Accuphase E-600

Accuphase E-600

Najnowszy zintegrowany wzmacniacz E-600 jest najbardziej zmodernizowaną konstrukcją Accuphase od czasu, kiedy światło dzienne ujrzał flagowy model E-560

  • Data: 2014-08-14

Do urządzeń Accuphase zawsze podchodziłem z wielkim entuzjazmem i uwagą, ponieważ jest to wyjątkowa marka z tradycjami. Ten japoński producent przez lata wyrobił sobie opinię jednego z najlepszych twórców tranzystorowych wzmacniaczy zintegrowanych, odtwarzaczy CD oraz systemów dzielonych na świecie, a marka dosłużyła się wielu wiernych fanów na całym świecie. W przypadku Accuphase tradycją jest, że nowe konstrukcje wypuszczane są stosunkowo rzadko, a oferta przez wiele lat pozostaje niezmienna. Wpływ na to ma przede wszystkim fakt, że japońskie komponenty audio są doskonale dopracowane i w zasadzie tylko wtedy, gdy zachodzą w ich konstrukcji jakieś gruntowne zmiany czy pojawiają się nowe trendy rynkowe, dochodzi do tego, że pojawia się nowe urządzenie. Takim jest właśnie flagowy model E-600 pracujący w klasie A, który – jak się okazuje – został dość gruntownie przebudowany, jeśli porównać go z dotychczasowym flagowcem E-560. Kierownictwo Accuphase doszło zapewne do wniosku, że nadeszła właściwa pora, aby koronę przejął nowy model, w tym wypadku E-600. I jak jest to w zwyczaju tej marki, nic nie dzieje się bez powodu. Najnowszy model został naszpikowany nowymi rozwiązaniami. Już sam jego wygląd zdradza pewne zmiany w stosunku do poprzednika.

Perfekcjonizm w każdym calu

Wzmacniacze Accuphase od zawsze uchodziły za jedne z najlepiej wykonanych konstrukcji w swojej cenie i wielu producentów do dziś wzoruje się na produktach tej japońskiej manufaktury. Model E-600 jest ucieleśnieniem filozofii marki, ale mamy również mariaż tradycyjnych dla Accuphase rozwiązań z najnowszymi technologiami. Na przykładzie modelu E-600 widać kierunek, w jakim podąża ten producent, ale jednocześnie można zauważyć wierność wielu rozwiązaniom konstrukcyjnym, które są wciąż rozwijane i udoskonalane. Model E-600 został wyposażony w jeszcze bardziej rozwiniętą wersję analogowego układu regulacji głośności AVAA, który przeprojektowano przede wszystkim pod kątem redukcji szumów. Między innymi dzięki zastosowaniu równoległych obwodów buforowania i zamiany prądowo-napięciowej w najnowszej wersji układu regulacji głośności AVAA udało się zredukować szumy aż o 56% (-5dB) w odniesieniu do poprzedniego modelu E-560. Przekłada się to na jeszcze wierniejszą reprodukcję brzmienia przez wzmacniacz, a także transparentność dźwięku. Po zdemontowaniu górnej pokrywy moim oczom ukazał się perfekcyjny montaż poszczególnych podzespołów. E-600, tak jak poprzednie konstrukcje, podzielono na ekranowane sekcje. Ekrany wykonano z solidnych lakierowanych blach będących jednocześnie elementami nośnymi i usztywniającymi całą konstrukcję. Jak zawsze pośrodku znalazł się olbrzymi transformator zalany specjalną żywicą tłumiącą wibracje (podobne rozwiązanie stosuje też wielu innych producentów, na przykład austriacki Ayon) oraz wyposażony w blaszaną, pięknie wykonaną puszkę z firmowym logo. Obok sporej wielkości transformatora użyto dwóch olbrzymich kondensatorów elektrolitycznych wchodzących w skład wydajnego układu zasilającego. W przypadku wzmacniacza pracującego w klasie A z końcówkami mocy dostarczającymi 60W przy obciążeniu 4? wydajne zasilanie jest w zasadzie kluczem do sukcesu. Tym bardziej, że – jak podaje producent w danych technicznych – nie są mu straszne nawet obciążenia dochodzące do jednego czy dwóch omów. Spodnia blacha jest gęsto perforowana, aby zapewnić należytą wentylację mocno grzejącym się stopniom końcowym pracującym w klasie A. Stąd też usztywnienia w postaci wspomnianych blach odgrywają tutaj szczególną rolę. Patrząc od góry na wnętrze wzmacniacza E-600, wyraźnie widać, że sekcje sygnałowa i sterowania są odgrodzone ekranami od wysokoprądowej sekcji zasilania i stopni końcowych. Dzięki redukcji przenikania się pól magnetycznych generowanych przez przewodniki uzyskano poprawę komfortu pracy obwodów operujących przy niewielkim prądzie i napięciu. Stopnie końcowe lewego i prawego kanału dysponują naturalnie osobnymi płytkami drukowanymi zarówno z elementami typowymi dla technologii SMD, jak i klasycznymi, typowymi dla montażu przewlekanego. Sygnał prowadzony jest równolegle w kilku torach, a potem sumowany na wyjściu – jest to technika MDS, którą zastosowano również w sekcji przedwzmacniacza. Płytki zamocowano do aluminiowych radiatorów, a w stopniu końcowym wzmacniaczy zastosowano tranzystory MOSFET marki Toshiba K3497 i J618. Na wyjściu, tuż za głośnikowymi terminalami dla kolumn zastosowano jeszcze większe cewki (grubszy przekrój poprzeczny niż wcześniej), co ma spory wpływ na minimalizację ich rezystancji. Warto też wspomnieć, że selektor źródeł rozwiązano w klasyczny dla Accuphase'a sposób, a więc na bazie sterowanych scalakiem hermetycznych przekaźników marki NEC. Z zewnątrz E-600 prezentuje się dostojnie i elegancko, zresztą jak każda konstrukcja marki Accuphase. Jednak uwagę zwracają nowe wskaźniki diodowe użyte w miejsce klasycznych wychyłowych VU-metrów. Z kolei stopień regulacji głośności można odczytać z centralnie ulokowanego wyświetlacza LED. Resztę pokręteł i przycisków ukryto pod bezszelestnie uchylaną klapą.

Stereotyp Accuphase?

Wiele razy miałem okazję słuchać zarówno odtwarzaczy CD/SACD, jak i wzmacniaczy marki Accuphase i zawsze twierdziłem, że Japończycy stworzyli swego rodzaju firmową estetykę dźwięku. Mam tu na myśli przede wszystkim fakt, że Accuphase specjalizuje się przecież w produkcji tranzystorowych urządzeń, ale ich brzmienie pod wieloma względami przypomina to, co nie raz mogłem usłyszeć z amplifikacji opartych na żarzących się bańkach. Swego rodzaju obłędna wręcz gładkość i jedwabistość przekazu oraz ponadprzeciętna umiejętność różnicowania dźwięku, zwłaszcza w skali mikro, są to niewątpliwie rozpoznawalne cechy wzmacniaczy projektowanych i produkowanych przez Accuphase. Model E-600 to wyjątkowa pozycja w katalogu, jest bowiem konstrukcją purystyczną i bazuje na stopniach końcowych pracujących w klasie A. Wśród fanów drogich i ekskluzywnych urządzeń są osoby akceptujące tranzystory, ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że pracują one w klasie A, ponieważ jest im najbliżej do tego, co można usłyszeć za pośrednictwem równie drogich i nietuzinkowych wzmacniaczy lampowych. Sądzę jednak, że na przestrzeni ostatnich kilku lat granica między brzmieniem lamp i tranzystorów wyraźnie się zatarła. Ba! Nawet wzmacniacze klasy AB, takie jak chociażby Hegel czy Lavardin, są w stanie zabrzmieć pod wieloma względami równie finezyjnie jak lampowe. Do tego towarzystwa od wielu lat zalicza się również Accuphase, a testy odsłuchowe modelu E-600 jeszcze bardziej utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Co zatem kryje się w dźwięku tego dosyć gruntownie przeprojektowanego wzmacniacza? Moim zdaniem w odniesieniu do poprzednika, a więc modelu E-560, wyraźnie zyskał na precyzji i dynamice, zwłaszcza w skali makro. Na temat wzmacniaczy marki Accuphase słyszałem wiele opinii i część z nich podzielam. Jak chociażby tę, że te japońskie urządzenia mają w dźwięku dużo kultury i spokoju. Specyfika brzmienia Accuphase opiera się na swego rodzaju syntezie między barwą i dynamiką – śmiem twierdzić, że takich urządzeń jest na rynku niewiele. Kiedy słyszę już jakiś wzmacniacz Accuphase, mam wrażenie, że w wyjątkowy sposób traktuje on muzykę. Niezależnie od gatunku muzycznego emanuje nie tylko fenomenalną barwą, ale też dokładnością, traktując każdy dźwięk wręcz z dworską manierą, ale bez jakiejkolwiek interpretacji na siłę, niezgodnej z tym, co zostało zapisane na krążku. Wszystko odbywa się bez wysiłku i naturalnie. E-600 jest jedną z niewielu konstrukcji pracujących w klasie A, jakie można znaleźć w katalogu japońskiego producenta. Wzmacniacze klasy A są przez Japończyków traktowane jako najwyższej klasy przedostatnie ogniwo klasycznego systemu stereo, toteż nie dziwi mnie fakt, że topowy zintegrowany wzmacniacz z oferty Accuphase pracuje właśnie w tej klasie. E-600 potrafi zabrzmieć zjawiskowo, jeśli połączy się go z równie dobrze brzmiącymi zespołami głośnikowymi, takimi jak na przykład kolumny marki Avantgarde Acoustic. Zresztą to, że krakowski dystrybutor preferuje właśnie połączenie elektroniki Accuphase z niemieckimi kolumnami, wcale mnie nie dziwi, bo japońsko-niemieckie systemy stereo potrafią zabrzmieć fenomenalnie. Podczas kilku dłuższych i krótszych sesji odsłuchowych moją uwagę zwróciła nie tylko wiernie i naturalnie oddana barwa, ale też ponadprzeciętnie transparenty przekaz. Z dość zróżnicowaną muzyką pod względem instrumentarium w wykonaniu zespołu Deine Lakaien na albumie "Indicator" Accuphase stworzył niesamowity spektakl dźwiękowy. Muzyka oparta na głębokich syntezatorowych pasażach przeplatanych zmysłowym brzmieniem smyczków oraz charakterystycznym wokalem miała w sobie olbrzymi ładunek emocjonalny. Jednak nie tylko doskonała barwa zrobiła na mnie wrażenie, ale przede wszystkim dynamika, zwłaszcza gdy usłyszałem wymagający precyzji utwór "Europe". Do tego dochodził jeszcze jeden ważny element, który zawsze był mocną stroną konstrukcji Accuphase, a mianowicie przestrzeń – budowana z niezwykłą namacalnością i mnóstwem detali czy odgłosów z otoczenia, świadczących o tym, jak czysto i jednocześnie transparentnie potrafi zabrzmieć E-600, wyławiając z muzyki najsubtelniejsze smaczki. Scena dźwiękowa budowana jest z wielką swobodą, ale też naciskiem na czytelność pierwszego planu, który jest nieco wysunięty do przodu, przed kolumny. To stwarza jeszcze większe poczucie obcowania z artystami jak podczas występu na żywo, o czym mogłem też się przekonać, gdy odtwarzałem muzykę jazzową z tak znakomitymi wokalistkami, jak Diana Krall, Cassandra Wilson czy też Patricia Barber. To właśnie wokale są bardzo mocną stroną E-600, gdyż brzmią bardziej naturalnie, ale też znakomicie technicznie, a to z kolei sprawia, że jeśli dysponujecie równie dobrze brzmiącymi kolumnami, to artyści wręcz zmaterializują się w pokoju odsłuchowym. Słuchając płyt wyżej wymienionych artystek, bardzo podobało mi się to, w jaki sposób Accuphase wyodrębniał wokale na tle instrumentów towarzyszących. Wokół nich był oddech, a poszczególne instrumenty, mimo że brzmiały w sposób pełny, nie zakłócały odbioru wokali. Efekt był taki, że nie musiałem skupiać uwagi na jednym konkretnym źródle pozornym, żeby mieć lepszy wgląd w jego dźwiękową fakturę. Scena dźwiękowa była wyraźna i czytelna jako całość, bez podziału na mniej i bardziej czytelne źródła pozorne. Taka swoboda grania przez wzmacniacz jest rzadko spotykana, a model E-600 posiada właśnie tę umiejętność wyławiania wszystkiego, co zostało zarejestrowane w nagraniu. Podobne odczucia miałem również wtedy, gdy postanowiłem posłuchać mojego ulubionego, ale jakże złożonego i zróżnicowanego instrumentu, jakim jest klawesyn, zwłaszcza gdy gra na nim taki mistrz, jak Masaaki Suzuki. E-600 był w stanie zaprezentować pełnią skalę brzmienia tego instrumentu, ale również bez najmniejszego problemu oddał akustykę pomieszczenia, w jakim nagranie zostało zrealizowane. Doskonale podkreślona dynamika, zwłaszcza w skali mikro, dała w tym przypadku o sobie znać, ponieważ każde, nawet najmniejsze wybrzmienie strun było idealnie zaakcentowane.

Podsumowanie

Nowa konstrukcja marki Accuphase pracująca w klasie A to znaczący krok naprzód, zwłaszcza w odniesieniu do poprzedniego, nieprodukowanego już modelu E-560. Przekonstruowany układ regulacji głośności AAVA oraz kilka innych zmian odniosły skutek w postaci poprawy brzmienia w takich aspektach, jak klarowność i wierność w odwzorowaniu detali, ale przede wszystkim dynamika. Accuphase z modelem E-600 pokazuje wyraźny progres, przez co nowy flagowiec tej japońskiej manufaktury równie dumnie może dzierżyć koronę jak jego poprzednik, a więc model E-560. Jeśli w obszarze tranzystorowych wzmacniaczy zintegrowanych żadne inne konstrukcje poza klasą A dla Was nie istnieją, to może się okazać, że model E-600 zaspokoi wasze wybredne gusta. Ta tranzystorowa integra pracująca w klasie A jest na tyle wydajna prądowo, że poradzi sobie w wysterowaniem nawet najtrudniejszych pod względem obciążenia kolumn (przy 2? E-600 jest w stanie wykrzesać z siebie 120W mocy). Poza tym należy pamiętać, że jest to wzmacniacz z górnej półki i nie każde zespoły głośnikowe będą mu w stanie dorównać klasą brzmienia, więc przed jego zakupem polecam zwrócić szczególną uwagę na to, z jakimi kolumnami przyjdzie mu współpracować. Przyszły użytkownik może również wykorzystać podwójne końcówki mocy do napędzania kolumn, zasilając ich poszczególne sekcje za pomocą niezależnych stopni końcowych.

Werdykt: Accuphase E-600

★★★★★ Godny następca E-560. Zmiany konstrukcyjne objęły kluczowe obwody, przynosząc sporą poprawę brzmienia