykorzystuje więcej wejść niż te dwa podstawowe, a nawet jeśli, to do ?upgrade?owania? dźwięku telewizora czy tunera TV, ale przecież do tego wystarczy zdecydowanie tańszy przetwornik, który też spełni swoją funkcję. To co było wówczas dla mnie ogromną niespodzianką, to fakt, że dźwięk był wyraźnie lepszy z wejścia USB, z komputerem jako źródłem sygnału, niż z przyzwoitego transportu CD podłączonego do wejścia koaksjalnego. Było to pierwsze znane mi urządzenie, które potrafiło zagrać lepiej po USB niż po koaksjalu. Oczywiście w przypadku Calyxa nie wynikało to z tego, że twórcy coś ?zepsuli? w wejściu koaksjalnym, tylko z tego, że w zakresie wejścia USB udało im się tak dużo osiągnąć. Minął ponad rok, w czasie którego słuchałem wielu DAC-ów USB, z których niejeden był zdecydowanie droższy niż mały Calyx, ale tylko kilka z nich mogło konkurować z Calyxem klasą brzmienia (po USB), a lepsze były może tylko ze dwa albo trzy. Na dodatek wśród tych lepszych znalazł się Calyx Femto ? nowy flagowiec tej marki, kosztujący circa cztery razy więcej, zdecydowanie lepiej wyposażony (8 wejść cyfrowych), w którym zastosowano bardziej zaawansowane rozwiązania (w tym zegary, dzięki którym jitter tego urządzenia mierzy się w femtosekundach). W kategoriach bezwzględnych to jeden z najlepszych przetworników cyfrowo-analogowych jakie słyszałem i, co ważne, wejście koaksjalne, z transportem CD wysokiej klasy, jest równie znakomite, jak genialne USB. Gdyby ktoś chciał mnie zmusić do wskazania lepszego z tych dwóch wejść, wybrałbym USB, ale różnice są minimalne, a trzeba jeszcze uwzględnić fakt, że dźwięk po koaksjalu będzie tak dobry pod warunkiem, że użyjemy transportu CD wysokiej klasy, czyli kosztującego kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy. Mój pecet dedykowany do audio kosztował circa 3 tysiące i sprawdzał się w roli transportu równie dobrze. Druga różnica to ograniczenie formatu CD do rozdzielczości 16 bitów/44,1kHz, gdy po USB można odtwarzać pliki o rozdzielczości nawet 24 bitów/192kHz. O wygodzie użytkowania już nawet nie wspominam.

Po dwóch tak dobrych doświadczeniach z produktami Calyxa z górnej półki nie mogłem, choćby z wrodzonej ciekawości, odmówić przetestowania ?malucha? z drugiego (dolnego) końca oferty tej marki ? DAC-a USB/wzmacniacza słuchawkowego Coffee (coffee = mała, czarna kawusia). Nie wiem jak Państwo, ale ja, gdy wyjeżdżam z domu na więcej niż kilka dni, zaczynam tęsknić za dźwiękiem przyzwoitej klasy, którego iPod czy wyjście słuchawkowe laptopa mi nie dają. Wożenie z sobą sporego wzmacniacza słuchawkowego, DAC-a, okablowania etc. jest dość kłopotliwe, a czasem po prostu niemożliwe. Dla tego typu potrzeb Coffee wydaje się więc idealnym rozwiązaniem. To niewielkie urządzenie wielkości smartfona (no, może trochę grubsze), do którego doprowadzamy sygnał kablem USB bezpośrednio z komputera i które ?wypluwa? sygnał z drugiej strony na dwa możliwe sposoby ? parą analogowych gniazd RCA (może więc służyć za klasycznego DAC-a w normalnym systemie lub sterować aktywnymi monitorami), tudzież poprzez gniazdo słuchawkowe (mały jack). Co istotne w przypadku zastosowań mobilnych, urządzenie nie potrzebuje dodatkowego zasilania. Coffee nie wymaga także instalowania sterowników ani w przypadku Maków, ani PC-tów i akceptuje sygnał o rozdzielczości do 24 bitów/96 kHz. To właśnie ta ostatnia cecha sprawia, że nie jest konieczne instalowanie sterowników w systemach Windows, które taką rozdzielczość są w stanie obsłużyć natywnie.

Coffee wyposażono w nowoczesny, zintegrowany 32-bitowy przetwornik ESS Sabre z opatentowaną architekturą Hyperstream i Time Domain Jitter Eliminator, o dynamice (w teorii) 112dB. Według pomiarów producenta przekłada się to na, robiący wrażenie, odstęp sygnał/szum na poziomie 100dB. Testowane urządzenie wyposażono w bardzo solidną, sztywną obudowę wykonaną z aluminium, której brązowy kolor, kojarzący się z... kawą, był zapewne przyczynkiem do nadania urządzeniu takiej, a nie innej nazwy. Przyciski umieszczone na obudowie Calyxa umożliwiają bezpośrednie sterowanie podstawowymi funkcjami oprogramowania odtwarzającego muzykę i to niezależnie od tego, czy używamy Foobara, JRiver MediaCenter, czy iTunesa. Do dyspozycji mamy sześć przycisków pozwalających m.in.: regulować głośność, wyciszyć dźwięk całkowicie czy też zatrzymać i wznowić odtwarzanie. Zaletą użytkową jest również funkcja, która sprawia, że wpięcie słuchawek automatycznie wycisza wyjścia analogowe ? to oczywiście przydaje się w sytuacji, gdy DAC funkcjonuje w systemie z kolumnami. Źródłem sygnału może być oczywiście laptop, ale także, jak podaje dystrybutor (nie miałem okazji sprawdzić ), iPad, co jednakże wymaga użycia specjalnego kabla USB oraz odpowiedniej przejściówki.

Mamy więc zgrabnego, dość lekkiego malucha o sporych możliwościach, który wraz z laptopem (czy innym źródłem) i słuchawkami może być niekłopotliwym towarzyszem wypadów za miasto czy dłuższych wyjazdów. Wprawdzie na rynku jest sporo urządzeń mobilnych, ale przytłaczająca większość oferuje dźwięk dalece odbiegający od tego, do czego przyzwyczaił nas dopieszczony system domowy. Nie bez znaczenia jest bowiem nie tylko to, jaką jakość dźwięku może dane urządzenie zapewnić, ale także jakie słuchawki jest w stanie napędzić. Słuchawki używane z mobilnymi odtwarzaczami są zwykle łatwe do napędzenia, ale z racji swej wielkości (a więc i zastosowanych przetworników) i zwykle niskiej ceny nie oferują nadzwyczaj wysokiej klasy brzmienia (są oczywiście wyjątki, ale piszę o większości). Istotne jest więc nie tylko, jak dobrze gra dane urządzenie, ale czy jest w stanie również napędzić ?duże?, audiofilskie słuchawki. A fakty są takie, że większość z nich tego nie potrafi. Tymczasem do Coffee, pomimo iż jest on zasilany bezpośrednio z komputera poprzez kabel USB, można podłączyć ?normalne? słuchawki (ponieważ większość z nich jest wyposażona w kabel zakończony dużym jackiem, należy zaopatrzyć się dodatkowo w przejściówkę z dużego na małego jacka) i z wieloma z nich poradzi sobie bardzo dobrze.

Jakość brzmienia

Na początku z ciekawości spróbowałem połączenia Coffee ze słuchawkami Audeze LCD3 (słuchawki z najwyższej półki, kosztujące prawie 2 tys. USD), w końcu sam producent chwali się zdjęciem, na którym do tego Calyxa podłączony jest niższy model Audeze, LCD2. Taki mezalians (cenowy) w praktyce także okazał się być daleki od ideału, tzn. dźwięk był całkiem niezły, tyle że gigantyczny potencjał tych znakomitych słuchawek nie został wykorzystany, bo jednak temu koreańskiemu maluchowi brakowało trochę ?pary?. Prawdę mówiąc, zdziwiłbym się, gdyby wynik tego eksperymentu był inny. Choć te słuchawki mają dość wysoką skuteczność, to jednak nawet w większości audiofilskich, drogich wzmacniaczy słuchawkowych trzeba wybierać ustawienie ?high gain? (wysokie wzmocnienie), żeby LCD3 mogły pokazać, na co je stać.

Całkiem udanie wypadło natomiast połączenie ze słuchawkami AKG K701. Efektem był gładki, relaksujący dźwięk, któremu wprawdzie brakowało może troszkę ?pazura?, był nieco za spokojny, ale ogólnie wypadał bardzo dobrze. Myślę, że wielu osobom, zwłaszcza gustującym w muzyce akustycznej czy wokalach, takie zestawienie zdecydowanie bardziej przypadłoby do gustu. W końcu więc, po kilku próbach, skończyło się na sparowaniu Calyxa z Ultrasonami ProLine 2500. Wcześniejsze odsłuchy pokazały bowiem, iż Coffee oferuje ciepły (w dobrym tego słowa znaczeniu), gładki dźwięk, z dobrze dociążoną średnicą. Ultrasony natomiast mają raczej jasny charakter, z nieco mocniejszymi skrajami pasma i lekko wycofaną średnicą, co sprawia, że z równo, neutralnie grającymi wzmacniaczami balans tonalny przesuwa się w górę i całość potrafi brzmieć zbyt jasno, a chwilami wręcz ostro. Połączenie Ultrasonów 2500 z Coffee okazało się więc strzałem w dziesiątkę, jako że ich cechy brzmienia bardzo dobrze się uzupełniły. Mówiąc szczerze, to te słuchawki chyba jeszcze nigdy wcześniej nie brzmiały tak dobrze, jak właśnie z Coffee. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie właściwie podałem już wyżej, ale postaram się ją nieco rozbudować. Mocną stroną Calyxa jest bowiem średnica i im więcej produktów tej marki poznaję, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest to swego rodzaju znak firmowy tego producenta. Średnica jest bowiem dobrze nasycona, gładka, delikatnie ocieplona, ale dobrze różnicowana. Odniosłem natomiast wrażenie, że skoro ? zważywszy na niewysoką cenę ? projektanci musieli poszukać pewnych kompromisów, to pojawiły się one na skrajach pasma. Dokonanie takiego, a nie innego wyboru nie było, moim zdaniem, przypadkowe. Tworząc taki produkt, można zakładać, że będzie on używany raczej w budżetowych systemach czy też z niedrogimi słuchawkami. A jakie są najczęstsze wady urządzeń budżetowych? Odchudzona średnica, podbity bas, ostra, chropowata góra należą do najczęściej spotykanych. Można by rzec, że Coffee jest na to przygotowany. Po pierwsze, jak już pisałem, dopieszcza średnicę, delikatnie ją też ocieplając (w dobrym tego słowa znaczeniu), a ma to wpływ na sposób, w jaki odbieramy dźwięk jako całość, bo takie brzmienie jest przyjaźniejsze dla ucha. Po drugie Calyx ładnie kontroluje dół pasma, nie odbierając mu energii, ale i nie dopuszczając do dudnienia czy ciągnięcia się basu. Zejście może nie jest aż tak niskie, jak z wysokiej klasy wzmacniaczami słuchawkowymi, ale to także chyba świadomy wybór ? postawiono na zwartość, szybkość, energetyczność i dobre prowadzenie rytmu, co naprawdę może się podobać. Dzięki tym cechom w zestawieniu z Ultrasonami świetnie słuchało mi się nagrań rockowych czy bluesa, bo te gatunki muzyczne nie mogą się obejść bez dobrego pokazania rytmu, bez utrzymania odpowiedniego tempa i bez mocnego, punktowego basu. Na drugim krańcu pasma Calyx wygładza i nieco dociąża dźwięk, co w przypadku Ultrasonów doprowadziło górę do ?ucywilizowania?, pozbawiając jej szorstkości i wyostrzeń, ale już w przypadku słuchawek AKG prowadziło to do zbytniego uspokojenia wysokich tonów. Z Ultrasonami pomimo lekkiego wygładzenia i delikatnego wycofania najwyższej góry dźwięk nie stracił nic ze swojej zadziorności, otwartości i dźwięczności ? tam, gdzie z AKG robiło się nieco za miękko, za okrągło, teraz było tak, jak być powinno ? ostro, gdy trzeba, dźwięcznie, radośnie, z oddechem, ale i na tyle gładko, by dźwięk nie stawał się męczący.

Ostatecznym testem był faktyczny kilkudniowy wyjazd, na który zabrałem z sobą Coffee i Ultrasony. Dzięki temu zestawowi, gdy w końcu wróciłem do domu, nie rzuciłem się jak głodny tygrys na ofiarę, na swój ?duży? system, co było normą po każdym, nawet tylko weekendowym wyjeździe. To choroba, powiecie. I macie rację, niemożność życia bez muzyki i to odpowiednio dobrze podanej jest swego rodzaju uzależnieniem, ergo ? chorobą. Co gorsza nieuleczalną. Dlaczegóż więc nie złagodzić jej objawów dzięki niewielkiemu, przynajmniej w kategoriach audiofilskich, wydatkowi?

Podsumowanie

Każdy z nas stara się zbudować domowy system audio tak, żeby odpowiadał on naszym preferencjom i upodobaniom muzycznym, i niestety także możliwościom finansowym. Chuchamy nań, dopieszczamy, a potem... przychodzi moment, gdy trzeba gdzieś wyjechać. Pewnie, że niektórzy są w stanie obyć się bez ukochanej muzyki przez jakiś czas, ale inni nie wytrzymają nawet jednego dnia. Calyx Coffee, choć nie jest oczywiście urządzeniem oferującym high-endowe brzmienie, może być taką miniaturą domowego systemu, którą, z dobrze dobranymi słuchawkami, możemy zabrać z sobą wszędzie i cieszyć się dobrym brzmieniem, któremu nie dorównają iPody czy inne przenośne grajki. Co więcej, może on nam także służyć w domu jako USB DAC, np. w drugim systemie w sypialni czy gabinecie. W każdym przypadku dostaniemy bowiem rasowy dźwięk ? detaliczny, otwarty, z pełną, kolorową średnicą, zwartym, szybkim, rytmicznym basem oraz dźwięczną, gładką góra pasma. Na takim zestawie dobrze zabrzmi niemal każdy gatunek muzyczny, czy to z superaudiofilskich gęstych nagrań 24/96, czy ze ?zwykłych? 16/44,1. Szanowni Państwo, czas zacząć zabierać swoją muzykę z sobą na wszelkie wyjazdy i cieszyć się nią w dobrej jakości.

Werdykt: Calyx Coffee

★★★★½ W pełni przenośne urządzenie, które pozwala zabrać z sobą dobre brzmienie w każdą podróż