Ayon S-3

Ayon S-3

Odtwarzacz plików S-3 Ayona odkrywa audiofilską ?technologię jutra?

  • Data: 2012-11-05

W związku z tym, że mam dosyć konserwatywne podejście do nowych technologii pojawiających się w światku audio, perspektywa przetestowania pierwszego odtwarzacza plików firmy Ayon była z jednej strony frustrująca, a z drugiej intrygująca. Gramofony i odtwarzacze CD już na stałe wtopiły się w krajobraz audio, ale jeśli chodzi o odtwarzanie muzyki z plików, sprawa jest dość świeża i o tyle ciekawa, że wciąż tak naprawdę nie wiadomo, jak w przyszłości będą wyglądać te urządzenia i czy dojdzie do ich technologicznego ujednolicenia. Obecnie odnoszę wrażenie, że niemal każda marka szuka własnej drogi. Czy zatem w perspektywie kilku najbliższych lat niewidzialna ręka rynku doprowadzi do powstania czegoś w rodzaju standardu odtwarzaczy plików, podobnie jak miało to miejsce w przypadku gramofonów czy odtwarzaczy CD? Na to pewnie przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać? Na razie przyglądam się temu z coraz większym zainteresowaniem, gdyż w branży audio dzieje się naprawdę dużo, a niemal każdy producent próbuje zaskoczyć rynek czymś nowym, stosując mariaż różnorakich rozwiązań i technologii. Jeśli o mnie chodzi, to jestem pewien, że przez najbliższe lata wciąż będę korzystał zarówno z gramofonu, jak i odtwarzacza CD/SACD/DVD-Audio i pewnie wiele osób będzie postępowało tak samo ? nie tylko ze względu na spore, często cenne kolekcje płyt, których przecież nie wyrzucą na śmietnik, ale też z uwagi na zdroworozsądkowe myślenie, które podpowiada, że chyba warto jeszcze trochę poczekać.

Jednak ? zgodnie ze starym porzekadłem, że ?tylko krowa nie zmienia swoich poglądów? ? muszę się Państwu przyznać, że po dwóch miesiącach korzystania z odtwarzacza plików Ayon S-3 moje podejście to tego typu urządzeń zmieniło się diametralnie. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że mój pierwszy dłuższy kontakt z odtwarzaczem plików odciśnie tak mocne piętno na mojej audiofilskiej świadomości? A swoją drogą Ayon S-3 to wyjątkowo dobrze dopracowana konstrukcja.

Kilka powodów za?

No właśnie, jest kilka powodów, dla których jestem gotów stwierdzić, że w niedalekiej przyszłości byłbym jednak skłonny częściej wykorzystywać odtwarzacz plików niż poczciwego cedeka, nie wspominając już o gramofonie. I wcale nie chodzi głównie o funkcjonalność, łatwość obsługi i wygodę użytkowania, a o? dźwięk. Tak, dźwięk! Choć po raz pierwszy testowałem odtwarzacz plików, to oczywiście miałem wcześniej kontakt z tego typu urządzeniami. Często słyszałem odtwarzacze plików różnych marek i producentów przy okazji odsłuchów w zaznajomionych salonach audio, na branżowych wystawach czy też u kolegów. Ale z takim brzmieniem, z jakim miałem do czynienia w przypadku odtwarzacza Ayona, jeszcze nie spotkałem się nigdzie, o czym wspomnę później.

Teraz wrócę do kolejnej przesłanki przemawiającej za odtwarzaczem plików ? wygody użytkowania, o czym chyba nikogo, kto miał styczność z odtwarzaczami plików, nie muszę przekonywać. Osobiście lubię stosować popularny pendrive. W tym rozwiązaniu cenię sobie to, że po podłączeniu go do portu USB mam błyskawiczny dostęp do muzycznej treści w postaci plików posegregowanych w odpowiednio opisanych folderach. Nie muszę więc przesiewać całej kolekcji płyt w celu odnalezienia interesującego mnie w danej chwili gatunku muzycznego, wykonawcy czy też konkretnego utworu. Wystarczy, że sięgnę po to w formie plików, mając je zapisane na pamięci fizycznej o odpowiednio dużej pojemności. Gdyby jednak komuś brakowało miejsca na pendrive, zawsze może podpiąć zewnętrzny dysk twardy o dużo większej pojemności lub też wykorzystać popularnego iPoda czy inne urządzenie mobilne z pamięcią, nie wspominając o wykorzystaniu S-3 jako strumieniowego odtwarzacza plików z PC. Naturalnie, o całym tym misterium, jak oglądanie okładek, książeczek czy plakatów dołączanych do tradycyjnych płyt możemy zapomnieć. Mimo to zwykłe lenistwo, chęć szybkiego i wygodnego dotarcia do konkretnego albumu czy nagrania czasami zwyciężają. Fakt, na pięknym, ciekłokrystalicznym ekranie S-3 wyświetli mi się okładka płyty, ale nie zastąpi to doznań związanych z rytuałem przygotowywania muzycznej uczty za pośrednictwem gramofonu ? delikatne wyjęcie płyty, ewentualne odkurzanie jej specjalną szczotką, ułożenie na talerzu? Ale kto dzisiaj ma na to czas?! Ten luksus zarezerwowany jest tylko dla nielicznych. A zatem wszyscy ci, którzy oprócz piękna muzyki cenią sobie również wygodę, coraz chętniej będą sięgali po odtwarzacze plików muzycznych. Warto również nadmienić, że Ayon S-3 nie jest tylko zwykłym odtwarzaczem plików muzycznych, gdyż może również pełnić funkcję przedwzmacniacza liniowego, nie wspominając już o tym, że równie dobrze można go zaprząc do pracy jako pełnowartościowy, wysokiej klasy przetwornik C/A.

Jak to u Ayona

Nie ukrywam, że jestem fanem marki Ayon, bo dostrzegam w niej wielką pasję i pragmatyzm w dążeniu do zaspokojenia potrzeb ludzi o wyjątkowo wygórowanych wymaganiach co do jakości odtwarzanej muzyki. Pod względem budowy swoich urządzeń właściciel firmy, Gerhard Hirt, osiągnął kompromis, o jakim może pomarzyć niejeden producent. Jego pomysł na zastosowanie lampowej technologii ma szczególny wpływ na brzmienie wszystkich urządzeń, jakie do tej pory wypuścił na rynek. Połączenie ponadprzeciętnej precyzji i kontroli brzmienia w każdym aspekcie plus wysoka wierność pod względem oddania barwy z subtelnym i delikatnym lampowym namaszczeniem ? oto znak rozpoznawczy firmowego brzmienia austriackiego producenta. O budowie S-3 nie będę się specjalnie rozpisywał, bo musiałbym się zwyczajnie powtórzyć, chwaląc poszczególne podzespoły i ich aplikację oraz montaż. Pragnę jedynie zaznaczyć, że S-3 łączy w sobie sprawdzoną już we wcześniejszych odtwarzaczach CD lampową technologię toru sygnałowego z cyfrową, w której maczali palce genialni ludzie ze Stream Unlimited (to oni przygotowywali napędy i układy dekodujące do pierwszych odtwarzaczy CD Ayona).

Bezszelestnie i porywająco

Pierwsze wrażenia, jakich doświadczyłem w towarzystwie S-3, na długo pozostaną mi w pamięci i prawdę mówiąc, już zacząłem poważnie myśleć o zakupie tego typu urządzenia. Brzmienie zaprezentowane przez odtwarzacz Ayona jawiło mi się w szczególny sposób, bo jego styl grania daleki był od tego, co zwykle słyszałem za pośrednictwem poczciwych CD. Chodzi mi przede wszystkim o zjawiskową gładkość i brak jakichkolwiek, nawet śladowych cyfrowych naleciałości, zwłaszcza w paśmie wysokich tonów. Pójdę dalej ? z całą pewnością twierdzę, że do tej pory, pod pewnymi względami, nie słyszałem odtwarzacza CD brzmiącego lepiej od S-3. Nawet jeśli były to tak genialne konstrukcje, jak m.in. AMR CD-77, Esoteric X-05 czy też topowe odtwarzacze marki Ayon. Bo żaden z tych odtwarzaczy nie otworzył przede mną tak szeroko drzwi do takiej jakości brzmienia, jak to uczynił S-3. Dla jednych będą to subtelne różnice, dla innych zdecydowanie bardziej wyraziste, co nie zmienia faktu, że testując S-3, odniosłem wrażenie, że miałem do czynienia po raz pierwszy od wielu lat z odtwarzaczem przełomowym, nadającym muzyce nowego wyrazu i smaku. Odsłuch takich płyt, jak ?Hell or High Water? Sary K. czy też ?Kind Of Blue? Milesa Davisa, naturalnie z plików FLAC, okazał się dla mnie zupełnie nowym odkryciem. Mam tu na myśli doskonale poprowadzoną linię rytmiczną, barwę oraz oszałamiającą czystość brzmienia w zakresie wysokich tonów. To właśnie ten trzeci element uwiódł mnie najbardziej, bo tak skomplikowany brzmieniowo instrument, jak klawesyn towarzyszący wokalowi Sary K. w utworze ?Something More?, czy też operujący w dolnych rejestrach kontrabas, rozłożyły mnie na łopatki realizmem, swobodą dynamiczną i wiernością pod względem prezentacji wszelkich zawiłości związanych z barwą. Co do przestrzeni, to mogę rzec tyle, że została ona zaprezentowana tak, jakbym oglądał film w 3D, ale bez efektu rozmazywania konturów postaci, do tego w doskonałej lokalizacji w każdej płaszczyźnie. Jeśli zaś chodzi o ?Kind Of Blue? Milesa Davisa, to już podczas odsłuchu ?So What? przeniosłem się do zupełnie innego świata ? zadymionej, pogrążonej w półmroku knajpy, w której królował jazz. Pełna, soczysta barwa trąbki mistrza i brzmiący jak na żywo saksofon nie miały sobie równych ? miło jest mieć wrażenie, że teleportowało się do czasów sesji nagraniowej, gdzie Miles Davis nagrywał w studiu wraz z członkami zespołu tak znakomite utwory jak ?So What? czy też oszałamiający romantycznym klimatem ?Blue In Green?.

Dźwięk z CD kontra pliki muzyczne

Miałem kiedyś okazję posłuchać Naima HDX i już wtedy przewaga plików w wersji 96kHz/24-bit nad tymi odtwarzanymi z CD była wyraźna, jednak Ayon wzniósł się na zupełnie inny poziom. Po wstępnych sesjach odsłuchowych, jakie sobie zafundowałem z muzyką z pendrive?a oraz serwera, postanowiłem zrobić klika porównań brzmienia konkretnych utworów zarówno z CD, jak i plików, głównie FLAC 24/96 oraz 24/192. Bardzo byłem ciekaw, jak zabrzmi muzyka zespołu Dead Can Dance ze względu na jej złożoność i bogactwo dźwięków, zwłaszcza w górnych rejestrach. Do testu wykorzystałem zripowany do pliku FLAC utwór ?Nierika? i od razu usłyszałem efekt w postaci pewniej poprowadzonego rytmu oraz ponadprzeciętnie brzmiącej góry pasma. Dla mnie różnica w porównaniu z CD była jeszcze większa niż wrażenia, jakich kiedyś mogłem doświadczyć, porównując dwukanałowe SACD z CD. Znowu pojawiła się ta charakterystyczna gładkość, plastyczność i wielka kultura w odtwarzaniu każdego dźwięku, na poziomie z jakim chyba miałem do czynienia tylko podczas odsłuchu topowych gramofonów. Co ciekawe, ten sam utwór odtwarzany z serwera zabrzmiał nieco lepiej pod względem rozdzielczości niż grany z pendrive?a. Z kolei w utworze ?Song Of The Stars? otworzyły się przede mną hektary przestrzeni, a niektóre dźwięki wręcz poszybowały nade mną, odrywając się od kolumn chętniej, niż miało to miejsce podczas sesji w towarzystwie płyty CD. Z kipiącymi dynamiką dźwiękami z ?E=mc?? Marka Bilińskiego brzmienie CD do tej pory odbierałem jako zadowalające, ale dopiero podczas bezpośredniego porównania fizycznego nośnika z plikami FLAC mogłem się przekonać, co znaczy technologia jutra. Takie hity, jak ?Porachunki z bliźniakami? czy też ?Ucieczka z tropiku? zostały zdecydowanie wygładzone i zyskały na czytelności w górnych rejestrach, nie tracąc na ujmującej rytmice. Po przesłuchaniu całej płyty na CD, a potem z plików doszedłem do wniosku, że zdecydowanie wolę słuchać ?Domu w Dolinie Mgieł? Marka Bilińskiego z pliku FLAC niż z oryginalnej płyty CD. Wysoka jakość brzmienia Ayona S-3 bierze się nie tylko z tego, że Stream Unlimited wykonało kawał dobrej roboty ? chodzi również o to, w jaki sposób konstruktor Gerhard Hirt poradził sobie z połączeniem technologii jutra z lampową techniką minionej epoki. Wypracowany przez lata kunszt Ayona znowu znalazł ujście, tym razem w postaci S-3, bezkompromisowego i niemal do perfekcji dopracowanego odtwarzacza plików muzycznych.

Werdykt: Ayon S-3

★★★★★ Wykwintne brzmienie, idealnie wyważone, naturalne, wiernie oddające klimat nagrań. Może rozczarować brak dysku twardego, ale to raczej celowy zamysł Ayona