Pioneer NC-50DAB

Pioneer NC-50DAB

Nowy "Network CD Reciver" od Pioneera, NC-50DAB, oferuje niemal wszystko, czego oczekuje meloman doby cyfrowej

  • Data: 2017-02-15

Na takie urządzenie – sygnowane przez znaną markę, niepospolicie funkcjonalne, intuicyjne w obsłudze i stosunkowo tanie – czekało wielu melomanów. Niektórzy pewnie już zwątpili, wszak od wprowadzenia i upowszechnienia streamingu sieciowego minęło ładnych parę lat, a mimo to konstrukcje typu all-in-one wykorzystujące to rozwiązanie nadal są raczej rzadko spotykane. Owszem, na rynku pojawiło się kilka podobnych propozycji, jak choćby znakomity Cyrus Lyric 09 (zob. recenzję w nr. 3/2014 HFC&HC) czy Naim Uniti 2, ale są to urządzenia przeznaczone dla wytrawnych audiofilów, zaś ich cena dla wielu osób jest zbyt wysoka. Pioneerowi udało się więc "niemożliwe": kosztujący mniej niż 4 tys. złotych NC-50DAB to wzmacniacz zintegrowany (klasy D), streamer sieciowy, odtwarzacz CD, DAC i tuner FM, DAB oraz internetowy, obsługujący najpopularniejsze standardy streamingowe dla urządzeń mobilnych (AirPlay i Bluetooth), jak również serwisy typu Spotify czy Tidal. Trzeba przyznać, że w teorii brzmi to pięknie, a jak w praktyce?

Budowa i obsługa

Pioneera NC-50DAB zamknięto w typowej dla klasycznych komponentów hi-fi obudowie, wspartej na czterech srebrnych lub anodowanych na czarno (w zależności od wersji kolorystycznej urządzenia) nóżkach. Wzornictwo jest charakterystyczne dla "sprzętu" Pioneera z ostatnich lat. Front wykonano z atrakcyjnie prezentującego się szczotkowanego aluminium. Lewą stronę zajmuje szuflada napędu CD, obok której umieszczono włącznik, odbiornik podczerwieni, gniazdo słuchawkowe na dużego jacka oraz port USB (5V/0,5A) pozwalający na szybkie podłączenie nośnika danych z plikami muzycznymi. Po prawej stronie znalazło się solidne aluminiowe pokrętło głośności oraz kolorowy, 3,5-calowy wyświetlacz – prezentujący niezbędny zestaw informacji o aktualnie odtwarzanej muzyce, z okładką albumu, nazwą formatu pliku oraz parametrami sygnału audio włącznie – który w kilku krokach można albo przyciemnić, albo wyłączyć z poziomu pilota, a pośrodku sześć niewielkich przycisków do obsługi najważniejszych funkcji (m.in. otwieranie/zamykanie szuflady CD i wybór wejścia).

Tył urządzenia zagospodarowano w typowy sposób. Znalazło się tam miejsce dla gniazda IEC, pojedynczych pozłacanych terminali głośnikowych akceptujących banany, widełki oraz "gołe druty", drugiego portu USB-A (5V, 1A), gniazda Ethernet, wejść cyfrowych (elektrycznego i optycznego), wyjścia dla subwoofera, wejścia liniowego oraz phono dla wkładek MM z bolcem uziemienia, a także gniazd anten DAB/FM i Wi-Fi.

Co ciekawego ukryto "pod maską" NC-50DAB? Przede wszystkim znany z zaawansowanych amplitunerów Pioneera wzmacniacz Direct-Energy-HD (klasy D), w tym wypadku o może niezbyt imponującej mocy 2x50W, acz – jak pokazały testy – wystarczającej do napędzenia monitorów o efektywności na poziomie 84dB. Drugi ważny element to audiofilski DAC SABRE32 ES9016 – bez wątpienia jeden z najlepszych układów dostępnych obecnie na rynku, obsługujący pliki WAV, FLAC, AIFF i ALAC (do 24-bit/192kHz) i DSD do 11,2MHz. A propos różnych formatów: kilka mniej audiofilskich (MP3 64–384kbps/8–48kHz oraz WMA 64–320kbps/32kHz, 44,1kHz oraz 48kHz) odtworzymy za pośrednictwem NC-50DAB także bezpośrednio z płyty CD-R, na której można umieścić maksymalnie 255 folderów z plikami tego rodzaju (cicho pracujący napęd pochodzi od azjatyckiego Asatecha).

Pisząc o obsłudze, nie można nie wspomnieć o dopracowanej w niemal każdym szczególe, darmowej aplikacji Pioneer Remote App, którą można pobrać na urządzenia z Androidem i iOS-em. Z jej poziomu (podobnie zresztą jak i z klasycznego pilota) otrzymujemy dostęp do menu, w którym na uwagę zasługują m.in. ustawienia sieciowe (Network Setting; w "zakładce" Connection wybieramy rodzaj połączenia; jeśli decydujemy się na Wi-Fi, należy wejść do ustawień Wi-Fi Setup i za pomocą pilota wpisać hasło zabezpieczające sieć), a także możliwość wyboru trybu filtru cyfrowego (Digital Filter; dostępne są trzy: Slow, Sharp i Short). Z korzystaniem z aplikacji wiąże się jeszcze jedna ciekawostka – otóż regulację natężenia dźwięku ma się wówczas "pod palcem", co jest bardzo wygodne, ale skala dostępnej głośności jest obcinana szybciej niż przy użyciu pokrętła (dotyczy to także Bluetootha i AirPlaya) – ma to zapewne zapobiegać przypadkowemu "pogłośnieniu na maksa", o co przy sterowaniu dotykowym stosunkowo łatwo.

Z istotnych spraw użytkowych warto jeszcze wspomnieć o tym, że bardziej niezawodnym sposobem na odtworzenie plików 24/192 jest połączenie kablowe (w czasie testu podczas połączenia bezprzewodowego zdarzały się sporadyczne zaniki sygnału, mimo że router i NC-50DAB znajdowały się w tym samym pomieszczeniu, choć niewykluczone, że winę za to ponosi sieć), a także że podczas odtwarzania plików DSD (tylko z pendrive'a lub dysku USB) nie działa tryb gapless. Tak zwana inicjalizacja (czas od pierwszego włączenia do momentu kiedy można słuchać muzyki z dowolnego obsługiwanego źródła/nośnika) zajmuje mniej więcej pół minuty: w tym czasie na wyświetlaczu najpierw pojawia się powitalne "Hello", a następnie logo Pioneera. Trzymany na "stendbaju", NC-50DAB jest gotowy do pracy natychmiast po włączeniu. Na początek warto też zaktualizować firmware (najlepiej uczynić to z poziomu wspomnianej aplikacji) i cierpliwie poczekać, aż wszystko się zainstaluje – w stosownym momencie na wyświetlaczu pojawi się komunikat o konieczności wyłączenia urządzenia. Po jego ponownym uruchomieniu można przystąpić do odsłuchów.

Jakość brzmienia

Pierwsze odtworzenie płyty CD dało fałszywy wniosek: lekkie, wyraźnie jasne brzmienie i "analityczne zacięcie" było wynikiem kilkudecybelowego podbicia wysokich tonów (nie jest to raczej ustawienie domyślne, ale warto to sprawdzić, korzystając z przycisku Sound na pilocie). W trakcie dalszych odsłuchów (wysokie i niskie tony ustawione na 0, wyłączony bass enhancer o nazwie P.BASS) sekcja CD grała już zdecydowanie równiej, z ładnie nasyconymi barwami, choć przez cały czas dawało się wyczuć lekkie rozjaśnienie związane z ekspozycją wysokich tonów. Próg ostrości nie został jednak przekroczony, a przekaz – zapewne na skutek przesuniętej w górę równowagi tonalnej – był żywy i energiczny. Ciekawie zaprezentował się bas: momentami głęboki, swobodny i obszerny, stanowił solidny fundament dla reszty pasma, ocieplając przekaz i czyniąc go bardziej fizjologicznym. Dzięki temu w brzmieniu pojawiły się pierwiastki decydujące o tzw. muzykalności.

Po CD przyszła kolej na sprawdzenie streamingu sieciowego. Odtworzenie plików hi-res, a zwłaszcza DSD (Johan Dielemans Trio "Round Midnight", DSD128), przyniosło nieco większą finezję i wyrafinowanie; przekaz zyskał lepszą niż z płyty CD (ten sam album wydany przez Opus 3) delikatność i klarowność, które z powodzeniem obroniłyby się w nawet droższych urządzeniach. Nieźle wypadły też stosunkowo szybkie utwory z dużą ilością niskich składowych (np. "Luminol" Stevena Wilsona, FLAC 24/96) – zostały odtworzone czytelnie, z dobrą dynamiką, właściwie oddanymi akcentami rytmicznymi i odpowiednim tempem. Nie było także problemów z AirPlayem oraz Bluetoothem, choć w tym drugim wypadku trzeba pogodzić się z opóźnieniami związanymi z przeskakiwaniem między kolejnymi utworami (jeśli ktoś przechowuje pliki audio, w tym hi-res, na smartfonie z Androidem i chce ich posłuchać na NC-50DAB, to zamiast Bluetootha może za pośrednictwem aplikacji Pioneer Remote App skorzystać z PushPlayera).

Wykorzystany w roli DAC-a (z Arcamem CD73 jako transportem podłączonym do cyfrowego wejścia elektrycznego), NC-50DAB zaprezentował się równie dobrze, oferując brzmienie o dużej skali, z lekko zaokrąglonym, acz pozbawionym spowolnień i rozmycia basem, wyrazistym, lecz nieprzesadnie wyeksponowanym środkiem pasma, a także dość mocno podaną górą, wzmagającą wrażenie ogólnej żywości dźwięku. O ile podłączenie osobnego napędu CD do NC-50DAB nie ma jednak większego sensu, o tyle warto rozważyć jego współpracę np. z dekoderem telewizji satelitarnej bądź telewizorem z wyjściem cyfrowym.

Wprawdzie w nazwie testowanego urządzenia pojawia się "DAB", ale tuner DAB+ nie jest tu – przynajmniej w mojej opinii – największą atrakcją (odbiór miał miejsce w okolicach Krakowa). Z czysto użytkowego punktu widzenia ma przewagę nad FM, bo wyboru dokonuje się po nazwach stacji, a nie tylko częstotliwościach, czyli dokładnie tak samo, jak w przypadku radia internetowego (aczkolwiek oferta jest tu znacznie skromniejsza, żeby nie powiedzieć uboga – zob. Warto wiedzieć), jednak różnica w jakości brzmienia jest niedwuznaczna – niestety na korzyść transmisji analogowej (niestety, bo wyłączenie stacji FM wydaje się już tylko kwestią czasu). Jeśli zaś chodzi o pojedynek DAB+ kontra radio internetowe, to ich brzmienie jest porównywalne i w ślepym teście trudne do odróżnienia.

I na koniec jeszcze jedna ważna sprawa: pod względem stereofonii NC-50DAB reprezentuje naprawdę solidny poziom, aczkolwiek przestrzenna prezentacja dźwięku jest nieco specyficzna. Z jednej strony scena ma bardzo ładnie odwzorowaną głębię (wyraźnie słychać dalsze plany), lepszą niż w niejednym wzmacniaczu zintegrowanym klasy AB za podobne pieniądze, a z drugiej jej szerokość jest przeciętna, co powoduje wrażenie lekkiego ściśnięcia – dźwięki raczej sporadycznie wychodzą poza bazę kolumn (udaje się to przede wszystkim realizacjom stricte audiofilskim, jak np. "Blue Mind" Anne Bison). Za to ogniskowanie źródeł, przede wszystkim tych na pierwszym planie, jest bardzo dobre i zwłaszcza w przypadku odtwarzania plików hi-res łatwo wydzielić pojedyncze instrumenty.

Warto wiedzieć

DAB+ (Digital Audio Broadcasting Plus) umożliwia emisję dźwięku cyfrowego, oferując szereg dodatkowych rozwiązań, m.in. przesyłanie opisów, obrazów oraz różnego rodzaju informacji. Do najważniejszych zalet technologii DAB+ należą m.in.: łatwość odnajdywania stacji (po nazwach, a nie częstotliwościach), większy wybór kanałów w porównaniu z FM, łatwa obsługa (nawigacja ogranicza się do jednego przycisku), czysty, bezszumowy dźwięk i planowanie odsłuchu (możliwe zaprogramowanie odsłuchu lub nagrania audycji nawet tydzień przed emisją). W praktyce jednak, na przykładzie opisywanego tu NC-50DAB, z anteną dołączoną do zestawu, nadal lepszą jakość dźwięku zapewnia towarzyszące nam od kilkudziesięciu lat radio FM. Wybór kanałów DAB+ jest w chwili obecnej bardzo skromny (w okolicach Krakowa za pośrednictwem multipleksu MUX R3 dostępne są: Jedynka, Dwójka, Trójka, Czwórka, Radio Dzieciom, Kraków, OFF, PR24, Poland i Rytm; w innych dużych miastach wygląda to podobnie). Cyfryzacja eteru w naszym kraju wymaga dopracowania. Szacuje się, że do 2020 roku radio cyfrowe swoim zasięgiem obejmie całą Polskę.

Podsumowanie

Bez względu na rodzaj wykorzystanego źródła (CD, streamer, DAC, radio DAB+/internetowe/FM) NC-50DAB prezentuje bardzo solidny, równy poziom, nie dając powodów do narzekań. Jego funkcjonalność docenią przede wszystkim te osoby, które chcą mieć wszystko w jednym "pudełku". Propozycja Pioneera świetnie nadaje się też na tzw. drugi system, np. do gabinetu czy sypialni, gdzie z odpowiednio dobranymi monitorami ma szansę zapewnić żywy i wciągający przekaz.

Werdykt: Pioneer NC-50DAB

★★★★★ Wygoda i jeszcze raz wygoda: do NC-50DAB wystarczy podłączyć kolumny i już można słuchać muzyki na różne sposoby, w tym przez AirPlay i Bluetooth