Cabasse Murano

Cabasse Murano

Cabasse Murano to trochę nietypowe kolumny podstawkowe. Producent zastosował w nich ciekawe rozwiązanie znane z modeli flagowych: współosiowy przetwornik wysoko-średniotonowy BC13, więc pomimo niewielkich gabarytów są to kolumny trójdrożne

  • Data: 2016-06-22

Francuski producent kolumn Cabasse to firma z wieloletnim doświadczeniem w tej branży; została założona w 1950 roku przez Georges'a Cabasse'a. W katalogu firmy znajdziemy wiele produktów z różnych półek cenowych: od kina domowego, przez produkty bezprzewodowe i do montażu w ścianach, po rasowe kolumny hi-fi i high-end. Najwyższą serią kolumn jest Artis, której topowym elementem są La Sphere – jak sama nazwa wskazuje, są to kolumny kuliste, współosiowe, czterodrożne. Wraz z ciekawą podstawą tworzą niesamowitą rzeźbę, która do tego świetnie gra. W tej serii dostępne są też nieco mniejsze i bardziej klasycznie wyglądające modele, które czerpią pełnymi garściami z rozwiązań stosowanych we flagowcach. Testowane podstawkowce są najmniejszymi z tych ostatnich.

Klasycznie nieklasyczne

Testowane Cabasse Murano z pozoru wyglądają jak typowa kolumna podstawkowa – ot, prostopadłościenna obudowa z głośnikiem przeznaczonym do reprodukcji niskich tonów na dole i wysokich powyżej. Tego, kto przyjrzy się dokładniej, czeka niespodzianka – górny przetwornik to tak naprawdę dwa w jednym – wysokotonowa kopułka umieszczona w niewielkiej, aluminiowej tubce oraz okalający go głośnik średniotonowy, tworzące razem system współosiowy nazwany przez producenta BC13. Głośnik niskotonowy również nie jest do końca typowy – membrana typu plaster miodu napędzana jest przewymiarowanym "silnikiem" i pozwala na duże wychylenia bez zniekształceń. Jakby tego było mało, obudowa też nie jest regularnym prostopadłościanem; jej boki są wygięte, co pozwala uniknąć powstawania fal stojących w jej wnętrzu. Całości dopełnia port bas-refleksu umieszczony na tylnej ściance nad metalową płytką z bardzo solidnymi zaciskami kablowymi. Złe wieści mam jedynie dla miłośników podwójnego okablowania – kolumny mają pojedyncze zaciski.

Warto też wspomnieć o wykończeniu. Tutaj francuski producent również bardzo się postarał. Dostępne są trzy wersje polakierowane na wysoki połysk – czarna, mahoniowa oraz biała. Same przetworniki otoczone są aluminiowymi opaskami. Całość wygląda naprawdę ładnie i jest bardzo solidnie wykonana. Trzeba tylko zadbać o ciężkie, stabilne podstawki, bo kolumny są naprawdę wymagające pod tym względem.

Podstawkowa podłogówka

Na początku muszę się przyznać, że do testu podchodziłem z pewną dozą niepewności. Wynikało to z tego, że jak dotąd moje jedyne kontakty z firmą Cabasse odbywały się w warunkach wystawowych, więc tak naprawdę nie wiedziałem, jak mogą zagrać. Dodatkowo zawsze trochę obawiam się głośników wysokotonowych umieszczonych w tubie (lub tubce), ponieważ potrafią zagrać nieco zbyt ofensywnie jak na mój gust. Na szczęście już po włączeniu pierwszego utworu – w tej roli wystąpił "Till Tomorrow" Yello, z fenomenalną partią graną na kornecie przez Tila Bronnera – wiedziałem, że jest dobrze, że wszystkie moje obawy były płonne.

Dźwięk okazał się duży, detaliczny i w sumie podobny do tego, co na co dzień wydobywa się z moich B&W 804S. Ponieważ zacząłem ten test od obaw o wysokie tony, to spróbuję najpierw opisać tę część pasma. Wysokotonowiec z francuskiej manufaktury okazał się naprawdę zawodowy. Góra była podana dość dosadnie, ale bez popadania w przesadę. Nie było nadmiernej ekspozycji sybilantów, ani koncentracji uwagi słuchacza tylko na tej części pasma. Za to słychać było wszystkie możliwe detale i szczegóły nagrania, jasno i dźwięcznie. W sumie przypominało to nieco dźwięk, jaki generują głośniki wstęgowe, choć te ostatnie są jeszcze bardziej zwiewne i perliste. Ale jak przypominam sobie brzmienie przetworników w kolumnach takich, jak Monitor Audio Platinum, to ogólne wrażenia miałem podobne. Podczas testu słuchałem sporej ilości nagrań z różnych gatunków, od klasyki (choć nie jest to mój ulubiony gatunek) przez jazz po elektronikę, i wszędzie jakość górnej części pasma była bardziej niż zadowalająca. Nawet nagrania Anny Marii Jopek, które są "podkręcone" w tym zakresie, dawały się bez problemu słuchać i nie epatowały nadmierną ekspozycją syczących głosek.

Średnica dorównywała jakością wysokim tonom, była dobrze wypełniona, rozdzielcza i idealnie zszyta z górną częścią pasma. Tę część pasma zawsze testuję, słuchając nagrań jazzowych. Tak było i tym razem. Słuchając e.s.t, Dave'a Brubecka, Milesa Daviesa czy Kari Bremnes, mogłem śledzić poszczególne partie instrumentów i wokale. Tutaj muszę wspomnieć o jednej cesze Murano, która jest naprawdę ponadprzeciętna. Otóż kolumny te doskonale odzwierciedlają scenę dźwiękową. Wirtualne byty na tej scenie, muzycy i wokaliści, są pozycjonowani z dokładnością niemal co do milimetra, a sama scena sięga bardzo daleko w głąb i wszerz. Było to słychać we wszystkich nagraniach. Myślę, że to jest pochodną zastosowanego głośnika koaksjalnego, bo podobne wyczyny słyszałem wcześniej tylko w kilku przypadkach, takich jak Bravo! mistrza Kazuo Kiuchi. Absolutnie nie brakuje też na scenie powietrza, ale to na tym poziomie jakości brzmi trochę jak banał. Wracając do średnicy, to zarówno instrumenty, jak i wokale brzmią bardzo naturalnie. Nie są powiększone ani w jakiś szczególny sposób dopalone. Słuchając, można jednak mieć wrażenie wyeksponowania głosów, ale moim zdaniem wynika to z bardzo dobrej rozdzielczości Cabasse w tym zakresie.

Nie byłoby jednak spójnej prezentacji muzyki, gdyby bas tych kolumn odstawał jakością od reszty pasma. Nic z tych rzeczy. Prawdę mówiąc, dla mnie bas był chyba największym zaskoczeniem. Był bowiem naprawdę doskonale wypełniony, zwinny, szybki i zarysowany ostrym konturem. Oczywiście w bezpośredniej konfrontacji z moimi podłogowcami okazało się, że nie jest w stanie zejść równie nisko, ale na szczęście producent nie próbował nawet ścigać się w tej kategorii. Jak na swoje gabaryty Murano i tak mają go bardzo dużo. Daje to muzyce odpowiednią potęgę brzmienia i w moim pomieszczeniu odsłuchowym nie miałem wrażenia, że czegokolwiek brakuje. Jednocześnie rozdzielczość tego zakresu pozwalała z przyjemnością słuchać nagrań, gdzie u konkurencji często bas zlewał się w jednolitą pulpę – wspomnę choćby "Anastasis" Dead Can Dance czy solowe nagrania Brendana Perry'ego. To podejście do reprodukcji nagrań przekłada się też na świetną rytmikę, nie ma tutaj żadnej skuchy. Niezawodni panowie z Kraftwerk w utworze "Elektro Kardiogram" udowodnili mi, że Murano radzą sobie z tym co najmniej równie dobrze jak moje Bowersy.

Murano nie wydają się szczególnie trudne do wysterowania, choć z drugiej strony moja końcówka mocy radzi sobie nawet z trudnymi partnerami – Linn Akurate 2200, bo o nim mowa, jest w stanie wygenerować 200W na kanał przy 4 omach. Natomiast Cabasse mimo nominalnie ośmioomowej impedancji mają minimum w okolicy 3 omów. Dlatego mimo wszystko przydałby się solidny wzmacniacz. Akurat gościł u mnie na testach Hegel H360, który okazał się świetnym partnerem dla Cabasse Murano.

Warto wiedzieć

Zastosowany w Cabasse Murano zespół wysoko-średniotonowy BC13 pochodzi bezpośrednio z flagowych La Sphere i L'Ocean. W tamtych kolumnach jest częścią trójdrożnej konstrukcji współosiowej TC23, gdzie oprócz głośnika wysoko- i średniotonowego jest jeszcze jeden głośnik odtwarzający niskie tony. Na potrzeby użycia BC13 w Murano lekko zmodyfikowano tubkę, w której umieszczona jest membrana wysokotonowa. Pozwoliło to na lepsze dopasowanie skuteczności głośnika do zastosowanego w tym modelu przetwornika basowego.

Firma Cabasse sama produkuje przetworniki do swoich kolumn, co nie jest częste, nawet wśród producentów high-endowych. Od chwili założenia firmy podejmowane są w niej badania nad jak najlepszą reprodukcją dźwięku. Założyciel firmy szczyci się, że w jego rodzinie w XVIII wieku byli lutnicy, pierwsze skrzypce sygnowane nazwiskiem Cabasse powstały w 1740 roku. Od tamtego czasu przez wiele pokoleń poszukiwali jak najlepszego dźwięku czy to budując instrumenty, czy teraz kolumny. Cabasse posiada całe centrum badawcze, wraz z komorą bezechową do pomiarów kolumn, co pozwala firmie na niezależność w rozwoju.

Podsumowanie

Czy Cabasse Murano to już high-end? Moim zdaniem jeszcze nie, gdyż kolumny z najwyższych półek potrafią jednak trochę więcej, ale to bardzo solidne i uniwersalne kolumny, które na pewno nie zawiodą swoich potencjalnych klientów. Wykonane świetnie, wyglądające nowocześnie, a przez to pasujące praktycznie do każdego wnętrza, do tego mające ciekawe rozwiązania konstrukcyjne, stanowią bardzo ciekawą propozycję na rynku. W Polsce firma Cabasse nie jest jeszcze bardzo znana, a szkoda, bo to firma z tradycjami – testowany model Murano tylko potwierdził umiejętności konstruktorów znad Sekwany. Jeśli poszukujecie kolumn podstawkowych potrafiących odtworzyć każdy rodzaj muzyki, nie wyłączając cięższych gatunków, a dodatkowo szukacie w muzyce dokładności i przestrzeni, to Cabasse Murano powinny na 100% znaleźć się na liście odsłuchowej. Jeśli dacie im szansę, mogą pozostać z Wami naprawdę na długo.

Werdykt: Cabasse Murano

★★★★★ Doskonała przestrzeń i wybitnie poukładana scena dźwiękowa. Dla osób poszukujących dobrego dźwięku, ładnego wyglądu kolumn i do tego mających spore pomieszczenie odsłuchowe