Sennheiser Momentum Black

Sennheiser Momentum Black

Słuchawki Momentum Black wycisną dobry dźwięk zarówno z urządzeń przenośnych, jak i systemów stereo

  • Data: 2013-03-15

Mobilne odtwarzanie muzyki ma się chyba lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Świadczą o tym coraz lepsze przenośne odtwarzacze plików (także bezstratnych) dostępne na rynku, jak również bogaty wybór smartfonów i tabletów, bez których wielu z nas nie wyobraża już sobie życia.

Z tymi ostatnimi jest jednak pewien problem: większości z nich nie optymalizuje się pod kątem brzmienia, zwykle ważniejsza jest miniaturyzacja i energooszczędność. A to oznacza, że wyjścia słuchawkowe tych urządzeń traktuje się po macoszemu. Dlatego aby przenośne odtwarzanie muzyki miało sens, należy po pierwsze zaopatrzyć się w dobrej jakości źródło dźwięku, a po drugie w odpowiednie słuchawki.

Porządne przenośne nauszniki powinny charakteryzować się przede wszystkim niską impedancją oraz wysoką efektywnością. Oprócz tego muszą być wygodne i wytrzymałe, a ponadto dobrze izolować od dźwięków otoczenia. No i, rzecz jasna, muszą dobrze grać. Aby sprostać tym wymaganiom, producenci stosują różne rozwiązania i patenty, i trzeba przyznać, że wybór jest naprawdę duży. Weźmy np. takiego Sennheisera. W ofercie tej uznanej niemieckiej marki znajdziemy ponad 60 modeli słuchawek przenośnych podzielonych na kilka grup, co tylko dowodzi, jak prężnie rozwija się ten segment rynku audio. Jakby tego było mało, firma sukcesywnie wprowadza nowe modele, ulepszając, co tylko się da. Czasami jednak te zmiany mają charakter wyłącznie kosmetyczny, czego przykładem są recenzowane słuchawki Momentum Black.

Konstrukcja

Momentum Black nie jest typowym sukcesorem, którego przeznaczeniem jest zdyskontowanie sukcesu swojego poprzednika, bo charakteryzuje się identycznym minimalistycznym desingem i taką samą konstrukcją, jak jego uznany brat Momentum. Parametry obu modeli są jednakowe, podobnie jak ich cena. Tak naprawdę słuchawki te różnią się tylko kolorystyką: nowe mają, zgodnie z nazwą, czarne muszle i skórzane wykończenia na pałąku; zamiast czarnego kabla zastosowano czerwony, podobnie postąpiono też z siateczkami chroniącymi przetworniki. Wyboru między tymi modelami dokonujemy więc wyłącznie oczami ? jednemu do gustu przypadnie bardziej dyskretne połączenie brązu i czerni, innemu bardziej odważne, wpadające w oko czerwone detale.

Momentum Black to dosyć duże przenośne słuchawki dynamiczne o konstrukcji zamkniętej. Pierwsza z wymienionych cech ? wielkość ? rodzi pewne obawy związane z przenośnością, która w porównaniu z innymi modelami dedykowanymi do urządzeń mobilnych jest nieco utrudniona. Co prawda w komplecie znajdziemy świetne etui transportowe, ale ze względu na rozmiary wiele osób zostawi je raczej w domu. Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że nie wykorzystano całego potencjału związanego z wielkością nauszników. Muszle o eliptycznym kształcie są nieco za wąskie, by objąć całe małżowiny, w związku z czym mamy tu de facto do czynienia z modelem nausznym, a przez to mniej wygodnym niż słuchawki wokółuszne, stanowiące dobrze wytłumione, szczelne komory. Zapewne priorytetem był design, bo nie da się ukryć, że Momentum Black wyglądają bardzo elegancko i lekko, a połączenie szczotkowanej stali i naturalnej skóry robi pierwszorzędne wrażenie.

Warto jeszcze wspomnieć o kilku ciekawostkach wynikających z przeznaczenia tych słuchawek. Połączenie z urządzeniami mobilnymi zapewnia wtyk 3,5mm, który można ustawić zarówno w pozycji prostej, jak i kątowej, co w niektórych sytuacjach będzie bardzo wygodne. Na czerwonym kablu w miękkiej, przyjemnej w dotyku izolacji umieszczono bardzo solidny, aczkolwiek ciężki metalowy pilot do sterowania odtwarzaczem. Do bezpiecznego połączenia ze stacjonarnymi playerami dołączono drugi przewód, bez pilota, ale niestety dość krótki (1,4m). Wymiana jest bardzo prosta: wystarczy lekko przekręcić i wysunąć wtyk przy lewej muszli. W komplecie znajdziemy też przejściówkę w postaci dużego jacka, dzięki czemu możliwe staje się np. podłączenie słuchawek do wzmacniacza słuchawkowego, co ? jak się okazało podczas testu ? daje znakomite efekty.

Mniej ?fidelity?, bardziej ?fun?

?Ale bas!? ? to pierwsze, co przyszło mi do głowy, po podłączeniu słuchawek Momentum Black do iPada (z wyłączoną korekcją dźwięku). Niskie tony zaskoczyły mnie zarówno swoją obfitością, jak i rozciągnięciem. Okazały się bardzo muskularne i prężne, w związku z czym dźwięk takich instrumentów, jak kontrabas czy gitara basowa zyskał więcej masy niż zwykle i wydał mi się wyraźnie pogrubiony. Za sprawą dopalonej niższej średnicy barwy instrumentów były pełne i nasycone, zaś cała prezentacja miała raczej przyciemniony charakter. Tym bardziej że góra pasma została w pewnym sensie podporządkowana niższym rejestrom ? była wyraźna, choć w najwyższym podzakresie dość szybko wygaszana (wybrzmienia), brakowało jej nieco blasku i swobody. Generalnie w połączeniu z tabletem Apple?a Sennheisery Momentum Black zaprezentowały brzmienie bardzo kojące, wręcz balsamiczne, z nasyconymi barwami, ale nie do końca neutralne ? zabrakło trochę przejrzystości, nieco twardszego ataku basu. Świetnie w tej konfiguracji (Momentum Black + iPad) wypadły małe składy i nagrania akustyczne, bo nawet jeśli niektóre instrumenty były nieco zbyt ?poszerzone? w swoich niższych rejestrach, to słuchało się ich bardzo przyjemnie. Trochę gorzej wyglądało to już w przypadku nagrań obfitujących w dźwięki z zakresu średniego basu ? wyraźnie przebasowiony okazał się odsłuch choćby ostatniej płyty Marillion ?Sounds That Can?t Be Made?, ale taki już jej ?urok?. Na taki typ prezentacji nie powinni za to narzekać fani hip-hopu, R?n?B czy drum?n?bassu ? gatunków opartych przede wszystkim na mocnym, wyrazistym rytmie. Ogólnie tak ?wymodelowane? brzmienie (w połączeniu z urządzeniem przenośnym) ma sens: jest efektowne, nie męczy, a niskie tony wibrujące niemal w całym ciele wciągają ?do zabawy?.

?Galaktyka? w jakości hi-fi

Przejściówka w postaci dużego jacka okazała się wystarczającą zachętą do wypróbowania słuchawek Momentum Black ze stacjonarnym źródłem dźwięku, odtwarzaczem plików Yamaha NP-S2000, oraz znakomitym hybrydowym wzmacniaczem słuchawkowym Schiit Lyr (zob. recenzję w nr. 11/2012 HFC). W takim zestawieniu udało się utrzymać ogólną plastyczność i płynność przekazu, dopełniając ją precyzją i dokładnością ? cechami, których zabrakło w połączeniu z iPadem. Smooth jazz omijam zwykle szerokim łukiem, ale tym razem postanowiłem ?zaryzykować?, odpalając ?Galaxy? Jeffa Lorbera (FLAC 16/44,1). Brzmienie wyraźnie się wyrównało, zyskało lepszy balans tonalny. Bas nadal był bardzo obecny i nasycony, ale nie dominował już nad średnicą, która bez problemów dotrzymywała mu kroku. Pojawiła się też lepsza selektywność dźwięków. Wysokie tony się nasyciły i otworzyły, pojawiło się więcej szczegółów, aczkolwiek subiektywnie nadal była to góra nieco stępiona w najwyższym podzakresie i lekko zmatowiona, ale przez to pozbawiona metalicznych naleciałości. Przydałaby się jednak trochę lepsza przezroczystość, bo jeśli w nagraniu pojawiało się kilka źródeł o podobnym charakterze tonalnym, to odseparowanie pojedynczego instrumentu było utrudnione.

W połączeniu ze wzmacniaczem słuchawkowym Schiit Lyr ujawniła się jeszcze jedna, nieprzeciętna cecha słuchawek Sennheisera ? dynamika w skali makro. Pulsujący bas zyskał szybkość i motorykę, sprawnie atakował, momentami jednak bardziej fantazyjnie czy nawet nonszalancko niż bezpardonowo ? zabrakło ździebko konturu i twardości ? i równie sprawnie się ?wyłączał?. Mikroinformacji było w sam raz, a ponieważ to one, obok obszernego basu, w dużej mierze organizują przestrzeń, to wypadła ona całkiem przekonująco, aczkolwiek bez ?hektarów?, ?mórg? czy innych ?areałów?.

Podsumowanie

Momentum Black aplikują własną receptę na brzmienie: przyjemne, obecne, z nasyconymi barwami. Mniejsze znaczenie ma w tym wypadku neutralność i transparentność dźwięku, zwłaszcza w połączeniu z odtwarzaczem przenośnym. Z wysokiej klasy wzmacniaczem słuchawkowym są bardziej naturalne i wierne idei high fidelity. Przepis Sennheisera na ?dwa w jednym? okazał się więc bardzo udany.

Werdykt: Sennheiser Momentum Black

★★★★½ Do tańca (odtwarzacza przenośnego) i do różańca (systemu hi-fi). Do odsłuchów niezobowiązujących i analizy, acz niespecjalnie drobiazgowej