Anthem MCA 525

Anthem MCA 525

Potężnie i dynamicznie brzmiący MCA 525 potęguje niesamowite wrażenie obcowania z systemem wielokanałowym wielkiego kalibru

  • Data: 2016-07-22

Kanadyjski Anthem specjalizuje się w produkcji średniej i wyższej klasy amplitunerów, ale też wysokiej klasy dzielonych urządzeń do kina domowego. Katalog systematycznie poszerza się o nowe urządzenia, więc po pojawieniu się najnowszego procesora serii AVM, a konkretnie modelu AVM 60, wiadomo było (po wcześniejszych zapowiedziach), że do oferty dołączy jeszcze kilka nowych wielokanałowych końcówek mocy z serii MCA. Ostatecznie do sprzedaży trafiły trzy nowe modele – 525, 325 i 225. Co ciekawe, każdy z nich różni się ilością kanałów wyjściowych. MCA 525 ma ich najwięcej, bo aż pięć. Z kolei w MCA 325 zainstalowano trzy stopnie wyjściowe, a w MCA 225 tylko dwa. Taka konfiguracja z pewnością nie jest przypadkowa, a wręcz zamierzona, bo klienci mają pełną swobodę w doborze ilości kanałów.

Przykładowo jeśli jesteśmy już posiadaczami przedwzmacniacza/procesora AVM 60, to możemy połączyć go z modelem MCA 525, bazując w ten sposób na klasycznej i najczęściej stosowanej konfiguracji pięciokanałowej (oczywiście nie licząc aktywnego subwoofera). Natomiast na potrzeby formatu Dolby Digital czy DTS:X niezbędne będzie użycie przynajmniej jeszcze jednej końcówki mocy obsługującej dodatkowe kanały górne. I tutaj przyda się dodatkowa końcówka mocy, ale czy sensowny byłby zakup kolejnej pięciokanałowej? Kanadyjski producent wychodzi naprzeciw klientom i proponuje jeszcze dwa modele, naturalnie tańsze odpowiednio do okrojonej ilości stopni końcowych. Ostatecznie można więc nabyć model MCA 525 i MCA 225, żeby stworzyć wyżej wspomnianą konfigurację. A co najważniejsze, wyjdzie taniej, niż gdybyśmy musieli kupić drugą pięciokanałową końcówkę mocy, bo dwukanałowa lub trzykanałowa pochodzące z tej samej serii są po prostu tańsze. Tak więc z ekonomicznego i marketingowego punktu widzenia był to bardzo dobry ruch ze strony kanadyjskiego producenta. Bo przecież nie każdy wykorzystywałby maksymalną ilość stopni wyjściowych, przykładowo zaopatrując się w dwa takie same modele MCA 525. A jak wiadomo, wiąże się to nie tylko z większym wydatkiem na same końcówki mocy, ale również dodatkowe kolumny, gdybyśmy chcieli wykorzystać wszystkie dziesięć kanałów.

Moc, wydajność i solidność

Wszystkie końcówki mocy z serii MCA dostępne obecnie w katalogu marki Anthem charakteryzują się taką samą mocą i wydajnością prądową na kanał. Zbudowano je jednak w taki sposób, żeby łatwo można było je konfigurować już na etapie produkcji. Każdy model, niezależnie od ilości stopni wyjściowych, posiada dokładnie takie same moduły wzmacniaczy. Przykładowo testowany na łamach naszego pisma MCA 525 posiada takich wzmacniaczy pięć, natomiast MCA 325 już tylko trzy. Z kolei MCA 225 dwa, a więc można rzec, że jest to typowa dwukanałowa końcówka mocy, która może być również użyta w dzielonej stereofonicznej konfiguracji. Niezależnie od ilości modułów wzmacniaczy każdy zbudowano w oparciu o wysokoprądowe bipolarne tranzystory wyjściowe, a oprócz tego wspomniane stopnie końcowe otrzymują prąd z solidnego i wydajnego układu zasilającego o sporej stabilności.

W przypadku testowanego MCA 525 wykorzystano dwa potężne transformatory toroidalne (między innymi to właśnie transformatory odpowiadają za wagę urządzenia dochodzącą do prawie 30kg) wspomagane przez magazyn prądowy w postaci sześciu dużych kondensatorów elektrolitycznych (każdy o pojemności 8.200µF, co daje sumaryczną pojemność 49.200µF). Jednostki te dostarczył ceniony w branży audio producent Nippon Chemi-Con, specjalizujący się w produkcji kondensatorów na potrzeby wysokiej klasy urządzeń audio. Wspomniane transformatory zamocowano do solidnego przedniego panelu i wyposażono w specjalne izolatory antywibracyjne. Każda końcówka mocy obsługująca pojedynczy kanał posiada własną niezależną płytkę drukowaną, co sprawia, że wykonane są jako gotowe moduły, które można konfigurować w dowolny sposób w zależności od modelu wielokanałowej końcówki mocy. Każdy stopień końcowy posiada również własny ogromny radiator pobierający nadmiar ciepła z tranzystorów mocy – ze względu na ścisk panujący we wnętrzu MCA 525, radiatory odizolowano w taki sposób aby oddawały ciepło do góry, pobierając chłodne powietrze przez dolną kratkę wentylacyjną i oddając je do górnej, dzięki czemu chronione są delikatne elementy elektroniczne przed nadmiernym ciepłem promieniowanym z radiatorów. W obszarze tylnego panelu znalazły się zarówno analogowe wejścia XLR, dzięki którym końcówka mocy może być instalowana w profesjonalnych instalacjach bez szkody dla jakości sygnału przy dystrybucji na większe odległości, jak i niezbalansowane RCA. Terminale wyjściowe z poszczególnych stopni końcowych posiadają solidne izolujące nakrętki i są dostosowane do obsługi różnych typów końcówek kabli, przykładowo widełek czy też klasycznych wtyków.

Kontrola nad każdym dźwiękiem

Nie da się ukryć, że Anthem MCA 525 dysponuje sporą mocą, a to bezpośrednio przekłada się na walory brzmieniowe urządzenia. Ta wyczuwalna rezerwa prądowa niczym wysoki moment obrotowy w silniku samochodowym daje poczucie pełnego panowania nad zespołami głośnikowymi – podczas testu stosowałem różne kolumny, ale moją szczególną uwagę zwróciła konfiguracja z Sonus faber Evolution, a więc kolumnami pochodzącymi z wykwintnej serii Guarneri – te dosyć wymagające dwudrożne monitory sprawdzą się nie tylko w stereo, ale również w konfiguracji wielokanałowej, o czym mogłem się przekonać właśnie podczas testu MCA 525. Te wyrafinowane i prezentujące niebywale kulturalny dźwięk włoskie monitory aż proszą się o solidnego kopniaka prądem i wtedy są zdolne pokazać doskonałą dynamikę, może i nieco specyficzną, ale mimo wszystko pozwalającą słuchaczowi wgłębiać się w istotę każdego dźwięku, co nie zawsze jest tak oczywiste w przypadku innych kolumn za podobne pieniądze. MCA 525 aż kipi dynamiką, ale, co ciekawe, kiedy podłączyłem do niego kolejne, tym razem amerykańskie zespoły głośnikowe, a mianowicie Klipsch P-37F, okazało się, że ta specyficzna kultura brzmienia, jaką udało mi się uzyskać z Sonus faber, pozostała również i w kolejnym zestawieniu, co jednoznacznie wskazywałoby na fakt, że Anthem, niezależnie od tego jakie przyjdzie mu napędzać zespoły głośnikowe, zawsze będzie sprawował nad nimi pełną kontrolę. Słychać było to z różnego rodzaju materiałem dźwiękowym, bo zarówno w pełnym akcji "Spectre", jak i wybuchowym w dosłownym znaczeniu tego słowa filmie "Specjalista" – już po obejrzeniu kilku scen z tych dwóch obrazów wiedziałem, że MCA 525 wzorowo kontroluje potężne dźwięki w skali makro.

Naturalnie MCA 525 zestawiłem z firmowym preampem/procesorem AVM 60 dysponującym znakomitym układem korekcji akustyki pomieszczenia ARC. Z drugiej jednak strony połączenie z FMJ AV888 marki Arcam również okazało się udane i świadczyło o sporej rezerwie dynamicznej drzemiącej w MCA 525, pozwalającej z wielką swobodą kontrolować każdy dźwięk i to niezależnie od poziomu głośności. Anthem jest neutralny brzmieniowo, a efekt jaki uzyskamy, będzie w głównej mierze zależał od tego, z jakimi kolumnami go zestawimy. W przypadku Sonus faber dźwięk nosił znamiona elegancji i kultury, jaką dysponują te znakomite monitory. Taka konfiguracja z pewnością przypadłaby do gustu miłośnikom klasyki, jazzu oraz muzyki wokalnej zarejestrowanej wielokanałowo, co świadczy też o pewnej specyfice brzmienia tych włoskich kolumn. Z kolei filmy zabrzmiały z taką przyjemną gładkością i alabastrową otoczką – była kultura, ale też finezja w odtwarzaniu wielu dźwięków i wreszcie dynamika, ale nie tak surowa i twarda niczym podczas przejażdżki spartańskim sportowym samochodem po torze, ale czymś w rodzaju podróży luksusowym Rolls-Royce'em, mającym jednak pod maską mnóstwo ujarzmionych koni mechanicznych – elegancja i klasa. Z drugiej zaś strony w zestawieniu z Klipschami P-37F brzmienie zmieniło swoje oblicze i, pozostając przy porównaniach samochodowych, z majestatycznego, dystyngowanego Rolls-Royce'a przesiadłem się do stricte sportowego wozu – koncert AC/DC zabrzmiał z estradowym zadziorem, podobnie Metallica. Z drugiej strony słuchanie Larsa Danielssona z wielokanałowego wydania na SACD pokazało wielką zdolność MCA 525 do różnicowania kontrastu dynamicznego na poziomie mikro – przeróżne drobniutkie detale odtwarzane były wręcz z zegarmistrzowską precyzją, zwłaszcza pod względem ataku i wybrzmienia. I jeszcze jedno – MCA 525 oferuje hektary przestrzeni wypełniającej dowolnej wielkości pomieszczenie, a panorama wielokanałowa w zasadzie będzie ograniczać się do możliwości samych zespołów głośnikowych, którymi dysponujemy.

Warto wiedzieć

Anthem MCA 525 skonstruowano według nieco innej filozofii niż wcześniejsze modele z podobnego przedziału cenowego, jakie ten kanadyjski producent oferował na przestrzeni ostatnich lat. Zmiany zauważalne są przede wszystkim w mniejszej długości ścieżek sygnałowych dla obniżenia szumów, ale dotyczą także samego układu zasilania – skonfigurowano go w taki sposób, że obydwa transformatory toroidalne zaprzęgnięto do pracy w dostarczaniu prądu dla wszystkich kanałów jednocześnie. Natomiast wcześniejsze wersje wielokanałowych końcówek mocy budowano w taki sposób, że jeden z transformatorów napędzał wyłącznie kanał centralny i kanały surround, a drugi kanały przednie, z czego w pewnym sensie, mimo lepszej separacji, wynikały też pewne niedostatki w zakresie dostarczanego prądu w newralgicznych momentach. Anthem dzięki poprawie warunków pracy poszczególnych obwodów (na przykład całkowicie zrezygnowano z przekaźników posiadających ruchome elementy oraz zminimalizowano prąd rozruchowy zasilania, redukując tym samym zakłócenia liniowe), poszedł na całość, zwiększając rezerwy prądowe, jakie niesie z sobą zasilanie wszystkich kanałów jednocześnie z dwóch transformatorów, ale bez negatywnego wpływu na separację kanałów, co przecież nie było już tak oczywiste w nieco inaczej zaprojektowanych konstrukcjach wcześniejszych.

Podsumowanie

Anthem MCA 525 dysponuje olbrzymią mocą i to słychać, zwłaszcza jeśli idzie o dynamikę, ale nie można też tej wielokanałowej końcówce mocy odmówić gracji i lekkości w operowaniu rytmem niczym pląsającej na scenie baletnicy. Kanadyjska konstrukcja ma również to do siebie, że dysponuje neutralnymi brzmieniowo wzmacniaczami, więc efekt będzie zależał głównie od tego, jakie zastosujemy kolumny, przedwzmacniacz i procesor. MCA 525 nadaje się nie tylko do minimalistycznych domowych kinowych instalacji, bo można go również z powodzeniem stosować w najbardziej rozbudowanych profesjonalnych instalacjach, opartych na wielu modułach, zwłaszcza w zakresie konfiguracji stopni końcowych współpracujących z rozbudowaną głośnikową instalacją. To absolutny high-end w przypadku kina domowego. Nie kosztuje mało, ale wart jest każdej zainwestowanej weń złotówki. Kanadyjski Anthem po raz kolejny potwierdził, że należy do ścisłej światowej czołówki producentów komponentów do kina domowego. Brawo!

Werdykt: Anthem MCA 525

★★★★★ Absolutny top wśród wielokanałowych końcówek mocy. MCA 525 można konfigurować na wiele sposobów bez szkody dla portfela, zwłaszcza w porównaniu z konkurencyjnymi zestawieniami wielokanałowymi