Hegel HD25

Hegel HD25

Firma Hegel bezustannie pracuje nad nowymi rozwiązaniami, które pozwalają jej urządzeniom jeszcze bardziej przybliżyć muzykę fanom. Tym razem w nasze ręce trafił nowy, topowy przetwornik cyfrowo-analogowy, HD25

  • Data: 2013-03-15

Zacznę tę recenzję trochę nietypowo. Otóż miałem niedawno okazję przeczytać recenzję autorstwa Roberta Harleya (TAS) dotyczącą topowego wzmacniacza mocy firmy Hegel, oznaczonego symbolem H30. Nie jest to urządzenie tanie, bo kosztuje blisko 50 tys. złotych, co jest przecież kwotą, za która można kupić przyzwoity samochód, z drugiej jednak strony w porównaniu z konkurencją kosztującą w niektórych przypadkach po kilkaset tysięcy złotych, to wcale niedużo. A według pana Harleya, człowieka mającego duże doświadczenie ze znacznie droższymi urządzeniami, wspomnianego Hegla można z nimi porównywać i nie stoi on na straconej pozycji, a w niektórych aspektach jest on wręcz od droższej konkurencji lepszy. Dlaczego o tym w ogóle wspominam? Otóż dlatego, że żyjemy w czasach, gdy high-endowi producenci z branży audio (nie tylko, ale ta nas w tej chwili interesuje) biorą często swoje ceny po prostu z sufitu albo innego, równie abstrakcyjnego miejsca. Norweski Hegel jest, jak widać choćby na powyższym przykładzie, jednym z wyjątków, firmą, która zachowuje zdrowy rozsądek w procesie wyceniania swoich urządzeń, jednocześnie wkładając w topowe produkty wszystko, co potrafi. Dzięki temu powstają urządzenia, które, mimo że sporo tańsze, wcale nie są gorsze od konkurencji ? innymi słowy ich współczynnik oferowanej klasy brzmienia do ceny jest wybitny, co bardzo rzadko we współczesnym świecie spotykamy.

Mając więc w pamięci wspomniany test wzmacniacza H30, oczekiwałem bardzo wiele po świeżutkim przetworniku cyfrowo-analogowym Hegla, który oznaczono symbolem HD25. W porównaniu z wieloma innymi topowymi przetwornikami na rynku jest on także niedrogi (choć to oczywiście rzecz względna), ale jak pokazuje powyższy przykład wzmacniacza tego producenta, wcale nie musi to oznaczać, że będzie on znacząco ustępował znacznie droższym konkurentom.

Dla przypomnienia: do tej pory oferta tego producenta w zakresie DAC-ów składała się z niedrogiego urządzenia o nazwie HD2, które posiada wejście USB, wyjście cyfrowe koaksjalne oraz wyjście analogowe RCA, może więc pracować jako konwerter USB między komputerem a DAC-iem lub jako DAC przyjmujący sygnał po USB i wypuszczający sygnał analogowy po RCA do integry lub przedwzmacniacza. Wyżej był już klasyczny DAC ? HD11 oferujący kilka wejść cyfrowych (z USB włącznie) oraz wyjścia analogowe RCA i XLR (sam nawiasem mówiąc posiadam to urządzenie). Topowym osiągnięciem był HD20, który oferował dodatkowo funkcję regulacji głośności, co pozwalało na bezpośrednie sterowanie końcówką mocy czy aktywnymi kolumnami. To co było charakterystyczne dla wszystkich wymienionych urządzeń Hegla, to kwestia zastosowania chipu USB, który sprawiał, że było to urządzenie typu plug&play (podłącz i graj), czyli niewymagające żadnych sterowników (oczywiście dla PC, jako że Maki sterowników tak czy owak nie potrzebują). To oczywiście bardzo wygodne rozwiązania dla wszystkich, którzy nie czują się na siłach ustawiać/instalować cokolwiek w swoich komputerach, ale z drugiej strony wprowadzało ono jedno ograniczenie ? maksymalna rozdzielczość sygnału akceptowanego przez wejście USB to 24 bity/96kHz. Dla wielu osób nie ma to kompletnie żadnego znaczenia, bo de facto nie ma na rynku zbyt wielu plików w większej rozdzielczości (a kwestia przewagi brzmieniowej jeszcze wyższej rozdzielczości nad 24/96 to temat nieustannych sporów), ale z drugiej strony dla osób przekonanych, że im większa rozdzielczość pliku, tym lepszy dźwięk, mógł to być powód do wybrania innego przetwornika. Podejrzewam, że to właśnie ta ostatnia kwestia była jedną z przyczyn powstania HD25. Nowy, topowy przetwornik norweskiego producenta może bowiem akceptować przez port USB także sygnał o rozdzielczości 24 bitów/192kHz. Hegel jednakże zastosował rzadko spotykane rozwiązanie, mianowicie to klient, posiadacz tego urządzenia, decyduje, czy chce mieć możliwość odtwarzania plików o rozdzielczości większej niż 24/96, z czym wiąże się konieczność zainstalowania (w przypadku komputerów PC) sterowników, czy też nie jest mu to do niczego potrzebne. Na tylnym panelu HD25 znajdziemy bowiem dwupozycyjny przełącznik ? w pozycji A przetwornik działa na zasadzie plug&play i odtwarza pliki o maksymalnej rozdzielczość 24/96. Ustawienie przełącznika w pozycji B pociąga za sobą (dla PC-tów) konieczność zainstalowania sterownika (firmy CMedia) dostępnego na stronie Hegla, ale daje też możliwość odtwarzania plików o rozdzielczości do 24/192. Użytkownicy Maków nie muszą oczywiście instalować dodatkowych sterowników niezależnie od tego, na którą opcję się zdecydują.

Choć Hegel się tym nie chwali, opisane powyżej rozwiązanie świadczy o tym, że w końcu zrezygnowano ze słynnej w początkach istnienia tzw. PC Audio kości USB ? Tenora TE7022. Jest to co prawda bardzo dobry odbiornik USB, jeden z pierwszych, jakie pojawiły się w swoim czasie na rynku, stosowany w związku z tym przez wiele firm, ale też i od czasów jego powstania branża poszła do przodu i obecnie na rynku jest kilka bardziej zaawansowanych technicznie rozwiązań, umożliwiających odtwarzanie plików dostarczanych z komputera po USB o rozdzielczości większej niż 24/96, która jest wartością graniczną dla Tenora. Stąd też po wybraniu ustawienia B przełącznika wejścia USB i (w przypadku PC) zainstalowaniu sterownika także i tym wejściem można dostarczać sygnał o rozdzielczości do 24bitów/192kHz. Ponieważ rozwiązanie z przełącznikiem A/B jest dość nietypowe, a Hegel nie wnika w swoich materiałach jakoś szczególnie w detale tego rozwiązania, postanowiliśmy zasięgnąć informacji u Andersa Ertzeida (którego możecie Państwo kojarzyć z ostatniego Audio Show). Jak się okazuje, Hegel woli zachować szczegóły rozwiązania dla siebie, ale przynajmniej uzyskaliśmy informację, że firma stosuje pojedynczy chip USB, który pracuje w trybie 24/96 lub 24/192 w zależności od ustawienia przełącznika na tylnym panelu, no i wejście USB pracuje w trybie asynchronicznym.

Oprócz wejścia USB, HD25 wyposażono także w dwa wejścia koaksjalne i jedno optyczne. Jak zwykle w przypadku Hegla, wejście koaksjalne oznaczone numerem 1 jest tym lepszym, tzn. do niego należy podłączać źródło, z którego chcemy uzyskać najwyższą jakość dźwięku. W czasie Audio Show pytałem Andersa również o tę kwestię, tzn. dlaczego obydwa wejścia koaksjalne nie oferują tej samej klasy brzmienia. Przyczyna jest prozaiczna ? z jednej strony koszty (a co za tym idzie cena końcowa urządzenia), które wzrosłyby znacząco, gdyby w obydwu wejściach Hegel zastosował te same dopracowane rozwiązania, a z drugiej świadomość, że większość użytkowników ma jedno główne, najlepsze audiofilskie źródło, a ewentualna reszta to urządzenia dodatkowe, niższej klasy. Uznano więc, że nie ma sensu zmuszać klientów do płacenia wyższej kwoty za coś, czego tak naprawdę nie potrzebują.

Ciekawym rozwiązaniem jest opcja zmiany wybranego wejścia cyfrowego poprzez dwukrotne szybkie puknięcie w panel czołowy urządzenia. Jeśli ma się przetwornik w zasięgu ręki, to faktycznie może to być wygodniejsze niż szukanie pilota, acz tym ostatnim można dokonać selekcji wejścia równie skutecznie. Zewnętrznie nowy przetwornik nie różni się znacząco od poprzedników ? wszystkie modele (poza malutkim HD2) umieszczono w takich samych, solidnych obudowach, różniących się jedynie detalami. Testowane urządzenie, podobnie jak HD20, wyposażono w niewielki, acz czytelny wyświetlacz, pokazujący wybrane wejście cyfrowe oraz w regulację głośności, co pozwala go wykorzystać do sterowania bezpośrednio końcówką mocy lub aktywnymi kolumnami.

Jakość brzmienia

W przypadku większości współcześnie produkowanych przetworników cyfrowo-analogowych podstawowymi wejściami cyfrowymi, niejako oczekiwanymi/wymaganymi przez klientów, są koaksjalny S/PDIF i port USB. To drugie często jest dorzucane przez producentów dlatego, że takie jest oczekiwanie rynku, a stosowane rozwiązania niekoniecznie są w pełni dopracowane. Dlatego większość DAC-ów ciągle lepiej gra, gdy sygnał dostarczamy im kablem koaksjalnym, a nie poprzez USB. Wyjątków, które ja znam, jest naprawdę niewiele ? produkty firmy Calyx, M2Tech, czy np. M1 firmy Bricasti. Zapewne są i inne, ale to i tak bardzo niewielki procent wszystkich DAC-ów dostępnych na rynku. To, że DAC gra lepiej po koaksjalu, nie oznacza bynajmniej z automatu, że wejście USB zostało potraktowane po macoszemu ? musimy pamiętać, że wejścia S/PDIF są stosowane od wielu lat, więc firmy miały dużo czasu, by opracować dla nich znakomite rozwiązania. USB to ciągle dość młoda ?dziedzina? i nawet jeśli kilka firm opanowało ją już w stopniu bardzo dobrym, to jednak większość jeszcze się, można by rzec, uczy. Zważywszy na opisane już wyżej rozwiązanie dotyczące wejścia USB, można nawet bez słuchania powiedzieć, że Hegel nie traktuje PC Audio jako zła koniecznego, tylko ciężko pracuje, by oferować klientom jak najlepsze rozwiązanie, jednocześnie pozostające w zgodzie z filozofią firmy, która zakłada, że produkty mają być ?przyjazne? dla klienta. Mając od ponad roku model HD11 (de facto nowszy niż topowy do niedawna HD20), mogłem porównać, czy i ile inżynierowie Hegla się w tym czasie o wejściu USB się nauczyli. A nauczyli się sporo i nie mówię tu tylko o dodaniu opcji odtwarzania plików w rozdzielczości 24/192, ale także o podniesieniu klasy brzmienia. Bo HD25 przez wejście USB gra wyraźnie lepiej niż HD11. Dźwięk jest gładszy, mocniej dociążony, pełniejszy i bardziej namacalny. Można by to ująć krócej ? brzmi to bardziej naturalnie. Najwyraźniej przewaga nowego modelu ujawnia się w nagraniach akustycznych czy też przy słuchaniu dobrze znanych nagrań wokalnych ? barwa instrumentów, faktura głosów, dobre oddanie przekazu emocjonalnego, to wszystko zalety grania przez wejście USB testowanego urządzenia. To nie jest najwyższa liga DAC-ów USB ? wspomniane urządzenia Calyxa czy M2Techa robią to lepiej, ale ważne jest, że postęp w porównaniu ze starszym urządzeniem jest wyraźny, a oferowany dźwięk jest naprawdę dobry. Co prawda w czasie swoich testów potwierdziłem odkrycie innego recenzenta, a mianowicie brak współpracy HD25 (w trybie 24/192, czyli z dodatkowym sterownikiem) z programem JPlay, którego używam na co dzień, ale z drugiej strony z, także przeze mnie używanym, JRiverem żadnych problemów nie było.

Znając wcześniejsze modele przetworników Hegla za clou tego testu z założenia uznałem to, jak HD25 zagra z wejścia koaksjalnego oznaczonego numerem 1. Jak już wspominałem, to właśnie w opracowanie tego wejścia cyfrowego inżynierowie norweskiego producenta wkładają za każdym razem całą posiadaną wiedzę. I za każdym razem słychać efekty takiego podejścia. Nie inaczej jest tym razem. Choć może jednak trochę inaczej, bo dźwięk uzyskany z tegoż wejścia czyni z testowanego urządzenia przetwornik niezwykły i znakomity. Niezwykły, bo klasa dźwięku była porównywalna z tym, co usłyszałem z circa trzy razy droższych przetworników, z jakimi miałem okazję, niemal w tym samym czasie, porównywać Hegla ? mówię o Bricasti M1 i Calyx Femto. Cudownie gładkie, pełne, soczyste brzmienie, znakomita rozdzielczość i selektywność, koherencja w całym paśmie, świetne prowadzenie rytmu, detaliczność ? już nawet część z tych cech czyniłaby z Hegla DAC-a wysokiej klasy, a wszystkie razem sprawiają, że to przetwornik wyjątkowy.

Cechą charakterystyczną wszystkich DAC-ów Hegla, jakich było mi dane słuchać, jest precyzja prezentacji połączona z detalicznością. Sprawia to, iż większość osób odbiera te przetworniki jako urządzenia przede wszystkim dość analityczne, acz niepozbawione muzykalności. Tym co sprawiało, że także posiadany przeze mnie TeddyDAC dawał mi osobiście w wielu zestawieniach nieco większą radość słuchania niż HD11, była nieco mocniej nasycona, odrobinę cieplej prezentowana średnica oraz holografia przekazu izraelskiego konwertera. HD25, w porównaniu z HD11, lepiej wypełnia i dociąża całe pasmo, choć o jakimkolwiek ociepleniu nadal nie ma mowy. Jednakże sam fakt lepszego wypełnienia także i średnicy sprawia, że chyba już nikt nie nazwałby tego dźwięku zimnym. Prowadzenia basu jest wręcz wzorcowe ? po pierwszych doświadczeniach włączyłem choćby ulubioną wersję ?Carmen? z Leontyną Price pod von Karajanem, właściwie tylko po to, by usłyszeć owo niesamowicie mocne, dynamiczne wejście, ?tąpnięcie? jak to zwykle określam, sekcji kontrabasów, i zrobiło ono na mnie iście piorunujące wrażenie. Równie wybornie brzmiały wszystkie nagrania właśnie kontrabasu, jakie wrzuciłem na ?biednego? Hegla ? genialne ?Soular Energy? Raya Browna czy ?Arcoluz? Renaud Garcii-Fonsa pokazały bezbłędnie, jak duże możliwości drzemią w tym niewielkim urządzeniu. Rytm, szybkość ataku, wybrzmienia, właściwy, proporcjonalny udział ?drewna?, ogromna skala dynamiczna ? wszystko to zostało pokazane wcale nie gorzej niż w przypadku wspomnianej, znacznie droższej konkurencji. I podobnie było z każdym mocnym, dynamicznym, rytmicznym graniem, jakim obarczyłem HD25. Czy był to Marcus Miller, John Lee Hooker, czy AC/DC ? słuchanie sprawiało mi ogromną radość, wyróżniając testowane urządzenie na tle wielu innych, jakie miałem okazję testować dynamiką, szybkością i zwartością, sprężystością basu, czyli kapitalnym pace&rhythm. Z owym ?wyróżnianiem się na tle innych? to wcale nie jest taka oczywista sprawa. Faktem jest, że to właśnie działka przetworników cyfrowo-analogowych od pewnego czasu rozwija się najszybciej, stąd trafia ich do recenzji chyba najwięcej. Po przesłuchaniu już kilkunastu, a co dopiero kilkudziesięciu, zacząłem mieć wrażenie, że ?to już wszystko było?, że każdy kolejny DAC gra mniej lub bardziej podobnie do innych, których już słuchałem. I tylko nieliczne potrafią wnieść od siebie coś, powiedzmy swego rodzaju świeżość, klasę, które wyróżniają je na tle konkurencji, sprawiając, że z ogromną przyjemnością słucham po raz kolejny tych samych nagrań (bo mam pewien zestaw tychże, których słucham za pomocą niemal każdego testowanego urządzenia). W przypadku tych właśnie ?wyjątków?, gdy standardowy test dobiegnie końca, z niecierpliwością wręcz sięgam po kolejne nagrania, żeby usłyszeć, jak wypadną. Dokładnie tak to wyglądało w przypadku HD25. I choć podkreślałem do tej pory głównie wyjątkowo udany sposób prezentacji niskich tonów, to bynajmniej nie oznacza to, że z resztą pasma Hegel nie radzi sobie równie dobrze. O ile bowiem dźwięk nadal mieści się w pewnej szkole dźwięku norweskiego producenta ? szybki, detaliczny, neutralny tonalnie ? to jednak jest on mocniej nasycony, dociążony, pełniejszy i bardziej gładki. Słuchając wielu urządzeń klasy hi-fi, bez bezpośrednich porównań z przedstawicielami prawdziwego high-endu, często odnosiłem wrażenie, że między tymi dwoma, było nie było, umownymi klasami, granica jest dość płynna. Ale faktem jest, że gdy wśród dużej ilość nawet bardzo dobrych urządzeń pojawia się w końcu to wybitne, to mimo iż w teorii nie jest ono kilka razy lepsze, a ?tylko? pewne rzeczy pokazuje lepiej, to jednak efektu nie da się pomylić ze słuchaną wcześniej większością. Od razu pojawia się wewnętrzne przekonanie, że oto trafiłem na urządzenie lepsze. Na takie, które gra spójniej, pełniej, swobodniej, bardziej plastycznie niż cała reszta, malując przed moimi oczami bardziej przekonujący, bardziej naturalny obraz muzyki. Choć o tym nie wspomniałem wcześniej, to i scena, przestrzeń, i definiowanie, i lokalizacja źródeł dźwięku w tej przestrzeni są mocnymi atutami tego urządzenia. To coś więcej niż tylko zaznaczenie, gdzie dany instrument znajduje się na scenie, to także wyraźne pokazanie jego wielkości, jego trójwymiarowości, a także odległości między poszczególnymi źródłami dźwięku. Co ważne, precyzja prezentacji nie dotyczy wyłącznie pierwszego planu, ale także i tego, co dzieje się w głębi sceny. Oczywiście to, co dzieje się z przodu, jest pokazane nieco precyzyjniej, ale nie ma tu aż tak dużej różnicy, jak w przypadku nieco słabszych urządzeń, które to, co dzieje się z tyłu sceny, pokazują już tylko w ogólnych, niezbyt wyraźnych zarysach. Tu wystarczy skupić uwagę np. na perkusji, która zwykle stoi najdalej od słuchacza, by się przekonać, że bez większego wysiłku można śledzić ciężką pracę perkusisty i to zarówno mocno prowadzoną stopę, jak i miotełki tańczące delikatnie po talerzach.

I przecież o to właśnie chodzi, by choć na jakiś czas zamknąć oczy i zapomnieć, że siedzimy w swoim pokoju, słuchając muzyki ?tylko? z płyt czy plików. By muzyka była pozbawiona jakichkolwiek cyfrowych artefaktów, by brzmiała tak naturalnie, tak przekonująco, by już nie tylko stworzyć iluzję muzyki na żywo, ale sprawić, byśmy się w owej muzyce zanurzyli, zapomnieli, by można ją było przeżywać tak, jakby właśnie tuż przed nami powstawała za sprawą wyjątkowych, utalentowanych muzyków. To właśnie zaoferował mi, mówiąc szczerze, w pewnym stopniu ku mojemu zaskoczeniu, HD25 z wejścia koaksjalnego. Zaskoczenie nie wynikało bynajmniej z niewiary w umiejętności i wiedzę inżynierów Hegla, ale z ceny tego urządzenia. Z jednej strony należę co prawda do osób, które uważają, że ceny high-endowego audio osiągnęły dziś ceny absurdalne, z drugiej jednak zdążyłem się przyzwyczaić, że dopiero bardzo drogie urządzenia oferują dźwięk tak wysokiej klasy. Wygląda więc na to, że Hegel po raz kolejny postanowił udowodnić, że tak naprawdę można zaoferować klientom dźwięk z bardzo wysokiej półki w cenie, która na tle konkurencji jest po prostu okazyjna.

Podsumowanie

Czy jest to najlepszy przetwornik cyfrowo-analogowy świata? Zapewne nie. Ale to, co można usłyszeć z wejścia koaksjalnego nr 1, pod warunkiem oczywiście dostarczenia sygnału wysokiej klasy, stawia Hegla HD25 na jednej półce z przetwornikami 2?3 razy droższymi. Po pierwsze sam ten fakt to niezły wyczyn, a po drugie to już jest dźwięk klasy high-end w cenie, w której inni oferują solidne hi-fi. Fani PC Audio, którzy zobaczyli w specyfikacji nowego DAC-a, że będzie on odtwarzał pliki o rozdzielczości 24/192, mogą być nieco zawiedzeni faktem, że wejście USB nie dorównuje klasą koaksjalnemu, ale jeśli ktoś faktycznie chce, by to komputer był podstawowym źródłem dźwięku w jego systemie, wcale nie musi rezygnować z Hegla. Wystarczy bowiem wstawić między komputer a HD25 wysokiej klasy transport USB (zwany też konwerterem USB) ? powiedzmy topowe rozwiązanie M2Techa ? i ciągle cena takiego rozwiązania będzie niższa niż większości najlepszych DAC-ów USB, przy co najmniej takiej samej klasie dźwięku. Pewnie, że można by ponarzekać, że przydałyby się w takim razie dwa wejścia koaksjalne nr 1 (czyli te bardziej dopracowane), by podłączyć wysokiej klasy transport CD oraz komputer za pomocą dobrego konwertera USB/coax. Ale primo, trzeba by było za takie urządzenie zapłacić sporo więcej, a secundo, ile osób faktycznie ma jednocześnie wysokiej klasy transport CD (a nie zintegrowany odtwarzacz) i chce uzyskać najwyższej jakości dźwięk z komputera? Niewiele, a w ostateczności można przecież zawsze przepiąć kabelek, nieprawdaż?

Inżynierowie Hegla stworzyli produkt, który choć nie gra równie dobrze ze wszystkich wejść cyfrowych, to jednak to najlepsze oferuje klasę brzmienia, którą śmiało można nazwać high-endem. Da się to zrobić za rozsądną cenę? Najwyraźniej się da. Brawo!

Werdykt: Hegel HD25

★★★★★ High-end w tej cenie, niemożliwe?! A jednak...