Dynaudio Emit M10

Dynaudio Emit M10

Filigranowe kolumny podstawkowe Emit M10, najmniejsze konstrukcje w ofercie Dynaudio, to idealne zespoły głośnikowe do odsłuchu w bliskim polu

  • Data: 2016-11-03

Kolumny Dynaudio z serii Emit pozycjonowane są poniżej linii Excite, a więc należą do niedrogich, można powiedzieć budżetowych konstrukcji. Decydując się na stworzenie tej serii, Duńczycy wzięli zapewne pod uwagę postęp technologiczny, jaki dokonał się w konstrukcji samych głośników na przestrzeni ostatnich lat. Teraz konstrukcje budżetowe nie oznaczają automatycznie kiepskiej jakości dźwięku, więc firma nie ryzykowała utratą prestiżu, na który pracowała przecież wiele lat.

Dynaudio to jednak nie tylko gwarancja dobrego dźwięku, ale też nienagannego wykonania, o czym mogłem się przekonać, obcując właśnie z niedrogimi kolumnami z serii Emit. Obecnie ta linia jest dość skromna, gdyż obejmuje zaledwie jedną konstrukcję podłogową, oznaczoną symbolem Emit M30, oraz centralny zespół głośnikowy do instalacji wielokanałowych. Z kolei kolumny przeznaczone na podstawkę reprezentują dwa modele – testowany M10 oraz nieco większe M20. O ile M20 można uznać za pełnoprawny monitor, będący w stanie nagłośnić pokoje o powierzchni dochodzącej do 20 metrów kwadratowych, o tyle model M10 ze względu na niezbyt wielki przetwornik nisko-średniotonowy nadaje się do odsłuchu jedynie w niewielkich pomieszczeniach. Jednak kompaktowe rozmiary w przypadku tych kolumn to nie przypadek, ponieważ świetnie sprawdzają się podczas odsłuchu w bliskim polu, co szczególnie może przypaść do gustu fanom muzycznego relaksu przy komputerze.

Małe jest piękne!

Filigranowe Emit M10 prezentują się dobrze, przede wszystkim ze względu na idealnie dobrane proporcje – te niewielkie kolumny nie są ani zbyt głębokie, co predysponuje je do ustawienia na komodzie czy nawet biurku w pobliżu ekranu komputera, ani też zbyt wysokie, przez co nie zajmują zbyt wiele przestrzeni. Z racji tego, że M10 wyposażono w tunel bas-refleksu znajdujący się na tylnej ściance, istnieje możliwość regulacji natężenia zakresu niskich tonów, co akurat w przypadku dwudrożnych monitorów wyposażonych w niewielki stożek reprodukujący bas i tony średnie jest pomocne. Małe woofery zestrojono tak, żeby nie podbijały zbytnio górnego zakresu basu, więc nie ma obawy, że M10 dosunięte do ścian nawet na odległość kilkunastu centymetrów zaleją słuchacza falą niekontrolowanego, dudniącego basu.

Testowane kolumny są dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych – białej oraz czarnej satynowej. Lakier na skrzynkach prezentuje się znakomicie, ponieważ producent zastosował technikę nakładania kilku warstw, uzyskując w ten sposób pożądaną głębię. Warto też dodać, że w wyższej serii Excite kolumny również dostępne są w tych dwóch wariantach kolorystycznych, a do tego ofertę wzbogacono o kilka oklein z naturalnego drewna, co jest już przywilejem dla klientów z nieco zasobniejszym portfelem. Ale jakby na to nie spojrzeć, te dwa warianty kolorystyczne dostępne w obrębie serii Emit są na tyle atrakcyjne, że z pewnością wielu osobom przypadną do gustu, tym bardziej że obydwa kolory wciąż są na topie i świetnie prezentują się przede wszystkim w nowocześnie urządzonych pomieszczeniach.

Duński producent znany jest z tego, że większość kolumn dostępnych w jego ofercie jest dosyć wymagająca wobec wzmacniaczy – po prostu Dynaudio ze względu na specyfikę konstrukcyjną głośników niskotonowych wyposażonych w cewki o ogromnej średnicy lubią spore dawki prądu i z tego względu należy łączyć je z wydajnymi prądowo konstrukcjami, obojętnie czy są to lampy, czy tranzystory. Ale filigranowe M10 stanowią wyjątek od reguły, bowiem zastosowane tu niewielkie 140mm woofery z cewkami o przeciętnej średnicy nie mają wielkiego apetytu na prąd. Mimo stosunkowo niskiej efektywności w okolicach 86dB impedancja znamionowa o wartości 6 omów sprawia, że M10-tki są konstrukcjami przyjaznymi dla większości budżetowych wzmacniaczy i to jest ich dużą zaletą – ich użytkownik nie musi specjalnie przykładać wagi do wydajności prądowej wzmacniacza.

M10 bazują na dwudrożnym układzie głośnikowym składającym się z wysokotonowej, jedwabnej kopułki o średnicy 28mm nasączanej silikonem – jest to bardzo dobrze znany głośnik, produkowany już od jakiegoś czasu przez Duńczyków właśnie na potrzeby serii Emit i Excite. Jednak w tym konkretnym przypadku mamy już do czynienia z unowocześnioną i zmodyfikowaną jednostką – poprawiono proces produkcji, co przełożyło się na jeszcze lepszą geometrię samej kopułki, a także przy nieco większej średnicy obniżono jej masę, główne za sprawą lżejszej cewki, co pozwoliło jeszcze bardziej wyczulić ten głośnik wysokotonowy na odtwarzanie subtelnych detali. Z kolei zakresem tonów średnich i basu zajmuje się przetwornik wyposażony w membranę stożkową wykonaną z materiału MSP, a więc polipropylenu z domieszką miki i innych minerałów mających wpływ na wzrost sztywności przy zachowaniu stosunkowo niskiej masy i przyzwoitych właściwości tłumiących. M10 bazują na pojedynczych terminalach wejściowych, akceptujących każdy rodzaj wtyków.

Oddech, plastyka, przestrzeń

Małe Dynaudio potrafią miło zaskoczyć dźwiękiem, a przede wszystkim stereofonią, zarówno w klasycznej, tradycyjnej konfiguracji, gdzie kolumny ustawione są na drewnianych standach w odległości prawie trzech metrów od miejsca odsłuchowego, jak i w bliskim polu. Zacznę jednak od standardowego ustawienia, bo w tym przypadku M10 mają jedną niepodważalną zaletę – łatwo znikają z pomieszczenia, pozostawiając nas sam na sam z muzyką. Jest prawdą, że małe kolumny są zdolne kreślić przestrzeń, cyzelując poszczególne detale w taki sposób, że słuchacz odnosi wrażenie, iż dźwięki nie wydobywają się bezpośrednio z głośnikowych membran, a materializują się gdzieś przed, za lub między kolumnami. Efekt jest taki, że słychać muzykę, ale z reguły jeśli idzie o źródła jej pochodzenia, to nie wskażemy bezpośrednio palcem na kolumny, a punkty między nimi. Emit przypadną zatem do gustu osobom przykładającym właśnie dużą wagę do stereofonii, a przede wszystkim do efektu znikania zespołów głośnikowych z pomieszczenia – M10 niewątpliwie posiadają tę zdolność. Należy jednak pamiętać, że ze względu na niewielkie gabaryty przetworników nisko-średniotonowych, a także samych skrzynek dysponujących niewielką objętością zakres niskich tonów ma pewne ograniczenia, wobec czego tych filigranowych kolumn nie powinniśmy zmuszać do nagłaśniania pokoi o powierzchni większej niż 16 metrów kwadratowych. Do tego pokój powinien wyróżniać się dosyć przyjazną akustyką, jeśli komuś zależy na uzyskaniu stereofonii, o jakiej wcześniej wspomniałem. W pomieszczeniach o zbyt silnym pogłosie nie uzyskamy pożądanego efektu, mimo że małe M10 nie sieją wysokimi tonami.

Testowane Dynaudio mają jeszcze jedną zaletę, a mianowicie chodzi o ich charakterystykę w zakresie niskich tonów – Duńczycy tak zestroili te kolumny, że nie wyciągali z nich na siłę basu, którego i tak nie byłyby w stanie odtwarzać. Niskie subsoniczne fragmenty potrafią już odtworzyć podłogowe M30, ale małe M10 zostały stworzone w zupełnie innym celu, więc wyciąganie z nich na siłę niskiego basu poprzez stosowanie długiego tunelu bas-refleks o sporym oporze akustycznym przyniosłoby efekt w postaci niezbyt dobrze kontrolowanego, buczącego basu. Układ rezonansowy został dobrany prawidłowo do niewielkiego stożka, pracującego w skromnej objętościowo skrzynce i tak jest najlepiej. W ten sposób udało się z M10 uzyskać iście monitorowy bas o niezłej kontroli i szybkiej reakcji na zmieniający się rytm. Głębia owszem występuje, ale nie na taką skalę, jak w przypadku M20 czy jeszcze większych podłogowych M30. Z tego też względu za pośrednictwem M10 nie usłyszycie prawidłowo wielkiego kotła w klasyce, nie wspominając już o potędze organów. Z drugiej jednak strony w jazzie gitara basowa brzmiała całkiem przyzwoicie, podobnie jak kontrabas – może nie tak masywnie, jak za pośrednictwem większych kolumn, ale przede wszystkim punktowo, rzetelnie, czytelnie i to w przypadku tych niewielkich monitorów z pewnością jest ich zaletą. Inną pozytywną cechą jest fakt, że M10 dosunięte nawet bardzo blisko ściany, przykładowo kiedy znajdują się na biurku w okolicy ekranu LCD komputera, nie wpadają w nieprzyjemne rezonanse, mimo że wylot z tunelu bas-refleks znajduje się z tyłu. Zbędne będą więc zatyczki z gąbki, które tylko niepotrzebnie podnoszą rezonans membrany głośnikowej oraz ograniczają pasmo niskich tonów, co i tak w przypadku tak małych skrzynek z pewnością nie będzie pomocnym zabiegiem.

Co do stereofonii, to miłośnicy słuchania muzyki w bliskim polu nie będą zawiedzeni, ponieważ M10 znakomicie radzą sobie w tej roli. W zasadzie rozkład sceny dźwiękowej pod względem głębi między poszczególnymi planami jest tak samo rzetelny, jak w ustawieniu klasycznym. Z tą różnicą, że źródła pozorne mogą wydawać się mniej pełne. Jednak za sprawą znakomicie oddanej ostrości lokalizacji konkretnych dźwięków M10 należą do absolutnej czołówki wśród monitorów w podobnej cenie, tak dobrze radzących sobie z budową dwukanałowej panoramy w bliskim polu. Filigranowe Emit prezentują zrównoważone tonalnie brzmienie, bez dominacji w zakresie wysokich tonów czy też zbyt mocno podbitych średnich i górnych partii basu.

Te kolumny brzmią kulturalnie, angażując się jednak w odtwarzaną muzykę na tyle mocno, że w ostatecznym rozrachunku są w stanie przekonać nas do siebie również dynamiką, szczególnie w skali mikro. Jeśli zaś chodzi o zachowanie tych kolumn przy wysokich poziomach głośności, to uwagę zwraca wciąż dobrze kontrolowany bas o świetnej sprężystości oraz niewychodzące przed szereg wysokie tony z lekko osłodzoną barwą oraz przyzwoitą rozdzielczością, z jakiej przecież Dynaudio słynie.

Warto wiedzieć

Ze względu na kompaktowe rozmiary Emit M10 doskonale nadają się do odsłuchu w bliskim polu. Niewielkie kolumny są łatwe w ustawieniu, ponieważ nie zajmują zbyt dużo miejsca, a ich parametry techniczne pozwalają na konfigurację ze wzmacniaczami o przeciętnej mocy. M10 w bliskim polu zabrzmią najlepiej, jeśli przy ich ustawieniu zastosujemy zasadę trójkąta równobocznego – a więc odległość do miejsca odsłuchowego powinna wynosić dokładnie tyle samo, ile rozstaw między kolumnami. Przy czym należy pamiętać, że najlepsze charakterystyki kierunkowe miękkie jedwabne kopułki uzyskają wtedy, kiedy kolumny skręcimy nieco do środka, tak żeby główne osie ich promieniowania stykały się mniej więcej w miejscu odsłuchu. Tak ustawione kolumny bez najmniejszego problemu reprodukują stereofonię z ostro kreślonymi źródłami pozornymi, ale też, co najważniejsze, mimo bliskiego ustawienia, głębię sceny z ładnie wyodrębnionymi planami.

Podsumowanie

M10-tki mają dwie twarze – nadają się do odsłuchu w klasycznej kombinacji w niewielkich pokojach, ale ich niepowtarzalne walory brzmieniowe docenią również miłośnicy odsłuchu muzyki w bliskim polu. Dynaudio Emit M10 są łatwe do napędzania i można je łączyć z przeciętnymi budżetowymi konstrukcjami (podczas testu wykorzystałem wzmacniacz AMC XIA), co z pewnością ucieszy właścicieli niedrogich amplifikacji.

Werdykt: Dynaudio Emit M10

★★★★½ M10 stanowią świetną mieszankę cech brzmienia bezpośredniego z plastycznym i nieco wygładzonym przekazem. Te kolumny mogą stać się znakomitym narzędziem do odsłuchu muzyki z komputera w bliskim polu