Ayon Spark III

Ayon Spark III

Konstrukcja single-ended, triody pracujące w czystej klasie A i 20 watów mocy!

  • Data: 2012-11-05

Austriacki Ayon na rodzimym rynku zdobył już sporą rzeszę fanów, a oferta firmy należącej do Gerharda Hirta wciąż powiększa się o coraz to nowe, udoskonalone wersje wcześniejszych konstrukcji. Kiedy wydaje się, że stworzył on już coś bliskiego perfekcji, znowu to poprawia i wypuszcza na rynek kolejną, jeszcze bardziej dopracowaną wersję wzmacniacza lub odtwarzacza CD.

Tym razem do naszej redakcji trafił model Spark III wyposażony w kilka nowinek stawiających go ponad wcześniejszą wersją. Uważam, że obecnie Ayon pod względem projektowania urządzeń lampowych należy do ścisłej czołówki producentów. Wielokrotnie miałem okazję testować dla Państwa urządzenia tej firmy i zawsze byłem pod wrażeniem tego, jak dużo serca i audiofilskiej pasji wkłada w Ayona Gerhard Hirt. Objawia się to przede wszystkim nietuzinkowym brzmieniem niemal wszystkich urządzeń tego producenta. Oferta lampowych konstrukcji Ayona jest duża i zróżnicowana cenowo, a więc każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie. Wśród wzmacniaczy ilość i różnorakość konstrukcji może przyprawić o zawrót głowy, podobnie jest z odtwarzaczami, a wszystkie te urządzenia łączy jedno ? żarzące się bańki, których magia przyciąga, tak jak w przypadku gramofonów, które wciąż są popularne, a przecież niegdyś wróżono im zapomnienie. Ayon już nie raz pokazał, że swoimi konstrukcjami zaprzecza lampowemu stereotypowi brzmienia, chodzi mi przede wszystkim o te negatywne cechy, przez które wiele osób zraziło się do tego typu rozwiązań. Najczęstsze zarzuty, jakie zazwyczaj padają z ust przeciwników lamp, to zbyt mała moc, zwłaszcza w przypadku konstrukcji single-ended, niewielka wydajność prądowa, wysoka awaryjność czy wreszcie niewystarczająco rozdzielczy zakres najwyższych tonów oraz większe zniekształcenia niż w przypadku tranzystorów. Należy jednak pamiętać, że te niepochlebne opinie funkcjonują już od bardzo dawna, a przecież świat idzie naprzód. Większość współczesnych konstrukcji lampowych, zwłaszcza tych z wyższej półki, zrywa ze stereotypami. Doskonałym przykładem są produkty opatrzone logo Ayona, a popularność lampowców wciąż rośnie i wcale mnie to nie dziwi.

Weźmy na ten przykład model Spark III z potężnymi transformatorami sieciowymi ? czy może on mieć jakiekolwiek problemy z wysterowaniem kolumn o przeciętnej efektywności? Ponadto jego masa wynosząca 32 kilogramy jasno wskazuje, że nie mamy do czynienia z cherlakiem. Do tego dochodzą jeszcze wydajne transformatory ukryte pod dużymi, chromowanymi kubkami.

Automatyczna regulacja

Model Spark III w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie wymaga od użytkownika dłubania przy potencjometrach i doboru odpowiednich wartości prądu dla poszczególnych lamp. Teraz robi to za nas system automatycznej regulacji biasu. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, a jednocześnie zapewnia bezawaryjną i możliwie najbardziej wydajną pracę lamp w przypadku tego typu wzmacniacza. Wystarczy nacisnąć przycisk znajdujący się na tylnym panelu, a układ ten przeprowadzi nas przez całą procedurę. Poza tym Auto Bias stale czuwa nad odpowiednią wartością prądów dla stopni lampowych, a inicjację samego procesu rozpoczynamy tylko wtedy, kiedy wymienimy lampy na nowe.

Wzór godny do naśladowania

Pod względem budowy Spark III jest dla mnie jedną z lepszych konstrukcji w tym przedziale cenowym. Urządzenia wspomagające pracę lamp oraz mocno rozbudowany układ zasilający zajmują sporo miejsca ? bez nich wnętrze tego wzmacniacza nie wyglądałoby tak imponująco ? natomiast zastosowane komponenty są pierwszoligowe. Zacznę jednak od góry. Jeśli chodzi o lampy stopnia końcowego, to producent zastosował tak zwane ?diabełki? z charakterystycznymi wypustkami w górnej części bańki ? są to solidne rosyjskie triody 6C33 pracujące naturalnie w czystej klasie A i w konfiguracji single-ended, uwielbianej przez purystów lampowych konstrukcji. Lampy te dysponują wysokiej jakości podstawkami ceramicznymi z doskonale dopasowanymi pinami (podczas instalacji lamp dało się wyczuć lekki opór, ale samo spasowanie nie było aż tak ciasne, co nie wymuszało użycia zbyt dużej siły, aby wepchnąć lampy na swoje miejsce czy też podczas ponownego demontażu na potrzeby transportu). W stopniu przedwzmacniacza pracują dwie triody sterujące 6H30 oraz para podwójnych triod na wejściu w postaci 12AU7 Electro-Harmonix. Uwagę zwracają również olbrzymie chromowane kubki kryjące transformatory. To właśnie ukryte w ich wnętrzu trafa, zalane specjalną żywicą tłumiącą wibracje, są odpowiedzialne za tak dużą masę urządzenia. Dowodzi to wielkiej staranności i pragmatyzmu konstruktora w dążeniu do ideału, co niestety przekłada się na cenę, ale przecież w przypadku tak bezkompromisowych konstrukcji trzeba się z tym liczyć. Olbrzymi transformator sieciowy jest wspomagany odpowiednio rozbudowanym układem zasilającym. Po zdemontowaniu aluminiowej płyty spodniej moim oczom ukazały się poszczególne moduły montowane na wydzielonych płytkach drukowanych ze złoconymi ścieżkami. Każdy tor zasilający ma osobny prostownik i dodatkowe stabilizatory dla prądu żarzenia lamp. Oprócz tego zastosowano również dławiki osobne dla stopni zasilających lampy końcowe oraz jeden dla lamp pracujących na wejściu sygnału do sekcji przedwzmacniacza. Zwiększono nieco pojemność kondensatorów elektrolitycznych w porównaniu z poprzednim modelem (Spark II) oraz przeprojektowano układ sygnałowy. Na płytce przedwzmacniacza znajdują się znakomite polipropylenowe kondensatory sprzęgające dla lamp oraz wysokiej klasy rezystory metalizowane dużej mocy. Sygnał trafiający na gniazda wejściowe wędruje do sterowanych logiką hermetycznych przekaźników (wyboru między źródłami dokonujemy jednak za pomocą klasycznego mechanicznego selektora), a potem do potencjometru poprzez specjalnie przygotowane odcinki ze srebrnej plecionki w teflonowej izolacji. Sam potencjometr napędzany jest również poprzez silniczek elektryczny na potrzeby układu zdalnego sterowania głośnością za pomocą pilota, więc malkontenci tak często narzekający na brak tego typu udogodnienia tym razem sobie nie poużywają. W niefortunnym miejscu znalazł się za to włącznik sieciowy ? pod spodem, tuż przy bocznej krawędzi lewej ścianki ? zaś na tylnym panelu nie zabrakło charakterystycznej dla wszystkich urządzeń marki Ayon, czerwonej diody wskazującej poprawną polaryzację wtyczki kabla sieciowego. Spark III w stosunku do swojego poprzednika zyskał zarówno pod względem estetyki, jak i funkcjonalności. Przykładowo pokrętła głośności i selektora źródeł prezentują się teraz znacznie lepiej, a ponadto są pokarbowane, dzięki czemu nie ślizgają się na nich palce. Również inne detale, jak np. terminale dla kabli głośnikowych, prezentują się zdecydowanie lepiej, a rozmieszczono je w taki sposób, aby wyraźnie podkreślić te dla lewego i prawego kanału, więc trudniej będzie o pomyłkę.

Stereofoniczny ideał

Spark III brzmi specyficznie pod wieloma względami, nawet jak na lampę, ale moją uwagę przykuła zwłaszcza jego zdolność do tworzenia realistycznych zjawisk przestrzennych. Wzmacniacz ten pokazał wielką klasę z koncertowymi płytami, np. Raz Dwa Trzy ?Młynarski? czy też ?Companion? Patricii Barber. Ta pierwsza, moim zdaniem, jest świetnie nagrana i doskonale oddaje klimat utworów wykonywanych na żywo. Ale z drugiej strony swoje trzy grosze do tego wszystkiego wtrącił właśnie Ayon z perfekcyjnie kreśloną sceną dźwiękową, skupiającą wokół wokalisty Adama Nowaka wszystkie instrumenty towarzyszące, kreślone z ostrością, precyzją i przede wszystkim fizycznym wypełnieniem bliskim ideałowi, będącym dla wielu osób esencją klimatu utworów wykonywanych ?live?. Pisząc o świetnej lokalizacji poszczególnych instrumentów, mam na myśli nie tylko ich rozmieszczenie wszerz, ale również wyraźne pozycjonowanie w głąb sceny. Podczas pierwszych chwil odsłuchu Ayona pojawiały się w mojej głowie porównania do amerykańskiego stylu grania, a więc budowanej z rozmachem przestrzeni z dobrze słyszalnymi dźwiękami znajdującymi się gdzieś daleko w tle. Spark III dodaje do tego znakomicie czytelny pierwszy plan, godząc w ten sposób gusta wielu miłośników skrajnie różnych modeli tworzenia wrażeń stereofonicznych. Wielki wpływ na taki styl grania mają przede wszystkim triody 6C33 o zdyscyplinowanym brzmieniu. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób zasług konstruktora tego wzmacniacza, któremu udało się wycisnąć z tych lamp wszystko co najlepsze poprzez zapewnienie im komfortowych warunków pracy.

Podobne odczucia miałem podczas sesji z drugą koncertową płytą i chyba ostatnio najbardziej przeze mnie lubianą, a mianowicie ?Companion? Patricii Barber. Słuchając jej, odczuwałem niemal fizyczną obecność każdego instrumentu w pomieszczeniu odsłuchowym. Pomijając już trójwymiarową specyfikę budowy stereofonii przez model Spark III, moją szczególną uwagę zwrócił znakomicie dociążony i sprężysty bas. Kontrabas z tej płyty, który znam na pamięć, został przekazany bez najmniejszych śladów kompresji czy zwalniania rytmu. Jestem przekonany, że to w dużej mierze zasługa znakomicie dopracowanego układu zasilającego, jakim dysponuje Spark III. Ten wzmacniacz ma prawdziwy koncertowy wykop i dodaje tego typu nagraniom czegoś w rodzaju dodatkowego elementu dopalającego, sprawiającego, że nagrania ?live? nabierają szczególnych rumieńców, że aż się nie chce wstawać z fotela, a każde kolejne utwory zaostrzają tylko apetyt na więcej.

Adekwatna moc

Ktoś może powiedzieć, że 20W to mało, ale ja się z tym nie zgodzę, bo w konfiguracji single-ended to sporo, a bardzo wiele będzie zależało od kolumn, jakie podepniemy do tego wzmacniacza. Konstrukcje charakteryzujące się skutecznością 89dB i wyższą będą jak najbardziej odpowiednie. Impedancją bym się aż tak nie przejmował, bo Spark III świetnie sobie radzi z 4-omowymi zespołami głośnikowymi. Jeśli jednak zależy nam na uzyskaniu odpowiednio wysokich poziomów głośności, to powinniśmy dobierać kolumny o przynajmniej przeciętnej skuteczności. Miałem możliwość odsłuchać ten wzmacniacz z dwudrożnymi podłogowymi kolumnami (8? i 90dB) własnej konstrukcji oraz z niezwykle łatwym do napędzania modelem Diva marki WLM. To właśnie z tego typu kolumnami Spark III czuje się jak ryba w wodzie. Jestem jednak przekonany, że bardzo wiele osób w ślepym teście z udziałem tego wzmacniacza dałoby się nabrać nawet na informację, jakoby ta konstrukcja dysponowała dwu- lub trzykrotnie wyższą mocą. Ta subiektywnie duża swoboda grania i poczucie większej mocy niż ta, jaką dysponuje wzmacniacz, wynika ze specyfiki jego brzmienia, ale też sporej wydajności prądowej. W przypadku napędzania kolumn o efektywności w okolicach 90dB można bez problemu uzyskiwać wysokie poziomy głośności już przy odkręceniu regulatora głośności w okolicach godziny 11 (w pomieszczeniu o powierzchni ok. 20 metrów kwadratowych). Jednak to, co odpowiada za wigor tej austriackiej konstrukcji bazującej na lampach 6C33 i ?kopyto?, o które nie można by posądzać na przykład konstrukcji opartych na lampach 300B, to przede wszystkim wydajność prądowa (coś w rodzaju odpowiednika momentu obrotowego w silniku spalinowym). Ten wzmacniacz zawsze ma ochotę grać na pełnych obrotach i nie daje po sobie poznać, że za chwilę dostanie zadyszki, nawet jeśli słuchamy skomplikowanego materiału muzycznego z mnóstwem nisko schodzącego basu, np. albumu ?Contact Note? Jona Hopkinsa.

Ni to lampa, ni tranzystor?

Spark III to diabeł wcielony! Z pewnością wzbudza kontrowersje, ale jednocześnie skłania do refleksji, zmuszając do weryfikacji swoich dotychczasowych poglądów związanych z konstrukcjami wyposażonymi w żarzące się bańki. Wspomniałem wcześniej o specyficznej charakterystyce brzmienia tego wzmacniacza. Otóż, mimo iż Spark III to konstrukcja lampowa pełną gębą, nie ociepla brzmienia, nie osładza i żaden gatunek muzyczny ani go nie ?ziębi?, ani go nie ?grzeje?, bo jego granie polega przede wszystkim na wysokiej neutralności o wręcz zjawiskowej precyzji w oddaniu klimatu i barw poszczególnych nagrań niczym rzetelne tranzystorowe konstrukcje. Doświadczyłem tego między innymi, słuchając trzeciego koncertowego numeru ?Przetrwamy? ze wspomnianej wcześniej płyty ?Młynarski? zespołu Raz Dwa Trzy ? należącego do moich ulubionych i chyba jednego z najlepszych w Polsce, wykonującego taką właśnie muzykę, opartą głównie na ?żywych? instrumentach. Muzyczny pejzaż w tym utworze pozwalający oderwać się na chwilę od codzienności doskonale mam zapisany w pamięci i często słuchając go za pośrednictwem konkretnych systemów stereo od razu wyłapuję choćby najmniejsze różnice w brzmieniu poszczególnych instrumentów, a zwłaszcza ich barwy. Tak też było w przypadku odsłuchu za pośrednictwem zestawu, którego zdrowym sercem z prężnie prezentowanym tempem był właśnie Spark III. Mógłbym tu podać wiele przykładów, ale ten szczególnie zapadł mi w pamięci. Oczekiwałem, że akordeon Grzegorza Szwałka zabrzmi soczyście i ciepło, bo taka jest natura tego instrumentu i często właśnie tak go odbierałem, czasem nawet jako nieco przesadzony w swej słodyczy, nawet w przypadku wzmacniaczy tranzystorowych. Ale tym razem stało się inaczej niż w przypadku wielu systemów stereo, których miałem okazję słuchać. Wspomniany akordeon stał się ciut chłodniejszy w odbiorze, ale Spark III nadal trzymał odpowiednią temperaturę barwy dla tego instrumentu, jednak sama jego struktura brzmieniowa zaprezentowana przez Ayona ukazała skomplikowaną fakturą dźwiękową akordeonu ? jego złożoność pod kątem prezentacji barwy czy dynamiki w skali mikro były zdumiewające. Słuchając akordeonu za pośrednictwem sprzętu niższej klasy, nawet nie zdajemy sobie sprawy, że ten instrument może tak brzmieć! Brawo Spark III.

Z kolei w brzmieniu tego modelu oczywiście znajdziemy typowe atrybuty lampowego grania ? przecież tworzenie konstrukcji lampowej naśladującej brzmienie tranzystorów nie miałoby żadnego sensu. Lampowy charakter tego wzmacniacza ujawnia się w postaci przyjemnej w odbiorze gładkości i to niezależnie od gatunku muzycznego. Trudno było mi wychwycić jakieś zniekształcenia w prezentacji poszczególnych instrumentów, nawet jeśli zaprzeczałyby temu pomiary.

Bez kiczu

Zaryzykuję dość karkołomne porównanie brzmienia Sparka III do zespołu Raz Dwa Trzy. Zarówno bowiem muzycy z Raz Dwa Trzy (jak i ich muzyka) nie czarują słuchaczy efektownymi strojami, scenografią, fajerwerkami czy innymi efektami specjalnymi niczym współczesne gwiazdki, jakich pełno dziś w branży muzycznej. Ten wzmacniacz też nie epatuje niczym szczególnym ? żadnych bajerów ani tanich sztuczek! Spark III jest jak muzycy z Raz Dwa Trzy, którzy pojawiają się na scenie normalnie ubrani, beż zbędnych świecidełek i odwracających uwagę ozdobników, podbijają serca słuchaczy wyłącznie muzyką. Za sprawą Sparka III możemy ?zaprosić? do domu zarówno muzyków z Raz Dwa Trzy, jak i inne sławy i rozkoszować się szczerym, naturalnym przekazem muzycznym. Z odpowiednio dobranymi kolumnami możemy uzyskać spektakularne efekty brzmieniowe, zapewniające niekończącą się radość uczestnictwa w cudownym spektaklu.

Werdykt: Ayon Spark III

★★★★★ Z jednej strony swoboda i neutralność, a z drugiej estradowy charakter grania oraz precyzja i szczypta lampowej gładkości