Leben CS600
Produkty japońskiego Lebena cieszą się dużym uznaniem wśród entuzjastów lampowego brzmienia
- Data: 2014-04-15
- Autor: Arkadiusz Ogrodnik
Pod względem ilości oferowanych produktów japoński Leben nie poraża bogactwem propozycji. Ale za to w jego katalogu można znaleźć urządzenia, które mają status wręcz kultowych, a takie wzmacniacze, jak chociażby model CS300XS sprawiły, że Leben stał się marką szczególnie lubianą przez miłośników konstrukcji lampowych. Automatyczna regulacja biasu oraz solidne wykonanie i przede wszystkim nietuzinkowe brzmienie cechują większość konstrukcji wypuszczonych przez Japończyków. Ponadto marka Leben cieszy się opinią najmniej awaryjnych lampowych amplifikacji, chociażby ze względu na szereg prostych, aczkolwiek sprawdzonych rozwiązań i układu wydłużającego żywotność lamp.
Osobiście bardzo cenię produkty tej firmy, uważam, że to jedne z najlepszych amplifikacji lampowych, jakich miałem okazję słuchać. W pamięć szczególnie zapadł mi model CS300XS o aksamitnym brzmieniu i obudowie wykonanej niczym w szwajcarskiej manufakturze zajmującej się produkcją zegarków. Z modelem CS600 miałem już wcześniej niejednokrotnie styczność, więc ten test jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z urządzeniem wyjątkowym.
Jeśli miałbym oceniać wzmacniacze Lebena wyłącznie za wygląd, bez zastanowienia wybrałbym model CS300XS, bo jest on po prostu najpiękniejszy i cechuje się wyjątkową formą o doskonałych proporcjach. Testowany CS600 wygląda przy CS300XS jak nieco przerośnięty starszy brat, a mnie bardziej podoba się ta mniejsza filigranowa konstrukcja, prezentująca się niczym dzieło sztuki.
Mały czy duży?
Leben jest wyjątkową manufakturą, bo nie stopniuje swoich produktów według zasady gorszy czy lepszy. Każde urządzenie znajdujące się w katalogu jest wyjątkowe i w swojej kategorii cenowej może konkurować jedynie z topowymi komponentami audio innych producentów.
Tak więc model CS300XS wcale nie jest gorszy od CS600 i odwrotnie. Różnica między nimi jest taka, że powstały one z myślą o zupełnie innej klienteli. A fakt, że CS600 jest dwukrotnie droższy od CS300XS świadczy tylko o tym, że ten pierwszy sprawdzi się w bardziej bezkompromisowych instalacjach stereo, gdzie użytkownik wkracza na dużo wyższy pułap przede wszystkim cenowy poszczególnych elementów wchodzących w skład stereofonicznego toru audio. Model CS300XS dysponuje mniejszą mocą (18W), a więc teoretycznie nie będzie w stanie zagrać ze wszystkimi hi-endowymi kolumnami i z pewnością potrzebuje większej staranności ze strony użytkownika w kwestii doboru zespołów głośnikowych.
Na tle słabszego 18-watowego brata, CS600 wydaje się być może nie Goliatem, ale jego 32 waty mocy robią różnicę. Nawet jeśli porównamy ten wzmacniacz z mocnymi tranzystorami, to niektóre jego cechy, jak zdolność współpracy z kolumnami o różnej impedancji czy też uniwersalność brzmienia, objawiająca się znakomitą liniowością, będą niewątpliwie stanowiły atut. Dla mnie przeskok z CS300XS na CS600 był bezbolesny, bo obydwie konstrukcje prezentują najwyższy poziom brzmienia i wykonania zgodny ze sztuką konstruowania wzmacniaczy lampowych. Ich walory użytkowe i brzmieniowe pozwolą miłośnikom konstrukcji lampowych z absolutnego topu wybrać model odpowiedni dla siebie, uwzględniając system stereo, jakim dysponują.
Podejście Lebena
Model CS600, mimo że jest większy od CS300XS to pod względem wzorniczym jest bardzo do niego zbliżony. Jak wspomniałem wcześniej, mnie bardziej podoba się to mniejsze cudeńko, ale myślę sobie, że to była miłość od pierwszego wejrzenia – po prostu zetknąłem się z nim wcześniej - i tak już zostało. Obydwa wzmacniacze utrzymane są w stylu, jakby żywcem zaczerpniętym z konstrukcji z lat 70. ubiegłego wieku. Efekt ten potęgują jeszcze specyficznie ukształtowane pokrętła i drewniane boki. Tak więc CS600 prezentuje się po prostu wspaniale. Również do jakości wykonania nie można mieć żadnych zastrzeżeń, gdyż stoi na najwyższym światowym poziomie, typowym dla niedużej manufaktury, gdzie większość produkcji wykonuje się ręcznie. Przedni panel wyposażono w aż sześć różnego rodzaju pokręteł – znalazłem tam, co oczywiste, regulator głośności sprzężony z potencjometrem Alpsa oraz gałkę regulującą balans między lewym a prawym kanałem.
Oprócz tego użytkownik ma jeszcze do dyspozycji pokrętło selektora źródeł, przełącznika pętli magnetofonowej oraz wzmocnienia basu i, co rzadko spotykane, przełącznik, za pomocą którego można dokonać zamiany kanałów (Reverse lub Stereo). Wszystkie gałki pracują precyzyjnie, podobnie jest z dwupozycyjnymi przełącznikami hebelkowymi wyboru pracy w trybie pełnym lub końcówki mocy, wzmacniacza bądź przedwzmacniacza gramofonowego oraz Mute, natychmiast odcinającego sygnał kierowany na końcówki mocy. Na tylnym panelu, co istotne, znalazł się przełącznik impedancji dla kolumn głośnikowych oraz wejścia analogowe. Wnętrze podzielono dwupoziomowo, na dwie zasadnicze sekcje, oddzielone grubą stalową platformą nośną. Na górze znalazły się wszystkie lampy wraz z transformatorami wyjściowymi, sieciowym oraz olbrzymim dławikiem. Natomiast pod spodem ulokowano wszystkie połączenia między poszczególnymi elementami oraz całą drobną elektronikę wchodzącą w skład przeróżnych obwodów. Jeśli chodzi o lampy, to na wejściu pracują podwójne triody 6CS7 produkcji amerykańskiej (Electronic Tube) pochodzące jeszcze z zapasów NOS, a w końcówkach mocy znalazły się, pracujące w konfiguracji push-pull, cztery tetrody strumieniowe 6L6WGC rosyjskiego potentata lamp Sovtek. Dodatkowo w układzie zasilania użyto lampy 6CJ3 jako regulatora napięcia – napięcie anodowe kierowane do wszystkich żarzących się baniek jest na początku tłumione, a potem stopniowo zwiększane, co pozwala skutecznie wydłużyć ich żywotność. Tor sygnałowy rozwiązano w klasycznym stylu, a więc długie odcinki kabli łączą z sobą gniazda znajdujące się na tylnym panelu oraz selektor źródeł, dalej jest potencjometr marki Alps z najwyższej półki. Elementy bierne, takie jak kondensatory i rezystory, są selekcjonowane i przechodzą przez rygorystyczne próby pomiarowe. Te najwyższej klasy markowe podzespoły mają wpływ na ostateczny kształt brzmienia, z czego konstruktor Taku Hyodo, zdaje sobie doskonale sprawę. Po zdemontowaniu górnej perforowanej pokrywy użytkownik otrzymuje dostęp do przełączników hebelkowych służących do zmiany biasu i napięcia anodowego w zależności od ich typu (Leben może współpracować również z lampami EL34).
Leben jest tylko jeden
Leben CS600, podobnie jak testowany przeze mnie wcześniej CS300XS, może pracować również jako wysokiej klasy wzmacniacz słuchawkowy. Ja jednak nie należę do miłośników słuchawek, ponieważ ich zasadniczą wadą jest to, że całkowicie uniezależniają słuchacza od naturalnych odbić w pomieszczeniu, a więc jego akustyki. A przecież to zjawisko występuje zawsze i wszędzie, gdzie słuchamy muzyki – na otwartej przestrzeni czy też w filharmonii.
Dlatego ze względu na swego rodzaju syntetyczność brzmienia słuchawek, sięgam po nie bardzo rzadko. Mogę jednak zapewnić, że słuchałem niegdyś CS600 ze słuchawkami i muszę przyznać, że brzmienie prezentowało poziom, jaki zadowoliłby wielu wybrednych fanów słuchawkowego dźwięku. Leben zdecydowanie bardziej zafascynował mnie jednak jako pełnoprawny zintegrowany lampowy wzmacniacz stereo. Podobnie jak to było w przypadku modelu CS300XS, również CS600 od początku wskazał mi drogę, jaką woli podążać. Dźwięk w zasadzie wymyka się wielu stereotypom lampowego brzmienia i nie brak mu własnego charakteru. Leben brzmi zupełnie inaczej niż znakomita większość drogich lamp takich marek, jak Ayon, Octave czy Unison Research. Ale w jego stylu brzmienia da się wyczuć po trosze wiele elementów każdej z tych konstrukcji. Mnie CS600 urzekł swoją muzykalnością na wręcz wybitnym poziomie. Chęć do grania, a zwłaszcza plastyczność barwy, jej zróżnicowanie, dają w efekcie bardzo naturalny, wręcz namacalny dźwięk. Wszystkie instrumenty znajdujące się na scenie nieustannie pulsują życiem, nie ma w brzmieniu tej japońskiej lampowej integry ani grama syntetyczności czy przekłamań spowodowanych nadmiernymi podbarwieniami. Jest za to muzyka w najczystszej postaci i oczywiście w formie, która wielu miłośnikom lampowych konstrukcji może bardzo przypaść do gustu.
Chodzi mi tu o ten typowy, lampowy "lebenowski" oddech, występujący między odtwarzaniem kolejnych harmonicznych, okraszony delikatną słodyczą i subtelnym ciepłym tłem. CS600 brzmi bardzo precyzyjnie, ale o nadgorliwej dokładności, jaka często występowała, kiedy słuchałem wzmacniaczy marki Ayon, możecie zapomnieć. Ta precyzja okraszona jest soczystością każdego wybrzmienia i brakiem jakichkolwiek najdrobniejszych wyostrzeń, bo te z kolei pojawiają się tylko wtedy, gdy dojdzie do przesterowania wzmacniacza. Jednak gwarantuję Wam, że moc 32 watów jest w zupełności wystarczająca, aby spokojnie wysterować większość zespołów głośnikowych, o co najmniej przeciętnej skuteczności. Muszę jednak podkreślić, że zarówno CS300XS, jak i CS600 zdecydowanie najlepiej czują się w towarzystwie wysokoefektywnych kolumn. Mam tu na myśli kolumny głośnikowe o tak zwanym wolnym, otwartym środku, których to brzmienie w średnicy cechuje się wyjątkową swobodą w operowaniu nie tylko rytmem, ale też barwą i przede wszystkim jej zróżnicowaniem. Elektronika Lebena jest wymagającym kompanem, jednak potrafiącym odwdzięczyć się z nawiązką. Już odsłuchy z kolumnami Mystified Audio Model One, a także Reference 3A MM de Capo i, utwierdziły mnie w przekonaniu, że japoński CS600, choć nie oszałamia mocą, to oferuje naturalny i swobodny przekaz, jeśli tylko umożliwią mu to podpięte kolumny. Ten wzmacniacz niczego nie pogrubia, ani nie wyszczupla – poszczególne instrumenty kreślone były na scenie niemal z takimi wymiarami, jakich mogłem doświadczyć podczas koncertów. Równowaga tonalna jest niemal wzorcowa, a na jej ostateczny kształt można również wpływać, eksperymentując z lampami od różnych producentów. Leben jest dopracowanym konstrukcyjnie wzmacniaczem i to przekłada się na jego dźwięk, w którym to nie znajdziecie niczego, co mogłoby Wam przeszkadzać podczas odsłuchu nawet świetnie zrealizowanych płyt. Wzmacniacz ten zdecydowanie polecam osobom o wyrobionym guście muzycznym, miłośnikom lamp i tym, którzy chcą rozpocząć przygodę ze wzmacniaczem lampowym od jednej z najlepszych konstrukcji w swojej klasie cenowej.
Werdykt: Leben CS600
Czytaj testy z tego wydania
- Acoustic Energy Reference 1
- Aesthetix Romulus
- Alluxity Pre-Amp One + Power-Amp One
- Audiomica Laboratory Erys Excellence
- Bakoon HPA-21
- Beyerdynamic T90
- Denon CEOL Piccolo
- Grado SR125i
- iFi iLink
- Indiana Line Nota 550
- Leben CS600
- Marantz CD6005/PM6005
- McIntosh D100
- Meitner MA-1
- Onkyo LS-T10
- Pioneer X-HM51-K
- PS Audio Dectet Power Centre
- Samsung UE55F9000
- Sennheiser Momentum On-Ear
- Synthesis Roma 753AC
- TelluriumQ Blue USB
- Zingali Home Monitor 2.8